Końcówka roku ma to do siebie, że kiedy magia świąt trochę już przygasa wraz z lampkami na choince, często wybiegamy myślą w przyszłość i próbujemy wywróżyć, co przyniesie kolejny rok. Niejedna osoba zadaje sobie pytania o zdrowie, finanse i bliskich. Przygląda się z niepokojem sytuacji geopolitycznej i wyczekuje dni, które nie kończą się o szesnastej w nocy (pozdrowienia dla Ptaszka Staszka!). Często zastanawiamy się też nad sprawami zawodowymi, które w coraz większym stopniu są uzależnione od tego, co wydarzy się w świecie IT i szeroko pojętej technologii. Szklanej kuli niestety brak, lecz spróbujmy przewidzieć, co nas czeka w nieodległej przyszłości… 

Końcówka roku ma to do siebie, że kiedy magia świąt trochę już przygasa wraz z lampkami na choince, często wybiegamy myślą w przyszłość i próbujemy wywróżyć, co przyniesie kolejny rok. Niejedna osoba zadaje sobie pytania o zdrowie, finanse i bliskich. Przygląda się z niepokojem sytuacji geopolitycznej i wyczekuje dni, które nie kończą się o szesnastej w nocy (pozdrowienia dla Ptaszka Staszka!). Często zastanawiamy się też nad sprawami zawodowymi, które w coraz większym stopniu są uzależnione od tego, co wydarzy się w świecie IT i szeroko pojętej technologii. Szklanej kuli niestety brak, lecz spróbujmy przewidzieć, co nas czeka w nieodległej przyszłości… 


Dokąd zmierzasz, sztuczna inteligencjo?

Odnoszę wrażenie, że jeśli chodzi o wieści ze świata technologii, dobiegający końca rok był zdominowany przez nagłówki dotyczące sztucznej inteligencji. Temat ten co rusz przewijał się też w codziennych rozmowach, bo przecież ejaj podpowie w każdej sytuacji – w domu, w pracy, na siłowni... Nie rzucę kamieniem, bo sam pytałem. Może jeszcze nie poprosiłem jej przed świętami o przepis na wegetariański bigos, gdyż robię go co roku, lecz bombki mi świadkiem, że byłem blisko. 
Niektórzy twierdzą jednak, że hype na sztuczną inteligencję w jej obecnej postaci pompuje następną spekulacyjną bańkę, na miarę tej internetowej sprzed ćwierć wieku, a może nawet większą. Problem polega na tym, że wielomiliardowe inwestycje w AI nie przynoszą zapowiadanego przełomu. Do głosu coraz częściej dochodzą sceptycy, tacy jak profesor Gary Marcus, który już kilka lat temu wieszczył kres możliwości AI opartej na dużych modelach językowych, czyli LLM. Jego zdaniem skalowanie, rozumiane jako zwiększanie mocy centrów obliczeniowych AI i karmienie LLM-ów jeszcze większymi porcjami danych stanowi ślepą uliczkę, tylko w niewielkim stopniu przekłada się bowiem na usprawnienie popularnych chatbotów. „Nawet po znacznym przeskalowaniu nadal nie rozumieją one w pełni koncepcji, z którymi się stykają” – stwierdził na łamach „New York Timesa”. Wciąż zatem daleko nam do szumnie zapowiadanej na początku 2025 roku przez Sama Altmana, szefa OpenAI, sztucznej inteligencji umiejącej rozumować w sposób zbliżony do ludzkiego (chodzi o AGI od ang. Artificial General Intelligence).
Nie oznacza to, że nadchodzący rok będzie rokiem stagnacji. Wszystko wskazuje na to, że AI przestanie być traktowana jako ciekawostka w przeglądarce, tylko zacznie przemieniać się w niewidzialną infrastrukturę, która stanie się nową normą, podobnie jak wiele innych ułatwiających życie wynalazków.


1. W świecie agentów AI

Jeśli wierzyć przewidywaniom, następny rok powinien upłynąć pod znakiem przechodzenia od chatbotów do agentów. Na czym polega różnica? O ile chatbot wyjaśnia ci, jak coś zrobić, o tyle agent zakasuje wirtualne rękawy i działa. Innymi słowy, nie pytasz chatbota o możliwość zrobienia krótkiego wypadu do naszych południowych sąsiadów; nie szukasz lotów i kwater, tylko mówisz do telefonu: „Zorganizuj mi weekend w Pradze. Ogarnij transport z lotniska i zarezerwuj na niedzielę stolik dla dwóch osób w restauracji wege”. Agent łączy się z innymi agentami za pośrednictwem odpowiednich API, płaci twoją kartą i umieszcza gotowy plan w kalendarzu. Potencjał tego rozwiązania jest oczywisty, choć z premedytacją przytoczyłem przykład, który akurat nie do końca do mnie przemawia, lubię bowiem wyklikać sobie kolejny wyjazd we własnym zakresie, nawet jeśli po dotarciu na miejsce nie wszystko wygląda tak, jak na zdjęciach w internecie… Z pewną nieufnością podchodzę też do znanego problemu halucynacji AI. Jeśli się z nim nie uporamy, to czy taki agent nie zaklepie mi stolika w nieistniejącym lokalu? Odpowiedź na pytanie o to, czy powierzyłbyś AI planowanie wakacji, zostawiam już tobie. Na chwilę odłożę też żarty na bok, gdyż implikacje przejścia od chatbotów do agentów są bardzo poważne. Jeśli koncepcja ta się przyjmie, zaczną powstawać systemy tworzone właśnie dla nich – autonomicznych, komunikujących się ze sobą i wykonujących realne działania. 


2. Chmura schodzi na ziemię

W 2026 roku „magia” sztucznej inteligencji w mniejszym niż dotychczas stopniu będzie domeną rozwiązań chmurowych. Rosnące wątpliwości dotyczące sensu przenoszenia każdego systemu do chmury przecierają szlak do powszechniejszego wykorzystania procesorów wyposażonych w NPU. Są to jednostki obliczeniowe wyspecjalizowane w energooszczędnym i szybkim wykonywaniu zadań związanych z AI i uczeniem maszynowym, takich jak rozpoznawanie obrazów czy mowy. W rezultacie wiele zadań będzie wykonywanych „pod maską” domowego laptopa czy peceta, bez konieczności przesyłania danych gdzieś na drugi koniec świata. (Może to i lepiej, zwłaszcza jeśli po skorygowaniu naszych zdjęć z wakacji przez algorytm w chmurze, mielibyśmy dostawać reklamy ozempicu). A na poważnie, w tym kontekście niektórzy mówią o nadejściu kolejnej, trzeciej generacji rozwiązań chmurowych o charakterze hybrydowym („Cloud 3.0”).

 

3. Wyścig zbrojeń algorytmów

Można z dużą dozą pewności założyć, że przyszły rok w sferze cyberbezpieczeństwa, podobnie jak poprzednie, będzie stał pod znakiem przeciągania liny między złoczyńcami a specjalistami od zabezpieczeń. Ci pierwsi będą używać AI do tworzenia ultrarealistycznych, lecz fałszywych treści multimedialnych (deepfake), a ci drudzy chronić nasz cyfrowy świat przy użyciu firewalli wspomaganych przez sztuczną inteligencję. Arsenał obu stron rośnie, rosną też możliwości ataku w świecie coraz bardziej rozbudowanych systemów i coraz większej liczby urządzeń podłączonych do globalnej sieci (kłania się internet rzeczy!). Zakładam jednak, że najsłabszym ogniwem w 2026 roku wciąż pozostanie człowiek i niemalże przysłowiowe już hasło zapisane na karteczce. 


4. Trochę zieleńsza IT?

W obliczu potwornie pazernych na energię i wciąż potężniejących centrów obliczeniowych wzmianka o „zielonej informatyce” może zakrawać na ironię. Po cichu liczę jednak na to, że w przyszłym roku hasła o byciu bardziej eko przestaną być tylko mydleniem oczu. Może to pobożne życzenia, lecz marzy mi się powrót do urządzeń, które najzwyczajniej w świecie da się naprawić. Może więcej firm zechce pójść śladem Fairphone’a i oferować sprzęt o architekturze modułowej? 
Kończy mi się wirtualna kartka, a nie wspomniałem o wielu zmianach, z jakimi wkrótce prawdopodobnie przyjdzie nam się zmierzyć. Jedną z nich jest kolejny etap ewolucji, jaka zachodzi w dziedzinie programowania. Wszystko wskazuje na to, że w jeszcze większym stopniu przemieni się ono w dialog oraz wyrażanie intencji, a przestanie być stricte rzemiosłem. Narzędzia wspierające kodowanie nie zastąpią programistów, lecz zmienią ich rolę. Kod będzie coraz częściej generowany, refaktoryzowany i automatycznie testowany, a człowiek skupi się na architekturze, logice biznesowej i sensie danego rozwiązania. Pozostaje oczywiście pytanie o to, jak zmiany te wpłyną na strukturę zatrudnienia w firmach i czy pozostawią jakąkolwiek furtkę dla początkujących programistów, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy. „Junior roku 2026” bezsprzecznie nie będzie musiał znać na pamięć składni Pythona, tylko umieć trafnie weryfikować to, co wypluła AI. Być mniej „pisarzem”, a bardziej „redaktorem” kodu.


Jaki będzie ten rok w świecie IT? Nic nie wskazuje na to, by był on rokiem spektakularnych fajerwerków. Można raczej mówić o rosnącej technologicznej dojrzałości wielu rozwiązań, które stają się na tyle sprytne, że przestajemy je zauważać. Niektórzy zwracają też uwagę na trend pozatechniczny, jakim jest zmęczenie technologią. We współczesnym świecie, który nigdy nie zasypia, trudno się temu dziwić. Warto więc zadbać o to, by w nadchodzącym roku znaleźć trochę czasu na cyfrowy i informacyjny detoks.