W obronie wolności

W obronie wolności

Autor: Sam Williams
Tłumaczenie: Krzysztof Masłowski
Tytuł oryginału: Free as in Freedom
Format: B5, stron: 296
wersja spakowana
wersja drukowana w helion.pl
helion.pl

Rozdział 2.

2001: Odyseja hakerska

Wydział nauk komputerowych New York University (NYU)1 znajduje się w Warren Weaver Hall, przypominającym fortecę gmaszysku oddalonym o dwa kwartały ulic na wschód od Washington Square Park. Wyloty instalacji klimatyzacyjnych dużej mocy tworzą wokół niego wał gorącego powietrza zniechęcający w równej mierze łazików, jak i radców prawnych. Przełamawszy barierę gorącego powietrza, odwiedzający trafiają na następną, równie nieprzyjemną - kontrolę straży pilnującej jedynego wejścia.

Za punktem kontrolnym atmosfera łagodnieje. Nadal jednak liczne znaki rozsiane na pierwszym piętrze przypominają o zagrożeniu ze strony niezabezpieczonych drzwi i niezaplombowanych wyjść awaryjnych. Nawet w niezmąconej atmosferze Nowego Jorku sprzed 11 września 2001 roku wszystko to uświadamiało, że nikt nie jest zbyt bezpieczny lub zbyt podejrzliwy.

Znaki te stanowiły tematyczny kontrapunkt dla gęstniejącego tłumu gości zbierających się w wewnętrznym atrium. Nieliczni wyglądali na studentów NYU. Większość przypominała raczej rozchełstanych fanów muzyki współczesnej tłoczących się przed salą koncertową w oczekiwaniu na główny punkt programu. Na jedno krótkie przedpołudnie masy te zawładnęły Warren Weaver Hall, ograniczając zadania pilnującej bezpieczeństwa portierki do oglądania telewizji i wskazywania ruchem ramienia audytorium, w którym odbywa się "przemówienie".

Wewnątrz audytorium przybywający mogli zobaczyć osobę, która spowodowała czasowe zawieszenie zwykłych procedur bezpieczeństwa. Był to Richard M. Stallman, twórca projektu GNU, prezes Fundacji Wolnego Oprogramowania2, zdobywca MacArthur Fellowship3 w 1990, Association of Computing Machinery's Grace Murray Hopper Award4 (także w roku 1990), współzdobywca Takeda Award5 za rok 2001 i były haker z AI Lab. Zapowiedziany jako gospodarz "okołohakerskich" stron internetowych, w tym http://www.gnu.org, Stallman zjawił się na Manhattanie, gdzie się urodził, by wygłosić przemówienie o łatwej do przewidzenia treści, w którym wystąpił przeciwko prowadzonej przez Microsoft kampanii zwalczania projektu Powszechnej Licencji Publicznej GNU6.

Tematem wykładu Stallmana była historia i przyszłość ruchu wolnego oprogramowania. Istotne jest miejsce jego wygłoszenia. Mniej niż miesiąc wcześniej w należącej również do NYU, położonej nieopodal Stern School of Business przemawiał Craig Mundie, jeden z prezesów Microsoft Corporation, grzmiąc i odsądzając od czci i wiary Powszechną Licencję Publiczną GNU wymyśloną przed Stallmana przed 16 laty, po perypetiach z drukarką laserową Xeroxa w r. 1980. Stworzona w celu przeciwdziałania narastającej fali utajniania oprogramowania, GPL ewoluowała, by stać się głównym narzędziem społeczności zwolenników wolnego oprogramowania. Mówiąc prościej, GPL nadaje programom komputerowym status własności społecznej lub, jak kto woli, powszechnej z zachowaniem legalności praw autorskich ((c) copyright). Nadanie tych praw jest nieusuwalne. Wszystkie wersje pochodne podlegają tej samej zasadzie ochrony praw autorskich, nawet te, które zawierają jedynie niewielki wycinek oryginalnego kodu źródłowego. Z tego powodu licencja ta w świecie przemysłu programistycznego została nazwana "wirusową", gdyż zarażała każdy program, którego dotknęła7.

W biznesie informacyjnym, coraz bardziej zależnym od standardów oprogramowania, do GPL przywarła nazwa straszaka. Nawet firmy, które z początku z lekceważeniem naśmiewały się z niej, traktując ją jako programistyczną odmianę socjalizmu, zaczęły z wolna zmieniać zdanie i zauważać niesione przez nią korzyści. Linux - uniksopodobne jądro systemu stworzone przez fińskiego studenta Linusa Torvaldsa w roku 1991 - jest rozpowszechniany z licencją GPL, tak samo jak wiele powszechnie w świecie stosowanych narzędzi: GNU Emacs, GNU Debugger, GNU C Compiler itd. Razem narzędzia te tworzą wolny system operacyjny zbudowany przez hakerów i będący własnością ich światowej społeczności. Zamiast uważać tę społeczność za groźbę firmy najnowszej technologii, jak IBM, Hewlett Packard i Sun Microsystems, zaczęły polegać na jej osiągnięciach i sprzedawać aplikacje i usługi, korzystając ze wciąż rosnących zasobów wolnego oprogramowania.

Jako broń strategiczną wykorzystują również wieczną wojnę społeczności hakerskiej z Microsoft Corporation, firmą programistyczną z Redmond w stanie Washington, która w latach osiemdziesiątych zdominowała rynek oprogramowania komputerów PC. Jako właściciel popularnego systemu operacyjnego Windows, Microsoft ma najwięcej do stracenia w przypadku przesuwania się światowego przemysłu w stronę oprogramowania z licencją GPL. Niemal każda linia kodu źródłowego Windows jest chroniona prawami autorskimi potwierdzającymi prywatną naturę własności lub przynajmniej prywatne prawa Microsoftu do korzystania z tego oprogramowania. Z punktu widzenia Microsoftu włączanie do Windows programów na licencji GNU byłoby podobne do zażywania tabletek poronnych zmniejszających populację własnych programów i klientów. Konkurencyjne firmy zdobyłyby nagle prawo kopiowania, modyfikowania i sprzedawania poprawionych wersji Windows, podkopując pozycję Microsoftu jako firmy numer 1 na rynku oprogramowania, dostarczającej wciąż nowe wersje pełnego luk i błędów systemu. Zatem wiele firm z coraz większym zainteresowaniem zaczęło się zastanawiać nad możliwością "adopcji" oprogramowania GPL. Z tego powodu Mundie w swoim przemówieniu wyklinał oprogramowanie z "ogólnie dostępnymi kodami źródłowymi", jego rozwój i rosnącą sprzedaż. Dlatego Stallman postanowił publicznie odpowiedzieć na te zarzuty w tym samym campusie uniwersyteckim.

20 lat to dla przemysłu programistycznego bardzo długi okres. W roku 1980, gdy Stallman w AI Lab miał kłopoty z drukarką laserową Xeroxa, Microsoft, postrzegany obecnie przez hakerów jako główne zagrożenie, dopiero raczkował jako niewielka prywatna firma. IBM, wówczas najpotężniejsza firma przemysłu komputerowego na świecie, wprowadził właśnie na rynek swój pierwszy komputer osobisty, dając początek tworzeniu rynku taniego sprzętu komputerowego. Wiele technologii, których istnienie przyjmujemy teraz za rzecz oczywistą: Word Wide Web, telewizja satelitarna, 32-bitowe konsole gier wideo, w ogóle wówczas nie istniało. To samo dotyczy wielu firm znajdujących się obecnie w czołówce establishmentu, jak np. AOL, Sun Microsystems, Amazon.com i Dell. To wyliczanie można długo kontynuować.

Fakt, że rynek wysokich technologii rozwinął się tak bardzo w tak krótkim czasie, przyczynił się do wzmocnienia obu stron biorących udział w debacie na temat GPL. Zwolennicy GPL wskazują na krótki żywot większości typów sprzętu komputerowego. Obawiając się ryzyka kupienia przestarzałego produktu, konsumenci biegną do firm, które od lat potrafią się utrzymać na rynku. Z tego powodu rynek oprogramowania stał się areną, na której słabsi są dobijani, a zwycięzcy biorą wszystko8. Zwolennicy GPL twierdzą, że rozpowszechnianie oprogramowania z zastrzeżonymi prawami własności prowadzi do monopolu i stagnacji. Silniejsze firmy zużywają całe zapasy życiodajnego tlenu i mniejsze, innowacyjne firmy nie mogą na rynku nawet odetchnąć.

Oponenci GPL argumentują, że jest wprost przeciwnie. Sprzedaż oprogramowania jest tak samo lub nawet bardziej ryzykowna niż jego kupowanie. Bez legalnych gwarancji przypisanych do prywatnych licencji, nie wspominając już o ekonomicznych perspektywach tzw. killer app (tzn. przełomowych technologii pobudzających do życia nowe rynki)9, firmy tracą zainteresowanie udziałem w tych przedsięwzięciach. Powoduje to stagnację na rynku i zanikanie innowacji. W przemówieniu wygłoszonym 3 maja w tym samym campusie Mundie twierdził, że "wirusowa" natura GPL "stanowi zagrożenie" dla wszystkich firm, których konkurencyjność zależy od unikalności ich oprogramowania. Mówił:

Podkopuje to fundamenty działalności niezależnego sektora komercyjnego przemysłu programistycznego, gdyż efektywnie uniemożliwia sprzedaż oprogramowania, gdy klienci są zmuszeni do płacenia za produkt, a nie tylko za jego dystrybucję10.
Znaczny sukces GNU/Linux - systemu operacyjnego będącego połączeniem elementów skupionych wokół jądra chronionego licencją GPL - oraz osiągnięcia Windows w ciągu ostatnich 10 lat wskazują na znaczenie i perspektywy obu typów licencjonowania. Tak czy inaczej walka bieżąca jest wciąż ważnym elementem działania przemysłu oprogramowania. Nawet najwięksi dostawcy, jak Microsoft, korzystają ze wsparcia firm trzecich, których narzędzia, aplikacje i gry wspierają i uatrakcyjniają główne platformy systemowe, np. Windows. Opowiadając o gwałtownej ewolucji rynku technologii w ciągu ostatnich 20 lat, nawet bez brania pod uwagę osiągnięć jego własnej firmy, Mundie przestrzegał słuchaczy, by nie dali się uwieść owczemu pędowi do stosowania wolnego oprogramowania:
Dwie dekady doświadczenia wskazują, że model ekonomiczny, w którym własność intelektualna podlega ochronie prawnej, zapewnia zwrot kosztów badań i prac rozwojowych oraz przynosi korzyści ekonomiczne, które stają się udziałem szerokich rzesz odbiorców.
Te ostrzeżenia posłużyły Stallmanowi za punkt wyjścia dzisiejszego przemówienia. Mniej niż miesiąc po ich sformułowaniu rozdrażniony i gotów do rozpoczęcia ataku stanął na podium sali wykładowej.

Dwie ostatnie dekady przyniosły dramatyczne zmiany rynku oprogramowania, a pewnie jeszcze silniej zmieniły samego Stallmana. Zniknął chuderlawy, gładko wygolony haker spędzający całe dnie w towarzystwie ukochanego PDP-10. Zamiast niego przed słuchaczami pojawił się mężczyzna w średnim wieku, o przeciętnej tuszy, z długą rabiniczną brodą; człowiek spędzający większość czasu na pisaniu e-maili i odpowiadaniu na nie, zwracający się do kolegów programistów i wygłaszający przemówienia takie jak dzisiejsze. Ubrany w kolorowy T-shirt i poliestrowe brązowe spodnie, wyglądał jak pustynny eremita, który właśnie opuścił siedzibę Armii Zbawienia.

Tłum słuchaczy wyglądał podobnie. Wiele osób przyszło z laptopami i modemami komórkowymi, aby usłyszane słowa zapisywać i przekazywać na użytek społeczności internetowej. Na jedną kobietę przypadało piętnastu mężczyzn, a jedna na siedem lub osiem kobiet przyszła z wypchanym pingwinem, oficjalną linuksową maskotką, lub z wypchanym niedźwiadkiem "teddy bear11".

Podniecony Stallman opuścił miejsce na mównicy i zasiadłszy w pierwszym rzędzie, zaczął wystukiwać polecenia na klawiaturze przygotowanego laptopa. Robił to przez następnych 10 minut niepomny obecności wzrastającej liczby krążących wokół niego studentów, profesorów i fanów.

Przed rozpoczęciem wykładu musiała zostać dopełniona akademicka celebra. Ukazanie się Stallmana poprzedziły dwie, zamiast zwyczajowej jednej, zapowiedzi. Pierwszy wystąpił Mike Uretsky, jeden z dyrektorów Stern School's Center for Advanced Technology12.


Richard Stallman około roku 2000. "Zdecydowałem, że stworzę wolny system operacyjny lub polegnę próbując... oczywiście dożywszy słusznego wieku". Zdjęcie dzięki uprzejmości: http://www.stallman.org.

Stwierdził, że "zadaniem uniwersytetu jest popieranie debat i podtrzymywanie interesujących dyskusji. To szczególne seminarium spełnia doskonale ten cel. Dyskusja na temat oprogramowania z otwartym kodem źródłowym jest bardzo interesująca."

Zanim przeszedł do następnego zdania, Stallman zerwał się na równe nogi i zamachał rękami jak autostopowicz usiłujący zatrzymać samochód.

"Ja robię wolne oprogramowanie" - rzekł wzbudzając wybuch śmiechu. - "Otwarty kod źródłowy to co innego".

Śmiech przerodził się w aplauz. Sala była wypełniona zwolennikami Stallmana znającymi jego reputację człowieka zwracającego uwagę na ścisłe wysławianie się. Pamiętali też o jego publikacji z roku 1998, w której odżegnał się od propozycji zwolenników ruchu otwartego kodu źródłowego. Większość oczekiwała podobnych wybuchów, tak jak fani Jacka Benny'ego oczekują na jego słynną frazę "Nie wycinaj tego" wygłaszaną w czasie popularnych audycji radiowych.

Uretsky szybko skończył swoją przedmowę, ustępując miejsca Edmundowi Schonbergowi, profesorowi wydziału nauk komputerowych NYU. Jako programista i uczestnik projektu GNU Schonberg wiedział, jak omijać lingwistyczne "miny". Składnie podsumował karierę Stallmana jako współczesnego programisty.

"Richard jest doskonałym przykładem kogoś, kto przeszedł od działania lokalnego do myślenia o globalnym problemie dostępności kodów źródłowych." - mówił Schonberg. "Stworzył zgodną wewnętrznie filozofię, która zmusiła nas do ponownego przemyślenia problemów dotyczących produkcji oprogramowania, znaczenia własności intelektualnej i tego, co obecnie reprezentuje społeczność programistów."

Gorąco powitał Stallmana, który po chwili potrzebnej do zamknięcia laptopa powstał z krzesła i wszedł na podium.

Początek tego wystąpienia bardziej przypominał komedię Catskills13 niż przemówienie polityczne. "Chciałbym podziękować firmie Microsoft za danie mi okazji do dzisiejszego wystąpienia" - rozpoczął od dowcipu Stallman. "Przez kilka ostatnich tygodni czułem się jak autor książki przypadkowo zakazanej".

Dla niewtajemniczonych wygłosił krótką, choć konkretną, gorącą pochwałę wolnego oprogramowania. Porównał program komputerowy do kucharskiej recepty. W obu przypadkach mamy do czynienia z dokładnym przepisem, który krok po kroku prowadzi nas aż do wykonania całego zadania, ale pozwala na dokonanie pożądanych modyfikacji - jeżeli mamy na to ochotę lub okoliczności tego wymagają. "Nikt was nie zmusza do dokładnego przestrzegania receptury. Możecie coś opuścić lub coś dodać. Jeżeli lubicie grzyby, możecie włożyć więcej grzybów, a jeżeli nie lubicie soli lub lekarz zabronił wam jej używać, możecie dać jej mniej niż w przepisie."

Twierdził, że najważniejsze, by programy komputerowe, tak jak przepisy kucharskie, były ogólnodostępne. Dając gościowi przepis, kucharz traci niewiele ponad czas i papier potrzebny do jego zapisania. W przypadku programów komputerowych wysiłek jest jeszcze mniejszy; zwykle wystarcza kilka kliknięć myszą i nieco elektryczności. W obu przypadkach osoba dająca informacje korzysta podwójnie: wzmacnia przyjaźń i zwiększa prawdopodobieństwo uzyskania w rewanżu innych przepisów/programów.

"Wyobraźcie sobie, co by się działo, gdyby przepisy kucharskie zapakować w szczelne czarne pudełka" - pytał Stallman, podnosząc głos. - "Nie wiedzielibyście, jakie składniki zostały użyte, więc nie wiedzielibyście również, co możecie zmienić. A gdybyście mimo to jakichś zmian dokonali albo sporządzili kopię dla przyjaciela, bylibyście ścigani jako piraci, a ścigający staraliby się osadzić was w więzieniu na długie lata. Taki świat może się wydawać straszny dla tych, którzy przywykli do dzielenia się z innymi posiadanymi informacjami. Ale właśnie taki jest świat własności prywatnej oprogramowania. Jest to świat, w którym zwykła ludzka przyzwoitość została zakazana".

Dla uzasadnienia swojego zdania opowiedział epizod z drukarką laserową Xeroxa. Historia ta była chwytem retorycznym równie użytecznym jak porównanie z przepisem kucharskim. Pełniąc funkcję przypowieści, uświadamiała, jak dramatycznie szybkie zmiany następują w świecie oprogramowania. Cofnął słuchaczy myślą do czasów sprzed "jednokliknięciowego" dokonywania zakupów w Amazon.com, czasów bez Windows i bez baz danych Oracle'a, gdy znaki firmowe nie przypominały o prawach własności oprogramowania.

Opowiedział to wszystko z wprawą i praktyką oskarżyciela publicznego dostarczającego ostatecznych, przygważdżających przeciwnika argumentów. Gdy doszedł do historii z drukarką laserową i odmawiającym mu udostępnienia kodu źródłowego profesorem Carnegie Mellon, zrobił efektowną pauzę.

"On nas zdradził" - powiedział, - "ale krzywdę uczynił nie tylko nam. Prawdopodobnie uczynił ją każdemu z was".

Mówiąc "was", skierował palec wskazujący w stronę jednego z nic niepodejrzewających słuchaczy. Brwi wskazanego uniosły się w zdziwieniu, ale wzrok Stallmana już przesunął się dalej. Powoli i z rozwagą wskazał kogoś innego, chichoczącego nerwowo: "I sądzę, że skrzywdził również ciebie" - rzekł do jegomościa w trzecim rzędzie.

Wskazany przestał chichotać, co widownia przyjęła śmiechem. Gest wyglądał scenicznie i taki był w rzeczywistości. Zawsze, gdy dochodził do końca historii o drukarce laserowej, czynił to z doskonałością showmana. "Wyrządził zło prawdopodobnie każdemu z obecnych tu na sali, za wyjątkiem tych niewielu, którzy w roku 1980 jeszcze się nie narodzili" - mówił dalej, wzbudzając gromki śmiech. "Twierdzę tak, gdyż odmówił współpracy z całą ludzkością, ze wszystkimi mieszkańcami planety Ziemia".

Poczekał aż komentarz dotrze do świadomości słuchaczy i dodał "Zdradził was, podpisując umowę o nieujawnianiu informacji".

Przekształcenie Richarda Matthew Stallmana ze sfrustrowanego akademika w politycznego przywódcę przemawiającego już od 20 lat świadczy o jego upartej naturze i wyjątkowej woli oraz jasno określonej wizji i wartościach, które głosi, wytrwale budując ruch wolnego oprogramowania. Dodać do tego należy autorstwo programów najwyższej jakości, które ustaliły jego legendarną reputację programisty. Wielu zwolenników uważa jednak ruch wolnego oprogramowania za jego największe osiągnięcie.

Co najważniejsze, Stallman działa w świecie o zmiennej naturze potęg politycznych, który jednak coraz bardziej uzależnia się od komputerów i sterujących ich działaniem programów.

Być może dlatego w czasach, gdy wiele osobistości związanych z najnowszą technologią odchodzi w zapomnienie, jego gwiazda błyszczy coraz silniejszym światłem. Od czasu rozpoczęcia projektu GNU w roku 198414, Stallman był kolejno ignorowany, wyśmiewany, oczerniany i atakowany wewnątrz ruchu wolnego oprogramowania i poza nim. Pomimo to projekt GNU pokonuje na swej drodze kolejne kamienie milowe, aczkolwiek czasem z pewnym opóźnieniem wynikającym z coraz większych wymagań rynku, o wiele bardziej złożonego niż w chwili rozpoczęcia działania przed 18 laty. To samo można powiedzieć o ideologii GNU drobiazgowo dopracowywanej przez samego Stallmana.

Aby zrozumieć ukryte mechanizmy tego działania, należy dokładnie poznać wypowiedzi zarówno samego Stallmana, jak i ludzi z nim współpracujących oraz tych, którzy go zwalczają. Jego charakter nie jest skomplikowany i pasuje do starego powiedzenia: "koń jaki jest, każdy widzi".

Eden Moglen, doradca prawny Fundacji Wolnego Oprogramowania i profesor prawa na w Columbia University, twierdzi, że "aby poznać ludzką naturę Stallmana, wystarczy się przyjrzeć poszczególnym jej częściom i złożyć wszystko w całość. Ekscentryczność, którą niektórzy uważają za barierę utrudniającą poznanie go, jest jego właściwą naturą. Prawdziwe są jego silne poczucie frustracji i nadawanie wielkiego znaczenia przestrzeganiu zasad etycznych oraz całkowita niezdolność do kompromisu. Jest to podstawa jego działań i fundament tego, co zbudował".

Wytłumaczenie drogi, która doprowadziła go od epizodu z drukarką laserową do walki z najbogatszą korporacją świata, nie jest łatwym zadaniem. Wymaga szczegółowego przemyślenia powodów, dla których sprawa własności oprogramowania stała się tak istotna dla współczesnego społeczeństwa. Wymaga także przemyślanej oceny człowieka, który jak wielu przywódców politycznych przed nim zrozumiał podatność ludzkiej świadomości. Wymaga to umiejętności interpretowania mitów i politycznych obciążeń słów kojarzonych z jego osobą. Na koniec, wymaga to zrozumienia geniuszu programistycznego Stallmana oraz wzlotów i upadków na drodze wykorzystania tego geniuszu w innych dziedzinach.

Poproszony o podsumowanie swojej drogi, Stallman zgadza się, że istotą jest spostrzeżona przez Moglena fuzja osobowości i zasad. "Upór to moja mocna strona" - przyznaje. "Wielu ludzi biorących się za rzeczy trudne zniechęca się i rezygnuje w wyniku piętrzących się trudności. Ja nigdy nie rezygnuję".

Wierzy także w ślepy traf. Mógł nigdy nie mieć kłopotów z drukarką Xeroxa, mógł nie doznać osobistych i politycznych problemów, które zakończyły jego karierę pracownika MIT, mogło nie mieć miejsca pół tuzina innych zdarzeń, które stały się istotnymi czynnikami w jego życiu. Z łatwością wyobraża sobie swoje życie przebiegające zgoła odmiennie. Jak już powiedzieliśmy, Stallman jest wdzięczny siłom i okolicznościom, które odmieniły jego los.

"Po prostu mam odpowiednie uzdolnienia i skłonności" - mówi do słuchaczy, podsumowując rozpoczęcie projektu GNU. "Nikt oprócz mnie się tym mnie zajął, więc zapewne byłem przeznaczony do tej roli. Muszę podołać zadaniu. Jeżeli nie ja, to kto?"

Przypisy

  1. Ufundowany w roku 1831 Uniwersytet Nowojorski jest największą prywatną uczelnią w Stanach Zjednoczonych. Skupia ponad 40 000 studentów. Jego liczne instytucje są rozlokowane głównie w pięciu centrach na Manhattanie. Dokładniejsze informacje można znaleźć pod adresem: http://www.nyu.edu/ - przyp. tłum.
  2. Free Software Foundation (FSF) - dokładniejsze informacje po polsku można znaleźć pod adresem: http://www.gnu.org/home.pl.html - przyp. tłum.
  3. Nagroda Fundacji MacArthura - przyznawana corocznie około 20 - 40 obywatelom lub rezydentom USA za "wyjątkowe zasługi i obietnicę kontynuacji i rozszerzenia twórczej pracy". Bywa nazywana "nagrodą geniuszy". W roku 2002 wynosiła 500 tys. dolarów płatnych w czterech ratach w ciągu pięciu lat - przyp. tłum.
  4. Nagroda w wysokości 5000 dolarów przyznawana corocznie wybitnym młodym komputerowcom w wieku poniżej 35 lat. Listę nagrodzonych można znaleźć pod adresem: http://www.acm.org/awards/awards_hopper.html. Grace Murray Hopper (1906-1992), którą upamiętnia nagroda, w roku 1952 stworzyła kompilator A-O, pierwszy program, tłumaczący symbole języka wysokiego poziomu na kod maszynowy. Więcej informacji o niej oraz o innych kobietach pionierkach nauk komputerowych można znaleźć pod adresem: http://www.cs.yale.edu/homes/tap/past-women-cs.html - przyp. tłum.
  5. Prestiżowa nagroda w wysokości 100 mln jenów przyznawana przez Fundację Takeda za wybitne osiągnięcia intelektualne i inżynierskie służące ludzkości. Dodatkowe informacje o nagrodzie można znaleźć w serwisie WWW fundacji: http://www.takeda-foundation.jp/en/award/takeda/ - przyp. tłum.
  6. GNU General Public Licence ( w skrócie GNU GPL lub tylko GPL) - patrz http://pl.wikipedia.org/wiki/Powszechna_Licencja_Publiczna_GNU - przyp. tłum.
  7. Obecnie GPL straciła nieco swej mocy. Zgodnie z rozdziałem 10 Powszechnej Licencji Publicznej GNU, wersja 2 (1991), wirusowa natura licencji zależy w dużym stopniu od woli Fundacji Wolnego Oprogramowania, która uznaje, czy dany program należy uznać za pochodny i czy należy zastąpić bieżącą licencję licencją GNU.

    Jeśli chcesz włączyć części Programu do innych wolnych programów, których warunki rozpowszechniania są inne, zwróć się pisemnie do autora z prośbą o pozwolenie. W przypadku oprogramowania objętego przez Fundację prawem autorskim, napisz do Fundacji; czasami czynimy od tego odstępstwa. W naszej decyzji kierujemy się dwoma celami: utrzymania wolnego statusu wszystkich pochodnych naszego wolnego oprogramowania oraz - generalnie - promowania współudziału i wielokrotnego stosowania oprogramowania (tłumaczenie fragmentu licencji podane na stronie Fundacji Wolnego Oprogramowania: http://gnu.org.pl/text/licencja-gnu.html).

    "Porównanie czegoś do wirusa jest bardzo przykre" - twierdzi Stallman - "Lepiej porównać GPL do rośliny pająka (spider plant - Chlorophytum), która tam się rozrasta, gdzie jest aktywnie przycinana".

    Więcej informacji na temat Powszechnej Licencji Publicznej GNU można znaleźć pod adresem: http://www.gnu.org/copyleft/gpl.html.

  8. Patrz: Shubba Ghosh "Revealing the Microsoft Windows Source Code" Gigalaw.com (styczeń 2000), http://www.gigalaw.com/articles/ghosh-2001-01-p1.html (obecnie strona jest niedostępna z powodu reorganizacji serwisu Gigalaw.com - w nawiasie przyp. tłum.).
  9. Killer app nie muszą być aplikacjami z prywatnym ograniczonym prawem własności, czego dowodem jest legendarna przeglądarka Mosaic - program, którego licencja zezwalała z pewnymi ograniczeniami na niekomercyjne przekształcanie i tworzenie programów pochodnych. Myślę, że Czytelnicy pojęli już podstawową zasadę, że rynek oprogramowania to wielka loteria. Im większe spodziewane dochody, tym więcej chętnych do uczestnictwa. Dobrym podsumowaniem zagadnień dotyczących "killer app" jest artykuł: Philip Ben-David: Whatever Happened to the "Killer App?" e-Commerce News (7 grudnia 2000) - http://www.ecommercetimes.com/perl/story/5893.html
  10. Patrz: Craig Mundie: The Commercial Software Model - fragmenty wykładu wiceprezesa Microsoft Corporation wygłoszonego 3 maja 2001 w New York University Stern School of Business: http://www.microsoft.com/presspass/exec/craig/05-03sharedsource.asp
  11. Teddy Bear - przezwisko, które przylgnęło do prezydenta Teodora Roosevelta po opublikowaniu jego karykatury w roku 1906.

    Miś teddy bear (pisany czasem z wielkiej, a czasem z małej litery) stał się maskotką i symbolem jednej z internetowych społeczności.

    Więcej informacji można znaleźć pod adresem: http://www.tbonnet.com/ - przyp. tłum.

  12. Centrum Zaawansowanych Technologii Szkoły Sterna - przyp. tłum.
  13. Catskills comedy - mniej więcej od stulecia nowojorczycy żydowskiego pochodzenia, żądni odpoczynku w górach, dobrego jedzenia i przebywania we własnym środowisku kulturowym, zaczęli budowę letnich domów, hoteli i pensjonatów w rejonie Catskills. Zjawisko to nasiliło się w pierwszej połowie XX wieku i spowodowało powstanie okręgu o unikalnej w skali światowej atmosferze i kulturze, na podobieństwo niepowtarzalnej kultury przedwojennego żydowskiego krakowskiego Kazimierza oraz wielu miast i miasteczek wschodniej Rzeczypospolitej. Catskills comedy to komedia w odrębnym stylu Catskills, jak odrębny był styl dawnych żydowskich szmoncesów. Nieco informacji na ten temat można znaleźć pod adresem: http://www.brown.edu/Administration/News_ Bureau/1995-96/95-062i.html - przyp. tłum.
  14. Akronim GNU oznacza "GNU is not Unix". We fragmencie wystąpienia 29 maja 2001 w New York University Stallman tak wyjaśnia jego pochodzenie:

    Hakerzy zawsze poszukują zabawnych i niezwykłych nazw dla swoich programów. Znalezienie dobrej nazwy to połowa zabawy piszącego program. Istnieje tradycja stosowania rekursywnych akronimów, sugerujących, że tworzony program jest podobny do już istniejącego... Szukałem takiego akronimu dla "Coś nie jest Uniksem". Wypróbowałem wszystkie 26 liter, by stwierdzić, że nie da się z nich złożyć żadnego odpowiedniego słowa, więc zdecydowałem się na sprzeczność z językiem. Tylko w ten sposób mogłem otrzymać trzyliterowy akronim oznaczający, że "Coś nie jest Uniksem". Wypróbowując różne ustawienia liter, doszedłem do "GNU is not Unix". To było to.

    Choć jest miłośnikiem kalamburów, zaleca wyraźne wymawianie "g" na początku słowa GNU, aby uniknąć pomylenia z nazwą antylopy afrykańskiej "gnu" (Connochaetes gnou) oraz ze słowem "new" (nowy, nowe itp.). "Pracujemy nad tym już od 17 lat, więc to nic nowego" - powiada.

    Źródło: notatki autora i internetowy zapis wystąpienia Stallmana w NYU 29 maja 2001: http://www.gnu.org/events/rms-nyu-2001-transcript.txt.

Poprzedni | Spis treści | Następny | Wersja spakowana | Wersja drukowana w helion.pl