ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

ABC komputera. Wydanie IV

Tajemnica ABC...

Użytkowników komputerów z dnia na dzień przybywa. Książek o komputerach również. Musi być jednak coś szczególnego w książce Piotra Wróblewskiego "ABC komputera", skoro Helion w krótkim czasie po raz czwarty decyduje się na jej wydanie. Zajrzyjmy do środka...
Jest to podręcznik dla osób, które do tej pory nie miały kontaktu z komputerem. Nic więc dziwnego, że autor rozpoczął od porad dotyczących zakupu, później obsługi komputera. Krok po kroku zaczynamy tworzyć dokumenty, posiądziemy umiejętność ich kompresji, posługiwania się Internetem i pocztą elektroniczną. Poza uprzyjemnianiem sobie czasu poprzez muzykę z sieci czy gry, bliższe staną nam się także takie zagadnienia, jak poszukiwanie pracy przez Internet czy korzystanie z sieciowych banków. Z czasem to, co początkującemu komputerowcowi mogło wydawać się czarną magią, po lekturze blisko 300 stron -- stanie się bardziej przyjazne...

Dziennik Łódzki N; 22 marca 2004

CorelDRAW 11. Ćwiczenia zaawansowane

Co rok CorelDRAW

Czym byłby rok bez kolejnej wersji programu CorelDRAW?... -- tego chyba nie są w stanie wyobrazić użytkownicy komputerów. Owszem, nie trzeba od razu rzucać się na nowość, ale firma Corel od ponad 10 lat tak nas przyzwyczaiła do modyfikacji, że bylibyśmy zawiedzeni, nie otrzymując kolejnej "zabawki".
Książka "CorelDRAW 11. Ćwiczenia zaawansowane" wydana przez Helion -- jak tytuł wskazuje -- adresowana jest do tych, którzy mają opanowane podstawy programu. Autor Maciej Gdula prezentuje zaawansowane techniki pracy z aplikacją. Proponowane ćwiczenia umożliwiają przygotowanie w Corelu publikacji przeznaczonych do druku -- czy to na domowej drukarce, czy nawet maszynie offsetowej. W książce omówiono takie zagadnienia, jak: tekst akapitowy i ozdobny, stosowanie stylów, pracę z mapami bitowymi czy tworzenie plików PDF. Jej przydatność dla osób zajmujących się DTP czy poligrafią jest więc niezaprzeczalna.

Dziennik Łódzki N; 22 marca 2004

Projektowanie stron WWW. Jak to zrobić?

Jak robić WWW

Ta książka jest jak internet -- gdy się doń zajrzy, trudno się oderwać. Prawdę mówiąc, nie widziałem jeszcze w tak atrakcyjny sposób napisanej, zilustrowanej i wydanej książki o internecie jak "Projektowanie stron WWW. Jak to zrobić?" autorstwa Robin Williams i Johna Tolleta. Wydana przez Helion książka to obietnica niezwykłej przygody, jaka czeka przede wszystkim tych, którzy dopiero zamierzają zacząć tworzyć strony internetowe. Nie jest to, nasycony zbędnymi informacjami, podręcznik HTML-a, jakich wiele. Tu w przystępny sposób autorzy opracowali wskazówki dotyczące układania strony, grafiki, umieszczania strony na serwerze i... jej promocji. Bo po co nam nawet "cudo", gdy nikt nie będzie wiedział o jego istnieniu. W czasie lektury dowiemy się także, jakie sztuczki zastosować, by uatrakcyjnić stronę, jaki krój pisma dobrać, na czym polega projektowanie systemów nawigacji po stronach WWW. A potem to już czysta satysfakcja.

Dziennik Łódzki N; 22 marca 2004

Nomadzi cyberprzestrzeni

"Nomadzi cyberprzestrzeni" Indry Sinhy to najlepszy dotąd literacki opis uzależnienia od wirtualnego świata sieci, internetu i komputerów

Literatura traktująca o uzależnieniach jest tyleż obfita, co mierna. Ilu pisarzy po zażyciu jakiegoś środka odurzającego wpadało na ten - jak im się wydawało - wspaniały pomysł, że opiszą to, jaki mieli odlot. Powstawały jednak najczęściej książki napuszone i nudne, bo co kogo obchodzą cudze odloty.
Z literaturą opisującą uzależnienie od cyberprzestrzeni jest, niestety, podobnie. Pod względem nudy i napuszenia wręcz trudno przelicytować tryptyk "Samotność w sieci" Janusza Leona Wiśniewskiego, do którego autor powrzucał wszystkie swoje przeżycia związane z cybererotyką - i wyszedł pasztet równie pasjonujący jak lektura cudzych fantazji na erotycznym forum dyskusyjnym.
Do "Nomadów cyberprzestrzeni" Indry Sinhy podchodziłem z ogromną nieufnością, którą przełamały już pierwsze strony. To nie jest, na szczęście, katalog cudzych fantazji. To błyskotliwie i żywo opisane własne doświadczenia cenionego pracownika agencji reklamowych, który jeszcze w latach 80. popadł w ciężkie uzależnienie od komputerowych rozrywek. Nałóg łączył jednak z jakim-takim funkcjonowaniem w normalnym społeczeństwie - pracował, działał społecznie (m.in. dla Amnesty International), a nawet miał niewirtualne życie prywatne, o co w dzisiejszych czasach coraz trudniej.
Mamy w tej powieści pełny katalog wszystkich usprawiedliwień cybernałogowca: ("po prostu czysto zawodowo szukam potrzebnych mi materiałów", ("nie chodzi o moją przyjemność, ja teraz przecież organizuję międzynarodową kampanię pomocy Kurdom", ("przecież po drugiej stronie kabla są moim najbliżsi przyjaciele, to tak, jakbym do nich pisał zwykłe listy, tylko że szybciej" "Real" dla naiwnych

Ta autobiograficzna powieść bardzo trafnie opisuje esencję cybernałogu. Od innych nałogów odróżnia go to, że ma znacznie więcej aspektów pozytywnych - sieć to przecież naprawdę skarbnica wszelkiej wiedzy, a zarazem miejsce, w którym można poznać niebanalnych i ciekawych rozmówców. Kiedy narkoman sobie wstrzykuje heroinę, wszystko jest jasne, nikogo w tym momencie nie może już oszukać. Tymczasem klikając na ikonkę sieciowej przeglądarki, zawsze można sobie wmawiać, że szuka się informacji potrzebnych do pracy. Ten nałóg uzależnia bardziej podstępnie właśnie dlatego, że jest (lub przynajmniej może być) mniej destrukcyjny w skutkach.
Sinha znakomicie opisuje całą tę dwuznaczność. I świetnie punktuje usprawiedliwienia cybernałogowca. I świetnie też opisana jest prawdziwa motywacja alter ego autora - że cyberświat jest po prostu ciekawszym miejscem od tego, co nałogowcy pogardliwie nazywają "realem". Czyli od prawdziwego życia.
W polskiej literaturze znakomicie opisała to kiedyś Antonina Liedtke, której nagrodzone Nagrodą im. Janusza Zajdla opowiadanie "CyberJoly Drim" opisywało właśnie to, jak miłość zawiązana w "wirtualu" smutnie więdnie w "realu" - bo co innego zakochać się w czyimś sieciowym wcieleniu, a co innego spędzać kolejne szare dni u boku prawdziwej ludzkiej osoby. W cyberprzestrzeni każdy jest tym, kim chce być - jąkała staje się krasomówcą, introwertyk może być duszą towarzystwa, nieśmiały inteligent może buszować po sieci z brutalnością dresiarza. W "realu" trzeba akceptować niedoskonałość własną i cudzą, w "wirtualu" nie ma takiej potrzeby - jednym ruchem myszki możesz sprawić, żeby jakaś niemiła Ci osoba po prostu zniknęła z Twojej własnej wersji cyberświata. Natura nałogu

Mnóstwo uroku książce Sinhy dodaje jednak także i to, że opisuje on uzależnienie od świata, który już przestał istnieć. Sinha zaczął swoje uzależnienie w roku 1984 - w roku premiery pierwszego komputera z rodziny Apple Macintosh, na sześć lat przed premierą pierwszej używalnej wersji Microsoft Windows, na siedem lat przed premierą pierwszej strony WWW. Internet w dzisiejszym potocznym znaczeniu tego słowa w ogóle wtedy nie istniał (choć istniały jego techniczne podwaliny w postaci międzynarodowych sieci akademickich i wojskowych).
Od czego można się było wtedy uzależnić? Sinha opisuje to pięknie i plastycznie, słowami gwarantującymi wzbudzenie nostalgii u weterana cybernałogu. "Stoisz na skraju drogi przed budynkiem z cegieł. Otacza cię las. Mały strumień wypływa z budynku i płynie w dół, wzdłuż żlebu". To pierwsza komputerowa gra fabularna w historii, napisana w latach 70. przez naukowców z Uniwersytetu Stanforda, początkowo nazywana po prostu "Adventure", a potem "Colossal Cave Adventure" (kiedy zaroiło się od gier rozwijających ten sam pomysł). Cały wirtualny świat tej gry wyczarowany jest przez komunikaty pisane na ekranie. Żadnej grafiki, muzyki, efektów specjalnych, nic - tylko słowa i wyobraźnia.
Scena, w której główny bohater gra w "Adventure" w towarzystwie swojej żony, doskonale pokazuje mechanizm uzależnienia - oboje nieustannie porównują fikcyjny świat gry ze swoimi wspomnieniami i wyobrażeniami. Krok po kroku odkrywają oczywiście wyższość "wirtualu" nad "realem" - choć główny bohater w tej scenie już wychodzi z nałogu, a jego żona nigdy się nie uzależniła. Mimo to jednak magia słów i wyobraźni bardzo silnie działa na oboje.
Dziś cyberprzestrzeń to już dużo więcej niż tylko słowa, a więc i uzależnienie tym silniejsze. A jak trudno będzie uniknąć tego nałogu za następne 20 lat? Dobrze będzie wtedy mieć pod ręką powieść Sinhy, bo pierwszy krok do terapii to zrozumienie natury nałogu.

Gazeta Wyborcza Wojciech Orliński; 12-04-2004

Leksykon hackingu

W opinii większości użytkowników komputerów hakerzy są postrzegani jako osoby zajmujące się przeprowadzaniem włamań do systemów w celu kradzieży, modyfikacji lub zniszczenia danych. Warto jednak pamiętać, iż zwłaszcza w początkowej fazie rozwoju informatyki mianem hakerów określani byli ludzie, którzy niemal do perfekcji poznawali zasady funkcjonowania komputerów oraz zgłębiali możliwości ich wykorzystania.
Hakerzy, podobnie jak wiele innych społeczności, posługują się specjalistycznym slangiem. Część z utworzonych i stosowanych przez nich pojęć jest dziś wykorzystywana powszechnie, choć nie zawsze zgonie z pierwotnym znaczeniem. Z myślą o osobach zainteresowanych ową terminologią wydawnictwo Helion opublikowało "Leksykon hackingu". W książce tej zostały zgromadzone uporządkowane pod względem alfabetycznym terminy i skróty wraz z towarzyszącymi im objaśnieniami. Część z nich brzmi dość ironicznie, co wynika z faktu, że są prezentowane z punktu widzenia hakerów, charakteryzujących się specyficznym pojmowaniem rzeczy. Warto podkreślić, że "Leksykon hackingu" może być również traktowany jako swoistego rodzaju przegląd technologii informatycznych począwszy od lat sześćdziesiątych aż po czasy współczesne.
Prezentowana publikacja zasługuje na uznanie tych czytelników, którzy chcieliby pogłębić swą wiedzę na temat środowiska hakerów i opanować obowiązującą w nim terminologię.
Magazyn Internet KK; 3/04
Zamknij Pobierz aplikację mobilną Helion