×
sukces
Dodano do koszyka:
sukces
Pozycja znajduje się w koszyku, zwiększono ilość tej pozycji:
sukces
Zakupiłeś już tę pozycję:
Książkę możesz pobrać z biblioteki w panelu użytkownika
sukces
Pozycja znajduje się w koszyku
Przejdź do koszyka

Zawartość koszyka

ODBIERZ TWÓJ BONUS :: »

Recenzje

Mars: Nowa Ziemia. Historia eksploracji i plany podboju Czerwonej Planety

Książka to świetne wprowadzenie do historii i przyszłości eksploracji Marsa. Przebrniemy w niej przez pierwsze marzenia astronomów aż po plany kolonizacji tej surowej, ale niezwykle intrygującej planety. Andrew May w przystępny sposób prowadzi czytelnika przez dekady badań nad Marsem: od teleskopowych obserwacji, przez pierwsze bezzałogowe sondy, aż po nowoczesne łaziki i ambitne wizje firm takich jak SpaceX (tutaj mały minus, że książka była napisana już w 2017 roku, dlatego przy tak dynamicznym rozwoju technologicznym niektóre plany SpaceX są przestarzałe, a osobiście znam wiele nowszych faktów). Autor z pasją i sporą dawką wiedzy przekazuje, jak zmieniało się nasze spojrzenie na Marsa - i jak realna stała się dziś wizja życia poza Ziemią. To jedna z tych książek popularnonaukowych, które nie wymagają od nas doktoratu z astrofizyki. Trudniejsze zagadnienia są w przystępny sposób wyjaśnione, aby każdy miał pojęcie o czym mowa. Idealna dla każdego, kto patrzy nocą w niebo i myśli: „co dalej?”.

atejka7 Nosal Natalia

Mars: Nowa Ziemia. Historia eksploracji i plany podboju Czerwonej Planety

Mars zawsze budził emocje. I dalej budzi, bo w przeciwieństwie do Wenus wciąż jest atrakcyjną “destynacją” przyszłych podróży międzyplanetarnych. Uważa się, że podróż załogowa na Marsa jest prostym, liniowym przedłużeniem podboju Księżyca sprzed ponad 50 lat. Dlaczego tak nie jest próbuje wyjaśnić Andrew May w książce “Mars. Nowa Ziemia. Historia eksploracji i plany podboju Czerwonej Planety”. To trzecia książka o Marsie wydana w ostatnich latach, po „Mars. W poszukiwaniu życia” - Davida A. Weintrauba (2019) i „Wielkiej księdze Marsa. Wszystkie obsesje na punkcie Czerwonej Planety” - Marka Hartzmana (2022). Na fali fascynacji Marsem powstał film „Marsjanin” Ridleya Scotta, którego scenariusz oparto na książce Andy’ego Weira (warto przeczytać, jest co najmniej tak dobra jak film) pod tym samym tytułem. Streszczenie fabuły tego filmu stanowi przedmowę do omawianej książki. Autor stara się podejść do tematu podboju Marsa chłodno i obiektywnie. Nie zniechęca, ale też nie snuje niemożliwych do realizacji wizji. Jeszcze 150 lat temu Mars jawił się nam jako „druga Ziemia”, a poważni astronomowie, jak Giovanni Schiaparelli, wykorzystując rzadką okazję zbliżenia się Ziemi i Marsa dawali się ponieść fantazji. Marsjańskie „kanały” odkryte przez Schiaparelliego znalazły poważnych zwolenników. I nic to, że włoskie słowo canali może oznaczać zarówno „kanały” jak i „koryta”, sugerujące zwykłe bruzdy. Francuz (też astronom) Camille Flammarion znalazł w nich potwierdzenie swojej Idée fixe pielęgnowanej od lat. Percival Lovell, amerykański biznesmen, matematyk i astronom amator, fundator Obserwatorium Lovella i inicjator poszukiwań kosmicznych zwieńczonych odkryciem Plutona, stworzył nawet mapę tych kanałów. I nic to, że w 1909, za sprawą dokładnych map utworzonych podczas kolejnej wielkiej opozycji Marsa, idea kanałów marsjańskich rozwiała się jak sen. Fascynacja pozostała i stała się inspiracją dla pokoleń pisarzy s-f: H.G. Wellsa („Wojna światów”), Edgara Rice’a Burroughsa („Księżniczka Marsa”), Arthura C. Clarke’a („Piaski Marsa”) i wielu innych. Nie ma wątpliwości, że Mars rzucił na nas urok. Ale skończmy już z tym romantyzmem i skupmy się na faktach, czyli fizyce, rakietach, astronomii, mechanice, czyli wszystkim tym, co romantyzmu nie posiada za grosz, ale za to twardą ręką rządzi światem podróży kosmicznych. Środkowa część książki, następująca zaraz po przedstawieniu historii obserwacji Marsa i fantazjowania na jego temat, zaczyna się mocnym akcentem: autor omawia prawa ruchu Newtona i zasadę zachowania pędu, przyprawione fundamentalnym „rakietowym” wzorem Ciołkowskiego. Nie brakuje też delta-v, podstawowej wielkości, bez której nie ma co się wybierać w Kosmos. Wlaśnie techniczna możliwość osiągnięcia właściwego delta-v determinuje, dokąd możemy dolecieć. To, „kiedy” dolecimy jest naprawdę mniej ważne. Jest też dość szczegółowo o rakietach wielostopniowych, różnicy między materiałem palnym (spalaniem paliwa) i materiałem pędnym (czyli tym, co nadaje przyspieszenie), a także o alternatywnych technikach napędu statków kosmicznych, w tym o silniku jonowym. Nota bene, silnik jonowy to nie jest żadna fantastyka ani teoretyczne gdybanie zwariowanych konstruktorów. W 1998 roku wystrzelono sondę Deep Space 1. Była to pierwsza misja, która zademonstrowała praktyczne działanie silnika jonowego jako głównego napędu statku kosmicznego w locie międzyplanetarnym. Od tego czasu kilka misji kosmicznych użyło silnika jonowego jako napędu głównego. Były to: sonda SMART-1 (ESA, 2003), która użyła silnika jonowego do lotu na orbitę Księżyca, sonda Dawn (NASA, 2007), która odwiedziła dwa obiekty pasa asteroid: Westę i Ceres. Dzięki silnikowi jonowemu mogła zmienić orbitę i odwiedzić więcej niż jedno ciało niebieskie - manewry bardzo trudne przy klasycznym napędzie chemicznym. Dużo uwagi autor poświęca przekazowi elementarnej wiedzy astronomicznej w takiej formie, która dopiero teraz otwiera nam oczy na pewne rzeczy. Na przykład o „oknach transferowych” na Marsa, które wcale nie otwierają się tak często. O orbicie transferowej Hohmanna (znanej w literaturze radzieckiej i rosyjskiej jako manewr transferowy Hohmanna-Wietczinkina), mającej 100 lat i używanej do dziś metodzie o optymalnej ekonomii zużycia paliwa. Także o rakietach wielostopniowych, które są niezbędne do osiągnięcia pierwszej prędkości kosmicznej. Przyznam, że nie czytałem ani jednej książki ani nie oglądałem filmu s-f, gdzie autor (reżyser) bawiłby się w takie drobiazgi jak rakieta wielostopniowa. Ot, po prostu, rakieta startuje, podnosi się i pooooszła w Kosmos. Jest o orbitach i komunikacji ograniczonej prędkością światła, nieuświadamianym przez wielu „drobiazgu”. Takie są prawa fizyki, których nieznajomość przyczynia się do tworzenia i pielęgnowania mitów o życiu pozaziemskim i kosmitach czających się za każdą gwiazdą (oczywiście neutronową). Jeden pełny rozdział poświęcono marsjańskim robotom, bo przecież ostatnie misje na Marsa byly ekstremalnie zrobotyzowane. Podsumowując, książka jest warta uwagi, stanowiąc mini-kompendium wiedzy o Marsie i lotach kosmicznych, szkoda tylko, że z faktografią sprzed kilku lat. Na koniec pozwolę sobie na refleksję osobistą. Jedną trzecią książki stanowią rozważania na temat planów „zdobywania” Marsa. Nawet nie chodzi o obszerną obecność wizji Elona Muska (cytowane jego wypowiedzi pochodzą z 2017 roku i są całkiem rzeczowe), ale w przypadku Kosmosu dalekosiężne plany bardzo często rozmijają się z rzeczywistością i lata stają się dziesięcioleciami. Już wolę „twardą” fantastykę, przynajmniej wiem, z czym mam do czynienia. Andrew May „Mars. Nowa Ziemia. Historia eksploracji i plany podboju Czerwonej Planety”, wydawnictwo Helion, 2025. Notka o autorze: Andrew May, absolwent Uniwersytetu w Cambridge, doktor astrofizyki z dyplomem zdobytym na Uniwersytecie w Manchesterze. Pracuje obecnie jako niezależny pisarz i konsultant, pisząc o technologii obronnej, historii i fizyce. Autor książek: Cosmic Impact: Understanding the Threat to Earth from Asteroids and Comets, Astrobiology: The Search for Life Elsewhere in the Universe, Pseudoscience and Science Fiction, The Space Business: From Hotels in Orbit to Mining the Moon - How Private Enterprise is Transforming Space, Eyes in the Sky: Space Telescopes from Hubble to Webb, How Space Physics Really Works, The Science of Music: How Technology has Shaped the Evolution of an Artform, The Telescopic Tourist’s Guide to the Moon.

portal popularnonaukowy Seweryn Wiesław

Sztuczna inteligencja. O czym myśli, gdy nikt nie patrzy?

📖 Nie będę tu przytaczać opisu z obwoluty - to każdy może sobie wygooglować. Sama chciałam sprawdzić, czy nadal interesują mnie tego typu tematy, zwłaszcza że obecnie AI jest bardzo modne wśród „zwykłych użytkowników” internetu. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że sztuczna inteligencja jest obecna w naszym życiu już od wielu lat. Sama uczyłam się o niej ponad 20 lat temu na studiach! Książka liczy około 200 stron i jest napisana przystępnym językiem. Czytając ją, poczułam się trochę jak w 2002 roku - znów studiowałam, znów wróciły tematy programowania, projektowania i przepływu sygnału. Dowiedziałam się m.in., jak bardzo te zagadnienia przypominają działanie biologicznych neuronów. Autor tłumaczy to w prosty, momentami żartobliwy sposób. Niektóre rozdziały wymagają skupienia - czasem warto coś przemyśleć, a nawet wrócić kilka stron. Spora część wiedzy to poziom szkoły średniej, ale bardzo pomogło mi przygotowanie ze studiów: fizyka, matematyka, metody numeryczne czy projektowanie układów cyfrowych. Szczególnie zapadła mi w pamięć wzmianka o średniej harmonicznej - przypomniały mi się laboratoria, na których ją kiedyś liczyliśmy 😉 Warto też przed lekturą odświeżyć sobie wiedzę o wektorach, macierzach i tym podobnych pojęciach. Nie chcę Was zanudzać szczegółowym omówieniem zawartości, ale zdradzę, że książka porusza m.in. jak działa AI, jak się uczy i... czy można ją shackować! Są tu naprawdę ciekawe przykłady - sama bym nie wpadła na to, że to możliwe, a jednak! To nie jest książka typu "jak używać AI", nie znajdziecie tu instrukcji obsługi narzędzi - to pozycja dla tych, którzy chcą zrozumieć, czym właściwie jest sztuczna inteligencja (świetne porównanie do czarnej skrzynki czy filtrów!). Na końcu autor przechodzi do znanego wszystkim czatu GPT. Dzięki tej książce - jeśli zdecydujecie się ją przeczytać - lepiej zrozumiecie, czy warto ufać AI. I nie chodzi tylko o ChatGPT, ale o wszelkie uczące się algorytmy, które nas otaczają. Warto też pamiętać, że rozwój sztucznej inteligencji jest wykładniczy - to, co było aktualne rok temu, dziś może być już historią. A teraz pytanie do Was: czy chcecie się przekonać, o czym myśli AI i co tak naprawdę ma w środku? 😉

Alilandpl Kubiś Mirela

Ciemna materia i ciemna energia. Tajemnicze 95% wszechświata

W nauce często bywa tak, że odkrywamy pewne rzeczy stopniowo. Wiedząc więcej, korygujemy wcześniejsze założenia, poprawiamy błędy, dopisujemy przypisy do przypisów. Ale co, jeśli powiem Wam, że istnieje dziedzina, w której mimo całych wieków badań jesteśmy w stanie opisać… zaledwie 5% wszechświata. Clegg zabiera nas na wycieczkę po ciemnej stronie wszechświata - dosłownie. Ciemna materia i ciemna energia to hipotezy próbujące wyjaśnić, dlaczego galaktyki poruszają się tak, jak się poruszają, skąd bierze się przyspieszona ekspansja kosmosu i… gdzie podziała się cała reszta rzeczywistości, której nie widzimy, nie mierzymy, ale której efekty da się zaobserwować. To prawdziwe popscience, i to w bardzo solidnym, przystępnym wydaniu. Książka składa się z sześciu rozdziałów, które prowadzą czytelnika krok po kroku przez największe kosmiczne niewiadome. Mamy tu trochę historii nauki - od filozofów antycznej Grecji przez Newtona, aż po współczesnych fizyków i ich bolączki z Modelami Standardowymi. Ale najważniejsze: nie trzeba mieć doktoratu z astrofizyki, by za tym nadążyć. Jest sporo przypisów (i są naprawdę sensownie wyjaśnione), a język jest klarowny i nieprzytłaczający. Dla mnie to książka idealna dla każdego, kto choć raz zadał sobie pytanie: a co jeśli to wszystko działa inaczej, niż myślimy? Albo: czy naprawdę jesteśmy w stanie pojąć skalę tego, co nas otacza? Clegg nie daje prostych odpowiedzi. I bardzo dobrze - bo tu nie o odpowiedzi chodzi, a o świadomość skali niewiedzy, która napędza największe naukowe przełomy. Zresztą, autor uczciwie przedstawia nie tylko dominujące teorie, ale też alternatywy (jak choćby MOND, czyli zmodyfikowaną dynamikę newtonowską), nie popadając w zachwyty ani nad jednym, ani drugim. To książka, którą można przeczytać jednym tchem albo na spokojnie, rozdział po rozdziale, robiąc notatki na marginesach i wyszukując potem nazwiska z bibliografii. I choć oryginał ma już kilka lat, tematyka nadal jest aktualna, bo, umówmy się, naukowcy wciąż nie ogarniają, czym dokładnie jest ciemna materia i ciemna energia. Polecam, szczególnie jeśli interesuje Was kosmos, granice ludzkiej wiedzy i to poczucie… no wiecie, że jesteśmy całkiem malutcy wobec ogromu rzeczy, których nie rozumiemy. Ale to właśnie sprawia, że nauka jest taka fascynująca.

Zielen_paryska Splinter Kamila

LLM w projektowaniu oprogramowania. Tworzenie inteligentnych aplikacji i agentów z wykorzystaniem dużych modeli językowych

Valentina Alto, autorka docenionej książki „Generatywna sztuczna inteligencja z ChatGPT i modelami OpenAI”, powraca z nową publikacją, która trafia w sam środek dynamicznych zmian, jakie przynosi rozwój dużych modeli językowych (LLM). Jej najnowsze dzieło, „LLM w projektowaniu oprogramowania”, to praktyczny przewodnik po tym, jak efektywnie wykorzystywać potencjał LLM do tworzenia inteligentnych aplikacji i agentów. Książka wyróżnia się szerokim ujęciem tematu — Alto nie ogranicza się do jednego modelu czy narzędzia. Zamiast tego prezentuje przekrojowo najważniejsze koncepcje związane z architekturą LLM oraz ich unikatowymi cechami. Czytelnik pozna zastosowania modeli językowych w różnorodnych kontekstach: od przetwarzania danych nieustrukturyzowanych, przez tworzenie inteligentnych agentów przy pomocy frameworka LangChain, aż po użycie wiedzy nieparametrycznej i wektorowych baz danych. Szczególnie cenne są rozdziały poświęcone multimodalnym modelom podstawowym, które wychodzą poza tekst i obejmują inne formaty danych, takie jak grafika czy dźwięk — to zapowiedź tego, jak wszechstronne mogą być przyszłe inteligentne systemy. Autorka nie pomija również kwestii krytycznych dla współczesnych twórców oprogramowania: odpowiedzialności, etyki i bezpieczeństwa. Praktyczne wskazówki dotyczące ograniczania ryzyka i projektowania aplikacji odpornych na szkodliwe zachowania modeli stanowią solidne uzupełnienie technicznych treści.

dlaTesterów.PL Krząpa Rafał
Zamknij Pobierz aplikację mobilną Helion