×
Dodano do koszyka:
Pozycja znajduje się w koszyku, zwiększono ilość tej pozycji:
Zakupiłeś już tę pozycję:
Książkę możesz pobrać z biblioteki w panelu użytkownika
Pozycja znajduje się w koszyku
Przejdź do koszyka

Zawartość koszyka

ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Bioksiążka. Biologia dla niewtajemniczonych

Wpadła mi ostatnio w łapy bardzo interesująca książka popularnonaukowa autorstwa Łukasza Sakowskiego "Bioksiążka: Biologia dla niewtajemniczonych". Mimo (nie waham się do tego przyznać, choć naturalnie staram się z tyn walczyć) uzależnienia od aplikacji mobilnych i mediów społecznościowych staram się jak najwięcej czytać i wciąż uczyć się nowej wiedzy. Nie wyobrażam sobie nie przeczytać w ciągu jednego miesiąca przynajmniej 1-2 książek. Przeczytać, zrozumieć i zapamiętać jak najwięcej. Podobnie jak Łukasz odnoszę wrażenie, że w dobie algorytmów (np. Facebooka czy Twittera) zaprogramowanych na zaangażowanie emocjonalne użytkowników i szerzących infodemię (teorie spiskowe, manipulacje, półprawdy, ordynarne kłamstwa, hejt czy klikbajty) coraz trudniej z tego informacyjnego chaosu wyłowić wartościowe treści, które nigdy nie będą miały takiego powodzenia w social mediach jak treści clickbaitowe, dezinformujące, konfrontacyjne, fake newsy. Koncerny technologiczne takie jak Facebook nastawione są przede wszystkim na gigantyczny zysk i stają się obłudnymi monopolistami w zarządzaniu ludzkimi emocjami w świecie wirtualnym. Reklama. Biolog i popularyzator nauki Łukasz Sakowski prowadzi bloga popularnonaukowego To tylko teoria, na który czasem zaglądam. Najsłynniejszą inicjatywą Łukasza jest organizowany przez niego plebiscyt na Biologiczną Bzdurę Roku, w trakcie którego na blogu i jego fanpejdżu Łukasz prezentuje bzdurne i absurdalne wypowiedzi celebrytów, naukowców czy polityków (konserwatystów, liberałów, lewicowców). Mylić się jest rzeczą ludzką, ale w mediach społecznościowych mamy istny zalew (nie tylko biologicznych) bzdur, ponieważ każdy może się wypowiedzieć i każdy może siać dezinformację. Prawdą jest to, że obecnie sporo ludzi chętnie wyraża w sieci swoje opinie, które jednak nie są oparte na solidnie ugruntowanej wiedzy. Widać to szczególnie mocno w trakcie globalnej pandemii Covid-19, z którą zmagamy się już drugi rok. Uaktywniły się ruchy antyszczepionkowe podważające sensowność szczepień, wyolbrzymiające zagrożenia związane ze szczepionkami i generalnie starające się zasiać wątpliwości wśród osób, które jeszcze się nie zaszczepiły. Lepszej szalupy ratunkowej niż szczepionki przeciwko koronawirusowi Sars-Cov-2 póki co nie mamy. Wystarczy dla mnie argument, że szczepienia przyczyniły się do całkowitej/częściowej eradykacji kilku chorób zakaźnych np. ospy prawdziwej w 1980 roku oraz redukują liczbę hospitalizacji i zgonów w trakcie obecnej pandemii. "Bioksiążka" jest fascynująca, gdyż jej autor z wprawą porusza się po różnych obszarach biologii (genetyka, histologia, cytologia, ekologia, teoria ewolucji, botanika, zoologia, biologia rozwoju, biochemia, biotechnologia, biologia nowotworów), a jego obserwacje socjologiczne dotyczące mediów społecznościowych i ich potencjału uzależniającego/dezinformującego są wnikliwe i trafne. Łukasz w rzeczowy sposób punktuje ruchy antyszczepionkowe, pseudomedycynę żerującą na naiwności i desperacji osób chorych, ekoaktywistów demonizujących GMO czy atom, denialistów teorii ewolucji czy zmian klimatycznych, tudzież osoby odmawiające otyłości statusu choroby cywilizacyjnej. Przypadły mi szczególnie do gustu rozdziały o patogenach (wirusy, grzyby, lekooporne bakterie, pasożytnicze pierwotniaki), o mechanizmach obronnych układu odpornościowego (immunologicznego) i szczepieniach, o budzących grozę nowotworach czy o pseudoterapiach. Kojarzyłem chociażby hochsztaplera Jerzego Ziębę i leczenie 'lewoskrętną' witaminą C, ale nie miałem świadomości, że drogich i nie działających pseudoterapii jest tak wiele. Cyniczna metoda zarabiania grubego hajsu, niestety kosztem ludzi poważnie chorych, naiwnych i zdesperowanych. Drapieżny neuromarketing w pełnej krasie. Reklama. Jak uchronić się przed dezinformacją i denializmem naukowym (nie tylko w obrębie medycyny)? Przede wszystkim podchodzić z dystansem do każdej niepewnej informacji czy tzw. dowodu anegdotycznego, korzystać z wielu źródeł, porównywać je i stale się uczyć (także na błędach poznawczych). Uświadomić sobie, że media społecznościowe są idealnym narzędziem do szerzenia dezinformacji przez osoby, które mają w tym osobisty, polityczny czy materialny interes. Konkludując, fajna, mądra i bezkompromisowa książka.
https://www.instagram.com/zawadzkagata/ Bartłomiej Krawczyk

Dzieciaki na start! Programowanie dla najmłodszych

Dla wielu osób programowanie kojarzy się z czarną magią, z czymś niezmiernie skomplikowanym. Nie rozumiemy o co tak naprawdę w nim chodzi, z góry zatem zakładamy, że nie mamy nawet szans się go nauczyć, że nie jest to zupełnie dla nas. Tymczasem programowanie może okazać się wspaniałą zabawą, która – kto wie – może przerodzić się w pasję, a nawet sposób na życie. Paradoksalnie, największe szanse na to, by programowanie stało się czymś naturalnym, czymś przyjaznym, przydatnym (a niekiedy niezbędnym), jest zainteresowanie nim dzieci. Te bowiem uczą się bawiąc, nie mają oporów przed próbowaniem, zaś odpowiednio podana wiedza sprawia, że eksplorując nowe tereny, zajmując się nowym tematem, doskonale się przy tym bawią. O tym jednak, w jaki sposób przedstawić to programowanie, by nie straszyło, jak zainteresować dzieci informatyką, przeczytać możemy w książce pt. „Dzieciaki na start! Programowanie dla najmłodszych”, autorstwa Konrada Jagaciaka. Opublikowana nakładem Wydawnictwa Helion pozycja adresowana jest teoretycznie do dzieci, choć tak naprawdę sięgnąć mogą po nią również dorośli. I to nie tylko nauczyciele informatyki szukający pomysłu na zajęcia, ale wszyscy pragnący wiedzieć więcej, a być może eksplorować tę dziedzinę wraz z dzieckiem. Atrakcyjna graficznie książka składa się z czterech części, wprowadzających nas krok po kroku w tajniki programowania. Zaczniemy od … dywanu, bowiem to na nim siedząc będziemy rysować naszego zmyślonego przyjaciela. Kiedy już powstanie rysunek, pobawimy się skryptami, dzięki którym programować będziemy naszego przyjaciela. Skrypty mówią nam o tym, jak działać mają wszystkie rzeczy w grze, nauczymy się zatem sprawiać, by nasz przyjaciel podskakiwał, a nawet chodził i to w różnych kierunkach! Jednocześnie za tą nauką skryptów bawić się możemy w poszukiwanie prawdziwego skarbu, przemieszczając się w określony strzałkami sposób. Kolejna część książki dotyczy programowania na tablecie lub smartfonie z systemem Android lub iOS z zainstalowaną aplikacją ScratchJr. Znajdziemy tu dokładny opis (z widokiem) okna ekranu, podejmiemy też wyzwanie, jakim będzie zaprogramowanie swojej pierwszej gry! Z pomocą autora wybierzemy tło, dodamy duszki i bohatera, ułożymy skrypty, a następnie uruchomimy grę. Możemy ja nawet wzbogacić o takie efekty, jak np. nagrody. Część trzecia mówi o tym, w jaki sposób programować możemy na komputerze z systemem Windows i zainstalowaną aplikacją Kodu Game Lab , która pozwala na tworzenie gier z grafiką 3D. Niezwykłe jest to, że program (podobnie zresztą jak opisywana książka – przy udziale opiekunów) może zostać wykorzystany nawet przez dzieci, które dopiero uczą się czytać i pisać, bowiem obsługa w dużej mierze oparta jest na systemie obrazkowym. W programie tym możemy wybrać swój świat gry, stworzyć scenę, obiekty, a nawet przeciwnika naszego bohatera. Dowiemy się ponadto, jak dodać do gry dodatkowe elementy, które pomogą graczom osiągnąć zwycięstwo. Dla tych, którzy preferują smartfon, jest czwarta część książki, dotycząca programowania na urządzeniu z zainstalowaną aplikacją Pocket Code. To już nieco bardziej zaawansowany program, pozwalający na tworzenie gier. Autor szczegółowo objaśnia, w jaki sposób stworzyć już dość złożoną grę, zaś przywołane ilustracje pozwalają nam odtworzyć opisywane działania i … wykonać je samodzielnie, tworząc własny produkt, Książkę charakteryzuje prostota języka, pozwalająca nam zrozumieć rzeczy, które dotąd wydawały się być niezrozumiałe. Ilustracje weryfikują ponadto nasze zrozumienie tekstu, a dzięki temu możemy szybko zauważyć pierwsze rezultaty działań (i sukcesy!).
QulturaSlowa Justyna Gul

Tajemnice sieci

„Tajemnice sieci” to książka przeznaczona dla dzieci w wieku 9 – 13 lat. Ze względu jednak na rozwój różnych technologii pewne informacje mogą przydać się także starszym i trochę młodszym odbiorcom (choć Ci pierwsi pewnie woleliby trochę inny sposób przekazania informacji). Sposób przekazu dostosowany jest do wskazanego odbiorcy (dzieci i „wczesna młodzież” 😉). Przynajmniej z założenia - każdy człowiek jest przecież trochę inny. Mamy tu historie, dialogi prezentujące różne problemy, czy wskazujące pewne zagadnienia. Jest też nazwijmy to "tekst główny" – jako zbiór informacji tłumaczący wskazane zagadnienia, mamy też „chmurki” z definicjami, krótkim wytłumaczeniem jakieś kwestii czy pojęcia. Pozycja zawiera też ćwiczenia do wykonania. Wszystko to zaś przekazane jest w bardzo kolorowy sposób. Mamy tu dużo ilustracji (dobrze stworzone, ukłon dla ich autorki, część obecnie tworzonych książek dla dzieci nie ma tak atrakcyjnych rysunków). Przyjazna pozycja ukazująca czym jest „internet”, na co warto uważać oraz co może on dać. Wspomina się w książce m.in. o mediach społecznościowych oraz ich zaletach i wadach. Plusem jest nie tylko sposób prezentacji treści, ale także wskazanie różnych zagrożeń. Sieć to coś dobrego, ale przy korzystaniu z jej warto bardzo uważać. Wskazano również że to co znajdziemy w internecie nie zawsze jest prawdą co myślę, że wszyscy powinniśmy brać pod uwagę. Okładka półtwarda. Duża czcionka. Dużo obrazków. Składa się z 7 rozdziałów. Na końcu publikacji znajdują się odpowiedzi do niektórych ćwiczeń. Za ilustracje odpowiedzialna: Ewelina Garbula. Copyright z 2021 r. Prawie 150 stron. Wydawnictwo Helion. Wiele osób może znaleźć tu coś dla siebie. Nawet osoby dorosłe, które w pewnym momencie „nie podążyły za trendami”, zajęły się innymi sprawami i teraz chcą lepiej poznać świat swoich pociech. Zrozumieć razem z nimi co one oferują i jakie zagrożenia mogą stać na ich drodze.
swiatairi.blogspot Tomczak Marta

Dzieciaki na start! Programowanie dla najmłodszych

„Dzieciaki na start! Programowanie dla najmłodszych” to książka, która w ciekawy a przy tym prosty sposób wprowadzi dzieci w świat programowania. Pokaże jak programować na telefonie, tablecie, komputerze, a także na dywanie (tak to jest możliwe). Wraz z nią dzieci stworzą pierwsze gry i wiele więcej. Książka jest bardzo bogata w treść. Wszelkie informacje są napisane jasno i zrozumiale, poparte zdjęciami, ilustracjami, a przy tym bez zbędnego rozciągania tekstu. Według mnie to spora zaleta książki. Moim zdaniem nauka programowania jest ważna, świat idzie coraz bardziej do przodu, coraz częściej korzystamy ze sprzętu elektronicznego. Taka wiedza przyda się zarówno do zabawy (np. do tworzenia gier), jak i nauki, a w przyszłości pracy. „Dzieciaki na start! Programowanie dla najmłodszych” to książka, która moim zdaniem ma same plusy i z przyjemnością polecam. Moja ocena – 9\10
Mama, żona - Kobieta Kaczor Anna

Pisz jak mistrz. Poznaj nawyki codziennego pisania i uwolnij się od blokady twórczej

Zastanawialiście się kiedyś nad tym, w jaki sposób pisarzom takim jak Stephen King czy Remigiusz Mróz udaje się napisać kilka książek rocznie? Ja zastanawiałam się wiele razy. Myślałam o tym, skąd biorą pomysły, jak mobilizują się do pracy. Przecież każdy z nich ma jakieś życie poza książkami. Stephen King bardzo często porusza w swoich powieściach tematy związane z blokadą twórczą. Ilu jego bohaterów się z tym mierzyło? Myślę, że palców u obu rąk by brakło, żeby ich policzyć. Autor tej książki stara się udowodnić, że wyrobienie właściwych nawyków może pomóc w tym, by pisać codziennie i w końcu przekuć pasję w zarobek. To książka dla was, jeśli: chcecie wyrobić w sobie pisarską rutynę, nie chcecie szukać wymówek, co by tu zrobić, żeby nie pisać, tylko po prostu zacząć to robić, chcecie pozbyć się blokady twórczej, chcecie zarabiać na pisaniu, chcecie zminimalizować czynniki rozpraszające uwagę. Wszystko, co wypisałam powyżej, brzmi pięknie, prawda? Mnie też wydawało się to zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, ale postanowiłam dać autorowi szansę. Osobiście chciałam się przekonać, co ma do powiedzenia na temat rutyny pisania. Od razu muszę was rozczarować – nie ma jednej właściwej praktyki pisania, która sprawdzi się u każdego. Coś, co działa u jednej osoby, nie musi zadziałać u drugiej. Trzeba wyrobić sobie własne nawyki, ale warto na przykładach przekonać się, jak mogą one wyglądać. W tej książce znajdziecie 15 nawyków pisarskich, które możecie wykorzystać, jeśli chcielibyście zacząć zarabiać na pisaniu i nie chować swojej twórczości do szuflady. Przyznam szczerze, że właściwie nie miałam żadnych oczekiwań w stosunku do tej publikacji. Przeczytałam ją z ciekawości. Czy liczyłam na to, że po zapoznaniu się z jej treścią poczuję nagły przypływ weny? Nie, nie miałam takich oczekiwań. Czy czuję się zachęcona do pisania i podjęcia próby podzielenia się ze światem tym, co chowam w szufladzie? Nie powiedziałabym. Nadal nie mam na tyle odwagi, ale może kiedyś coś się zmieni, kto wie. Kiedy czytałam tę książkę, nie umiałam opędzić się od myśli, że są tam same banały. Przecież ja już doskonale o tym wszystkim wiem! Nie znalazłam właściwie niczego, czego już wcześniej nie byłabym świadoma. Jednak nie czuję się z tego powodu rozczarowana, bo liczyłam się z tym. „Pisz jak mistrz” jest raczej książką dla osób, które chcą postawić pierwsze kroki w pisaniu, a nie bardzo wiedzą, jak się do tego zabrać. Nie zagwarantuję, że po przeczytaniu tej publikacji i wprowadzeniu wskazówek autora w życie odniesiecie literacki sukces, ale też nie widzę niczego złego w próbowaniu własnych sił w różnych dziedzinach. Po prostu będziecie mieli punkt wyjścia. Myślę, że ta książka może wam pomóc przede wszystkim w nauczeniu się tego, jak wyeliminować wszelkie rozpraszacze. A to przydaje się nie tylko podczas pisania. Kilka razy w trakcie lektury uśmiechałam się pod nosem i kiwałam głową z pobłażaniem. Słowa autora wydawały mi się bowiem tak oczywiste, że aż dziwiłam się, że trzeba o tym mówić głośno. Ale z drugiej strony – to, co wydaje się najbardziej oczywiste, jest też zwykle trudne do zrozumienia i wprowadzenia w życie. Na plus należy zaliczyć to, że autor nie posługuje się suchymi faktami, ale podaje przykłady, dzięki czemu jego słowa można szybciej zapamiętać. Reasumując: jeśli szukacie inspiracji do pisania, to kto wie – może to jest książka dla was? Co prawda nie poda wam gotowych rozwiązań, ale pomoże wypracować własne.
Sztukater.pl Pani M
Zamknij Pobierz aplikację mobilną Ebookpoint