ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Tuning, wyciszanie i overclocking komputera PC

Coś o tuningu

Miłośnicy przeróbek komputera mogą skorzystać z licznych witryn internetowych opisujących, jak upiększyć swojego blaszaka. Również znane z publikacji komputerowych wydawnictwo Helion postanowiło zająć się tym tematem, wypuszczając na rynek książkę "Tuning, wyciszanie i overclocking komputera PC" autorstwa Bartosza Danowskiego.

Publikacja zawiera sporo przydatnych informacji, pokazując praktycznie krok po kroku, jak wykonać okno z plexi czy oświetlenie wewnątrz PC. Niestety, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że przy okazji jest to jedna gigantyczna reklama sklepu internetowego, sprzedającego akcesoria do przeróbek. Sporym szokiem dla bardziej doświadczonych użytkowników są także ewidentne błędy merytoryczno-językowe znacznie obniżające przydatność książki (wyjątkowo zabawnie brzmi opis, w którym autor zaleca wykonanie okienka w obudowie po stronie... gdzie znajdują się ścieżki płyty głównej).

Praca w redakcji pisma nauczyła nas, że korekta powinna uważnie czytać to, co napisali autorzy, gdyż ci ostatni często nie są zbyt świadomi niskiego poziomu swojej twórczości. Niestety, w Helionie o tym najwyraźniej zapomnieli.

CLICK! 12/2003

Tuning, wyciszanie i overclocking komputera PC

Pierwsza polska książka na temat tuningu i overclockingu

Narzędzia w dłoń!

Szare skrzynki są "passe", "trendy" zaś komputery niestandardowe, zmodyfikowane i udziwnione. Tym tropem poszedł Bartosz Danowski, pisząc pierwszą w naszym kraju publikację nt. moddingu, wyciszania i overclockingu PC-ta. W początkowej części książki autor pokazuje krok po kroku, jak domowymi sposobami dokonuje się modyfikacji obudowy komputera, zasilacza czy kabli sygnałowych. W książce znalazło się też miejsce na omówienie rodzajów oświetlenia PC-ta, różnych metod chłodzenia, wyciszania i overclockingu podzespołów komputera.

Poradnik przeznaczony jest głównie dla miłośników podkręcania i osób mających smykałkę do majsterkowania. Użytkownicy, którzy są "niedzielnymi" komputerowcami, raczej nie powinni sięgać po tę pozycję, gdyż część materiału może się dla nich okazać za trudna, choć z drugiej strony, mogą potraktować ją jako podręcznik do nauki moddingu, wyciszania i podkręcania komponentów komputera.

Podczas czytania książki przeszkadzały mi kiepskiej jakości ilustracje. Za zbędne uważam też fragmenty będące instrukcjami montażu zestawów chłodzących (np. Zalmana).

Mimo kolorowej wkładki zawierającej galerię zmodyfikowanych komputerów i dołączonej płyty CD cena vademecum jest zdecydowanie za wysoka, co może odstraszyć potencjalnych amatorów PC tuningu.

CHIP 11/2003

Blog z Bagdadu. Zapiski tajemniczego Irakijczyka

Nie dosyć, że bardzo dobry blog, to jeszcze z Bagdadu, w dodatku przetłumaczony na polski i wydany w formie książkowej. Do druku przygotowany przez specjalistów z Wydziału Arabistyki UW, opatrzony przypisami, w których znajdziemy także linki do stron omawianych przez S@lama Paksa, tajemniczego Irakijczyka, który stał się nagle znany całemu światu jako niezależne źródło informacji w Bagdadzie. Bloger jest mocno zeuropeizowanym przedstawicielem elit, które nie współpracowały z Saddamem Husajnem, co oczywiście nie znaczy, że witały "kolejnych kolonizatorów" z otwartymi ramionami. S@lam słucha Coldplaya, Oasis i Portishead, pije na umór wódkę, i krótko mówiąc, mógłby być czytelnikiem "City Magazine". Wobec Amerykanów jest jednak bezlitosny, wszystkim ludziom z zachodu wytyka przede wszystkim kompletny brak wiedzy o Arabach, islamie i Iraku. Opisuje między innymi zagorzałych pacyfistów, którzy dotarli na wschód przed rozpoczęciem inwazji. Okazuje się, że byli obiektem drwin mieszkańców Bagdadu, ponieważ na ich koszulkach w wyniku błędu ortograficznego w języku arabskim widniał napis "żywe podomki" zamiast "żywe tarcze".
City Magazine Maks Cegielski, 12/2003

Fotografia cyfrowa. Leksykon kieszonkowy

Recenzujemy nową pozycję na krajowym rynku podręczników fotograficznych zatytułowaną Fotografia cyfrowa: leksykon kieszonkowy wydaną w Polsce przez wydawnictwo Helion, a napisaną przez Derricka Story. Ten malutki tomik w założeniu ma być kompendium wiedzy dla początkujących amatorów cyfrówek.

Fotografia cyfrowa: leksykon kieszonkowy to niewielki (11,5 cm x 17 cm) tomik liczący 136 stron w czerni i bieli. Jego rozmiary i niska cena (kosztuje 9,90 zł) sprawiają, że biorąc go do ręki nie oczekujemy zbyt wiele. Tymczasem nowa propozycja wydawnictwa Helion okazuje się zaskakująco przydatna i jasno napisana. Co prawda raczej nie nauczy "jak możesz zrobić zdjęcia, które zawsze pragnąłeś wykonać", jak obiecuje wydawca na ostatniej stronie okładki, ale powinna przydać się początkującym adeptom fotografii cyfrowej. Zajrzyjmy więc do środka.

Całość podzielono na trzy rozdziały zatytułowane kolejno: "Co to jest?", "Do czego to służy?" i "W jaki sposób mogę...", a na końcu znajdziemy "Dodatek A" zawierający tabele referencyjne (zalecane ustawienia balansu bieli czy lampy błyskowej w zależności od warunków oświetleniowych).

Z pierwszego rozdziału ("Co to jest?") dowiemy się, jak się nazywają i do czego służą poszczególne części i funkcje typowych aparatów cyfrowych z zaznaczeniem tych, które można znaleźć w cyfrówkach dla początkujących, średnio-zaawansowanych i zaawansowanych fotografów.

Drugi rozdział ("Do czego to służy?") wyjaśnia zastosowanie najważniejszych funkcji, a także objaśnia znaczenie najważniejszych terminów -- czy to charakterystycznych dla fotografii cyfrowej (jak na przykład balans bieli, kompresja, itp.) czy też typowo fotograficznych (na przykład punktowy pomiar światła czy poszczególne tryby ekspozycji). W tym rozdziale czytelnik zapozna się nie tylko z zagadnieniami związanymi z funkcjonowaniem cyfrówek (formaty zapisu obrazu, rozdzielczość, itp.), ale też przeczyta krótką, acz treściwą dyskusję omawiającą podstawowe zasady kompozycji -- wiadomości te nie zainteresują raczej zaawansowanych amatorów fotografii cyfrowej, ale dla amatorów będą jak znalazł, a w końcu to do nich jest skierowana ta pozycja.

Trzeci rozdział ("W jaki sposób mogę...") poświęcono różnym technikom zdjęciowym. Podzielony został na dwie części: "Rady i sztuczki fotograficzne" (jak sugeruje tytuł związane z zagadnieniami typowo fotograficznymi) i "Rady i sztuki komputerowe" (tematy charakterystyczne dla cyfrowej obróbki obrazu).

Z pierwszej części trzeciego rozdziału dowiemy się między innymi, jak robić portrety, jak fotografować grupy, jak robić zdjęcia w muzeach, ale też jak uniknąć efektu czerwonych oczu podczas używania lampy błyskowej. Drugą część (komputerową) poświęcono takim zagadnieniom jak wysyłanie zdjęć emailem czy tworzenie "pokazu slajdów". Niektórych może nieco irytować ton poszczególnych tytułów (np. "W jaki sposób mogę robić świetne zdjęcia krajobrazowe", moje podkreślenie), ale taka już widać uroda tego typu publikacji.

Niestety do ogólnego (dość wysokiego) poziomu książeczki nie dostosował się tłumacz. Widać, że ma niewiele wspólnego z fotografią i często zbytnio komplikuje sprawy zwłaszcza jeśli chodzi o wyważanie otwartych drzwi, czyli wymyślanie nowych terminów na coś, co już dawno zostało po polsku nazwane np. "poprzycinać zdjęcie" zamiast po prostu "wykadrować" albo już zupełne kuriozalne "spuścić migawkę" zamiast "wyzwolić migawkę" lub "nacisnąć spust migawki". Niezbyt jasne są także motywy zostawienia oryginalnych symboli sygnalizujących poziom zawansowania poszczególnych funkcji aparatu w rozdziale pierwszym: B (Basic - podstawowa), I (Intermediate - średnio-zaawansowana) i A (Advanced - zaawansowana). Nie można było ich zastąpić czymś bardziej jasnym dla polskiego czytelnika, jak np. A, B, C?

Niestety także sam autor nie ustrzegł się kilku błędów lub przynajmniej potknięć, bo jak inaczej nazwać ogólnikowe stwierdzenie, że "lampa błyskowa [...] na wolnym powietrzu służy do robienia portretów". Jest to informacja nieco myląca zwłaszcza dla początkujących, do których przecież leksykon jest skierowany. Podobnych "kwiatków" jest w książce kilka, ale mimo tych zgrzytów Fotografia cyfrowa: leksykon kieszonkowy robi całkiem niezłe wrażenie -- zwłaszcza rozdział trzeci okraszony dużą liczbą ilustracji (głównie zdjęć), które zaskakująco dobrze (i czytelnie) wypadły w druku czarno-białym.

Czas na podsumowanie. Fotografia cyfrowa: leksykon kieszonkowy to bardzo przydatna publikacja, którą mimo pewnych niedociągnięć z pewnością można polecić początkującym użytkownikom cyfrówek. Jej niewielkie rozmiary sprawiają, że rzeczywiście jest to "leksykon kieszonkowy", który można stale nosić ze sobą, a dzięki niskiej cenie będą sobie na niego mogli pozwolić nawet ci, którzy myśleli, że po kupnie cyfrówki na nic już im nie starczy. Jasny i dość przejrzysty sposób, w jaki autor tłumaczy poszczególne zagadnienia pozwala na skuteczną naukę "na wyrywki" -- np. podczas jazdy autobusem.

fotopolis.pl łk, 2003-10-14

Delphi 7. Kompendium programisty

Delphi bez przesady można traktować jako jeden z najpopularniejszych i najbardziej wszechstronnych produktów, znajdujących się na granicy pomiędzy niezbyt przydatnymi w profesjonalnych zastosowaniach uproszczonymi środowiskami programistycznymi a potrafiącymi prawie wszystko potężnymi kombajnami rozwijanymi przez potężnych gigantów rynku IT. A w klasie narzędzi typu RAD Delphi plasuje się w absolutnej czołówce. Omawiane tutaj kompendium zasługuje na swoją nazwę, gdyż jest na tyle wszechstronne, że może z niego skorzystać praktycznie każdy. Podzielone je na pięć części, z których pierwsze dwie tyczące samego środowiska, języka ObjectPascal, słynnej już biblioteki obiektów wizualnych VCL oraz innych aspektów programowania (m.in. wielowątkowości, multimediów, obiektów COM i ActiveX) przeznaczone są dla początkujących programistów. Kolejne trzy części są nieco bardziej skomplikowane, choć zarazem znacznie spójniejsze, i kolejno podejmują zagadnienie tworzenia własnych komponentów, zastosowania Delphi w środowiskach baz danych oraz współpracy z internetem. Co do treści, to trudno się do czegokolwiek przyczepić, natomiast odniosłem wrażenie, iż język, jakim posługuje się autor, jest, jeśli można tak powiedzieć, nijaki. Ani to techniczna sieczka, ani porywający wykład. Przeciętny nie znaczy zły, ale czegoś jakby brakowało.
Notes Wydawniczy gz, 10/2003
Zamknij Pobierz aplikację mobilną Helion