- Autor:
- Andrzej Poczobut
- Wydawnictwo:
- Editio
- Wydawnictwo:
- Editio
- Ocena:
- 4.9/6 Opinie: 18
- Stron:
- 248
- Druk:
- oprawa miękka
- Dostępne formaty:
-
PDFePubMobi
Czytaj fragment
Opis
książki
:
System Białoruś
„Państwo to JA!” - mawiał Ludwik XIV, absolutny władca Francji i Francuzów. Podobnie może mówić dziś o sobie Aleksander Łukaszenka, prezydent, władca i „baćka” Białorusi od 1994 roku. W rzeczy samej - jego osoba na tyle zdominowała życie publiczne, że dziś nie można mówić o Białorusi, nie wspominając o Łukaszence. Jego portret wisi w każdym urzędzie państwowym. Od tego, co dzisiaj zrobił dla kraju, jaki podpisał dokument bądź co ważnego powiedział, rozpoczynają niemal każde wydanie wszystkie białoruskie dzienniki telewizyjne. Łukaszenka jest uważany za najwyższy autorytet w polityce, sporcie, kulturze.
Dziś nikt nie podejmie się roli wróżbity, przepowiadającego, kiedy na Białorusi skończy się epoka Łukaszenki. Jednak mimo usilnych starań upartego prezydenta oblicze Białorusi nie jest już jednolite. Obok popleczników obecnego władcy są tam także ludzie, którzy stoją w opozycji do niego. Nie wszyscy biznesmeni są skorumpowani przez rządzący reżim. Nie wszyscy szarzy obywatele chcą bezrefleksyjnie uczestniczyć w show, jaki od lat funduje im rządząca ekipa. Z książki Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi, dowiesz się, jak wygląda świat za murem - kraj, który osiemnaście lat temu stał się sceną jednego aktora, oraz ludzie, którzy trwają w chorym systemie i cierpliwie czekają na zmianę.
Tu przeczytacie wywiad Katarzyny Spyrki - dziennikarki Dziennika Zachodniego - z Andrzejem Poczobutem
Andrzej Poczobut: "Jak wyszedłem z więzienia, taksówkarze wozili mnie za darmo"
Tu przeczytacie wywiad Tomasza Kobylańskiego z Andrzejem Poczobutem, który ukazał się także w papierowym wydaniu WPROST 23-29 września
Najstarszy syn Łukaszenki gotowy do zastąpienia ojca
A tu wywiad Michała Marciniaka z Andrzejem Poczobutem opublikowany na Mojeopinie.pl
Andrzej Poczobut - „Od dziecka zawsze miałem wpajane polskie wartości”
Patroni medialni:
Piorunująca dawka faktów spleciona ponurą logiką dyktatury. Autor obnaża polityczne i obyczajowe kulisy funkcjonowania białoruskiego systemu, ukazując go także z perspektywy zwykłych ludzi, którzy żyją na Białorusi. „Tylko prawda jest ciekawa” — pisał kiedyś inny nasz wielki publicysta z Kresów, Józef Mackiewicz. Andrzej Poczobut jest wierny tej zasadzie. Jego książka to pierwszy tak obszerny i precyzyjny opis mechanizmu zniewolenia i degradacji, opis systemu od 20 lat działającego za naszą wschodnią granicą.Marek Bućko,
Fundacja Wolność i Demokracja, portal Kresy24.pl
Przez wiele lat Andrzej udowadniał na łamach „Gazety Wyborczej”, że jest najlepszym w polskich mediach specjalistą od pokazywania prawdziwej twarzy białoruskiego reżimu i Aleksandra Łukaszenki. I ta książka to potwierdza.Roman Imielski,
Gazeta Wyborcza
Czytałam momentami ze ściśniętym sercem, choć przecież to nie thriller, lecz opowieść o polityce. Doskonale pamiętam te lata, które są już za nami, tu w Polsce, a były takie podobne. W życiu państw ten czas się kończy, przychodzi nowe. Dla pojedynczego człowieka jednak to nieraz całe życie, każdy ma prawo przeżyć je z godnością. „System Białoruś” przypomina czasem naszą niedawną rzeczywistość. Powinniśmy ją znać, powinniśmy też znać historię kraju będącego tak blisko nas.Aldona Kołodziejska,
Informacyjna Agencja Radiowa
Andrzej Poczobut w znakomity sposób opisuje fenomen dojścia do władzy białoruskiego Baćki oraz metody skutecznego jej utrzymywania. Ta książka jest jak dobry polityczny thriller - bezwzględna walka o władzę, intrygi, tajemnicze morderstwa, spryt głównego bohatera sprawnie manipulującego nie tylko własnym otoczeniem i narodem, ale także sąsiednim mocarstwem. Dla osób interesujących się polityką - lektura obowiązkowa, dla pozostałych - bardzo polecana.Maria Przełomiec,
autorka i prowadząca program „Studio Wschód” w TVP Info
Czytając książkę Andrzeja Poczobuta „System Białoruś”, wraz z autorem przyglądamy się rzetelnie i wnikliwie temu, co się działo w ciągu minionych 20 lat na Białorusi. Autor prowadzi nas przez historię niezwykłego dwudziestolecia, ukazując brzemienne konsekwencje błahych z pozoru wydarzeń, emocji i zaniedbań oraz cynicznej gry świata tym, wydawałoby się, zapomnianym zakątkiem Europy. Zapraszam do znakomitej lektury.Danuta Przywara,
prezes Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
Książka Poczobuta to lekko napisana opowieść o trudnych sprawach. Dziennikarskie pióro, umiejętna selekcja faktów, wypowiedzi bezpośrednich świadków wydarzeń sprawiają, że „System Białoruś” czyta się jak sensacyjną historię walki o władzę i jej utrzymanie. Szkoda tylko, że to prawdziwa historia...Agata Wierzbowska-Miazga,
Ośrodek Studiów Wschodnich
Za każdym razem, kiedy jadę na Białoruś, ogarnia mnie złość. Za każdym razem myślę: ludzie, jak mogliście sobie wybrać na pierwszego prezydenta Białorusi takiego człowieka? Jak możecie co cztery lata wybierać go znowu? Dalej złość podpowiada mi, że tylko naród kołchoźników i potomków chłopów pańszczyźnianych, zawsze poganianych batem do roboty, mógł obrać za wodza kogoś takiego. Później przychodzi refleksja: przecież na świecie nie ma głupich narodów. Wszak demokracja jest władzą narodu. I choć ma wiele wad, to jednak niczego lepszego jak na razie nie wymyśliliśmy, a białoruski naród jest tak samo mądry jak wszystkie inne narody na świecie. Zatem: dlaczego Białorusini wybierają system Białoruś?Ernest Zozuń,
Program 3 Polskiego Radia
Ebooka "System Białoruś" przeczytasz na:
-
czytnikach Inkbook, Kindle, Pocketbook, Onyx Booxs i innych
-
systemach Windows, MacOS i innych
-
systemach Windows, Android, iOS, HarmonyOS
-
na dowolnych urządzeniach i aplikacjach obsługujących formaty: PDF, EPub, Mobi
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Audiobooka "System Białoruś" posłuchasz:
-
w aplikacji Ebookpoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych
-
na dowolonych urządzeniach i aplikacjach obsługujących format MP3 (pliki spakowane w ZIP)
Masz pytania? Zajrzyj do zakładki Pomoc »
Kurs Video "System Białoruś" zobaczysz:
-
w aplikacjach Ebookpoint i Videopoint na Android, iOS, HarmonyOs
-
na systemach Windows, MacOS i innych z dostępem do najnowszej wersji Twojej przeglądarki internetowej
Recenzje książki: System Białoruś (34) Poniższe recenzje mogły powstać po przekazaniu recenzentowi darmowego egzemplarza poszczególnych utworów bądź innej zachęty do jej napisania np. zapłaty.
-
Recenzja: http://malinowskak.blogspot.com Katarzyna MalinowskaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W tym roku planując wakacje, doszłam do wniosku, że warto w końcu pojechać tam, gdzie się jeszcze nie było, realizując tym samym jakieś swoje małe marzenia. Ponieważ jestem zwolennikiem aktywnego wypoczynku, wybrałam sobie kierunek Białoruś. Jednak ze względów osobistych niestety w tym roku nigdzie zagranicę nie pojadę, ale plan wyjazdu na wschód dalej jest aktualny i pewnie w przyszłym roku go zrealizuję. Nie mniej z chęcią przeczytałam o ostatniej dyktaturze europejskiej. System Białoruś to książka opisująca przede wszystkim dojście do władzy ostatniego europejskiego dyktatora. Chociaż patrząc realnie na dzisiejszy układ sił i ponowną wygraną Władimira Putina w Rosji, to myślę, że z dyktaturami Europa swojego romansu jeszcze nie skończyła. Aleksander Łukaszenka do władzy dochodził od najniższych stopni w administracji państwowej. Skończył studia na kierunku historia i mógł zostać, podobnie jak ja, zwykłym nauczycielem historii. Jednak nie takie były jego ambicje. Wychowywał się w biednej, białoruskiej rodzinie, w której ciągle brakowało wszystkiego. Nic więc dziwnego, że już jako młody chłopak marzył o tym, żeby pokazać światu, że stać go na więcej. Z książki Andrzeja Poczobuta dowiemy się między innymi, że jego ambicją było odtworzenie Związku Radzieckiego i chciał nawet stanąć na jego czele. O mały włos a tak by się stało, ale widząc, co się w Mińsku święci, rządzący wówczas w Rosji prezydent Borys Jelcyn postanowił namaścić na swojego następcę Władimira Putina. I tak patrząc z perspektywy czasu można śmiało stwierdzić, że był to wybór między przysłowiowym młotem a kowadłem. Chociaż z drugiej strony imperialne zapędy Łukaszenki oraz młodzieńcza porywczość, która pozostała w nim na długo, mogłaby się bardzo źle skończyć dla Europy i świata. Porównując to, co opisywał Andrzej Poczobut w 2013 roku, kiedy pisał swoją pracę, a to, czego jesteśmy świadkami dzisiaj, wyraźnie pokazuje, że Białoruś się zmienia. Sam jej przywódca musiał zrozumieć miejsce w szeregu, a wydarzenia z bratniej Ukrainy z 2014 roku unaoczniły Łukaszence konsekwencje wojowania z Rosją. Dzisiaj Białoruś otwiera się na turystów i trzeba śmiało to powiedzieć, że jest to kraj bardzo bezpieczny. Cały terror stosowany jest przez władzę pod adresem obywateli, natomiast dla turystów i świata zewnętrznego Białoruś jest bardzo przyjaźnie nastawiona. Miłośnicy ziemniaków musieli dojrzeć do świadomości, że będąc jednym z największych producentów tego warzywa i tak świata nim nie zdominują, natomiast turyści europejscy szukają ciszy i dzikiej natury, która w Białorusi jest na wyciągnięcie ręki. Polecam Wam lekturę książki przed wakacyjnymi wojażami. A nóż widelec zdecydujecie się na wyjazd do naszych wschodnich sąsiadów. Myślę, że go nie pożałujecie :)
-
Recenzja: info.arttravel.pl DorotaRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„Państwo to ja” – słowa te, przypisywane Ludwikowi XIV, absolutnemu władcy Francji, według Andrzeja Poczobuta mógłby równie dobrze wypowiedzieć prezydent Białorusi, Aleksander Łukaszenka, sprawujący ten urząd nieprzerwanie od 1994 roku.
Jak to możliwe, że w XXI wieku, gdy dyktatura wydaje się zjawiskiem zanikającym, w Europie, właśnie na Białorusi, wciąż istnieje? Dlaczego Białorusini się na to godzą? Jak w dzisiejszych czasach może funkcjonować system autorytarny? W jaki sposób prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence udaje się utrzymać w ryzach społeczeństwo? Na te i inne postawione przez siebie pytania Andrzej Poczobut próbuje odpowiedzieć w swojej książce „System Białoruś”.
Andrzej Poczobut to mieszkający w Grodnie dziennikarz, publicysta i bloger, a także działacz mniejszości polskiej na Białorusi. Od 2006 roku pełni w tym kraju funkcję korespondenta „Gazety Wyborczej”. Jego praca zyskała uznanie zarówno w Polsce, jak i na Białorusi. W 2011 roku miesięcznik „Press” uznał go za Dziennikarza Roku. Za swoją działalność społeczną i dziennikarską był on też wielokrotnie zatrzymywany i aresztowany. Za rzekome znieważenie prezydenta Aleksandra Łukaszenki na łamach „Gazety Wyborczej”, białoruskiej prasy i swojego bloga w 2011 roku został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Książka „System Białoruś” składa się z trzech części. W pierwszej z nich autor przedstawia krótko życiorys oraz opisuje drogę Aleksandra Łukaszenki do władzy. Wspomina jego dzieciństwo i młodość, skupia się zaś przede wszystkim na jego działalności politycznej.
Andrzej Poczobut określa prezydenta Białorusi jako człowieka, który zrobił nieprawdopodobną wręcz karierę, przechodząc drogę „od pogardzania do uwielbienia, od biedy do olśniewającego bogactwa, od bezsilności do absolutnej władzy”. Fakty, które podaje w książce, doskonale to stwierdzenie obrazują. W osobie Aleksandra Łukaszenki ukazują człowieka, który niespodziewanie stał się w swoim kraju liczącą się postacią polityczną i został prezydentem, choć nie miał ku temu właściwie żadnego doświadczenia i predyspozycji. Jak więc to było możliwe? Autor w interesujący sposób wskazuje na to, jak dzieciństwo przyszłego prezydenta mogło wywrzeć wpływ na jego późniejszą postawę. Dowodzi również, że już w jego wczesnej młodości ujawniły się pewne cechy, rysy charakteru oraz znany dziś bardzo dobrze model zachowania. Ponadto świetnie przedstawia w książce jego powolne, ale konsekwentne pięcie się po szczeblach kariery.
Przeczytamy tu także o tym, jak Aleksander Łukaszenka potrafił skoncentrować swoje działania tam, gdzie dostrzegał dla siebie szansę, a następnie umiejętnie ją wykorzystać. Potrafił również dokładnie wyczuć sytuację polityczną oraz zmieniające się nastroje społeczeństwa i dostosować się do nich. Jako przyszły, a następnie urzędujący już prezydent Białorusi, budował swój polityczny wizerunek, naginając fakty, pokazując się w jak najlepszym świetle, prowadząc wyrafinowaną grę polityczną, odgrywając – jak określa to Andrzej Poczobut – teatr jednego aktora, w którym aktorem był właśnie on, Aleksander Łukaszenka – bohater, samotnie prowadzący walkę interesy narodu.
Jak można przekonać się podczas lektury książki, w walce o władzę potrafił on niejeden raz postawić wszystko na jedną kartę, żeby zaś utrzymać władzę, nie cofnie się przed niczym. Represje, propaganda, pokazowe procesy, podporządkowanie sobie mediów, likwidacja politycznych przeciwników – to cechy charakterystyczne rządów prezydenta Białorusi. Szerzej opowiada o tym druga część książki, z której dowiemy się, jak potrafi on utrzymać w ryzach białoruskie społeczeństwo, mając do dyspozycji takie narzędzia jak gospodarka, propaganda oraz infiltrujące to społeczeństwo służby specjalne.
W trzeciej części książki Andrzej Poczobut przytacza rozmowy, jakie przeprowadził z „niewolnikami systemu” – przedstawicielami białoruskiego społeczeństwa, zróżnicowanymi pod względem wieku, wykonywanego zawodu i statusu społecznego.
Mogę szczerze powiedzieć, iż książkę „System Białoruś” uważam za rewelacyjną lekturę. Przeczytałam ją z ogromnym zainteresowaniem. Znając wcześniej z opisu jej tematykę, przypuszczałam, że mnie zaciekawi, nie spodziewałam się jednak, że do tego stopnia, iż trudno mi będzie się od niej oderwać.
Autor świetnie zaprezentował postać Aleksandra Łukaszenki oraz jego niesamowitą drogę do zdobycia władzy. Znakomicie scharakteryzował też polityczny system panujący na Białorusi, którego specyfika pozwoliła mu na określenie go „systemem Białoruś”.
Choć tematyka książki obraca się głównie wokół polityki, zainteresować może również osoby, którym nie jest zbyt bliska ta dziedzina życia. Podczas lektury nie ma nawet czasu na choćby cień nudy. Każdą stronę pochłania się wręcz z rosnącą ciekawością, zaskoczeniem, a nawet zupełnym niedowierzaniem. Tak było właśnie w moim przypadku.
Publikacja ta okazała się dla mnie niezwykle zajmująca, tym bardziej, że choć posiadałam oczywiście już wcześniej ogólną wiedzę na temat systemu rządów na Białorusi, nie czytałam do tej pory żadnego obszerniejszego opracowania z zakresu tej tematyki. Dzięki profesjonalnie napisanej książce Andrzeja Poczobuta niebywale poszerzyłam swoją wiedzę. Oprócz niezwykle interesującej treści, mój podziw wzbudził świetny styl pisarski autora – błyskotliwy, żywy, obrazowy, sugestywny. Pisze on z dużą lekkością, a zarazem ze sporą erudycją i z polotem.
Ponadto na uznanie zasługuje rzetelność, z jaką podszedł on do tematu. Świadczy o tym podany na końcu publikacji obszerny spis źródeł, z których korzystał on podczas pisania, a na który składają się książki, czasopisma, gazety, witryny internetowe oraz doniesienia agencji informacyjnych. Źródła te, przywoływane i cytowane w książce, uwierzytelniają podawane tu fakty, a także urozmaicają prowadzoną narrację.
Podsumowując: „System Białoruś” to książka, którą warto przeczytać. Powiem więcej: dla osób, pragnących posiadać nieco szerszą wiedzę o współczesnym świecie, jest to lektura obowiązkowa. Szczerze polecam tę publikację.
Chcesz więc wiedzieć, w jaki sposób powstał, jak działa i czym się charakteryzuje „system Białoruś”? Koniecznie sięgnij po znakomicie napisaną książkę Andrzeja Poczobuta. To pozycja godna najwyższej rekomendacji. -
Recenzja: Magazyn Literacki Książki Angelika Kussy, 2014-05-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Dwadzieścia lat temu do władzy na Białorusi doszedł Alaksander Łukaszenka. Przez lata lekceważony przez społeczeństwo jako człowiek i działacz społeczny, w końcu stanął na czele państwa będącego ostatnią dyktaturą w Europie i zrealizował swój autorski projekt - System Białoruś. Andrzej Poczobut, człowiek-symbol niezależnego dziennikarstwa na Białorusi stworzył sylwetkę tej postaci oraz opisał realia tak bliskiego geograficznie nam państwa, a jednocześnie tak nieznanego.
Na „System Białoruś" składają się opisy współczesnej Białorusi, analizy jej problemów w obszarach: gospodarczym, politycznym i w kwestii łamania praw człowieka. Poczobut nie poprzestaje jednak na własnych diagnozach i oddaje głos przeciętnym obywatelom, którzy na co dzień zmagają się z życiem w państwie bez gwarantowanych praw obywatelskich. Główną osią książki jest jednak studium postaci Alaksandra Łukaszenki. Chronologiczna narracja pozwala czytelnikowi śledzić losy przyszłego prezydenta od czasów jego dzieciństwa, poprzez studia, uczestnictwo w Komsomole, partii, pracę w szkole, parlamencie, aż po sprawowanie urzędu. Autor opisuje lata dyktatury, aby urwać opowieść w 2004 roku, kiedy Łukaszenka - po przeprowadzeniu referendum - zdecydował się kandydować na urząd prezydenta po raz trzeci. To jest bowiem moment, w którym - zdaniem autora - system, autorski, projekt Łukaszenki, został domknięty. Wybory z 2005 roku oraz represje, którym poddana została opozycja, byty już logiczną konsekwencją listopadowego glosowania. Dla Poczobuta postać Łukaszenki jest spójna i logiczna, a każde jego działanie łatwe do wytłumaczenia. Jest to człowiek, który przez lata traktowany jako „dobry wujek ze wsi", dzięki swojemu niezwykłemu uporowi, pracowitości oraz świadomości swoich możliwości - osiąga wszystko to, co sobie zamarzył. Nie jest to jednak prosta historia człowieka skazanego na sukces, jeśli można tak nazwać dyktatorskie rządy. W życiu Łukaszenki nie brakowało porażek, upadków i częstych poniżeń. Bezwzględność doprowadziła go jednak do celu, kiedy w końcu mógł dać upust innym swoimi cechom kardynalnym - megalomanii, pasji władzy i okrucieństwu. -
Recenzja: poczytajka.blogspot.com 2014-05-14Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Wśród naszych polskich sąsiadów Białoruś jest najbardziej tajemniczym i chyba najrzadziej odwiedzanym przez turystów krajem. Choć atrakcyjny (Grodno, Brześć, Mickiewiczowy Nowogródek czy urokliwe Polesie i Puszcza Białowieska to tylko kilka z wielu miejsc wartych zobaczenia), uchodzi za kraj dość zacofany i budzi pewne obawy w związku z dyktaturą Alaksandra Łukaszenki.
To właśnie totalitaryzm jest fundamentem tytułowego Systemu Białoruś, będącego dziełem nauczyciela historii i instruktora pracy politycznej, a później przewodniczącego kołchozu i wreszcie prezydenta. Można powiedzieć, że nieślubny syn Kaciaryny Łukaszenki, w dzieciństwie wyśmiewany przez swoich rówieśników, przeszedł drogę od pucybuta do milionera. Ten wyszydzany niegdyś chłopiec stał się silnym i bezwzględnym politykiem, który nie znosi sprzeciwu, a przeciwników skutecznie wyklucza z gry. Aby wyeliminować zagrożenia dla swojej pozycji przejmuje kontrolę nad mediami oraz administracją państwową. Gdy stery państwa trafiają w jego ręce, te mocno zaciskają się na atrybucie władzy. Od tej pory wybór jest tylko jeden - Łukaszenka... I nie chodzi tylko o fałszowanie wyborów, ale o strach wyborców przed represjami w postaci utraty pracy czy aresztowania. Ci z kolei, którzy nie boją się Łukaszenki, nie wierzą w sens walki z systemem. Nie wiadomo więc kiedy sytuacja na Białorusi ulegnie zmianie, prawdopodobne jest jednak, że kryzys ekonomiczny może stać się kołem zamachowym przemian.
System Białoruś przybliża historię najnowszą naszego wschodniego sąsiada, chwilami naprawdę wstrząsającą. Aż trudno uwierzyć, że tuż za granicą Unii Europejskiej kwitnie dyktatura pielęgnowana przez miliony obywateli. Pozostaje mieć nadzieję, że kryzys ekonomiczny będzie klęską urodzaju, która pochłonie plony wybujałej ambicji Alaksandra Ryhorawicza Łukaszenki. -
Recenzja: Lampa Paweł Dunin-Wąsowicz, 2014-04-09Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Cokolwiek mogłoby zostać napisane w grudniu o dwóch książkach opublikowanych przez Helion/Editio, a poświęconych naszym wschodnim sąsiadom, drukowane w lutym i marcu niekoniecznie byłoby aktualne wobec wydarzeń na kijowskim Majdanie i aneksji Krymu przez Rosję. Nie zmienia to faktu, że Barszcz ukraiński Piotra Pogorzelskiego jest moim zdaniem znacznie ciekawszy od Systemu Białoruś Andrzeja Poczobuta. Poczobut jest Polakiem z Białorusi, korespondentem „Wyborczej" i skupia się w swojej książce na osobie i karierze prezydenta Łukaszenki, natomiast życie codzienne zdaje się być dla niego oczywistością, więc mało 0 tym pisze. Inaczej Pogorzelski, który opisuje Ukrainę jako przyjezdny 1 ma prawo się dziwić. Dla niego wszystko jest ciekawe - a moim zdaniem najciekawsze rozdziały poświęcone językowi i kulturze, kobietom i alkoholowi (tu cała systematyka nisko-, średnio-, wysokobudżetowego picia). Przyzwyczajeni tej zimy do kolorowych wykresów pokazujących ukraińskojęzyczny zachód z Kijowem włącznie i rosyjskojęzyczny wschód, dowiadujemy się z książki Pogorzelskiego, że sprawy są o wiele bardziej skomplikowane, że praktycznie oprócz ziem dawnego zaboru austriackiego w całym kraju dominuje kultura importowana z Rosji. Największym zaskoczeniem było dla mnie natomiast stwierdzenie faktu, że jeśli porówna się podawane w obu książkach przeciętne zarobki w przeliczeniu na euro, to na Białorusi zarabia się nieco lepiej niż na Ukrainie!
-
Recenzja: edwardhorsztynski.blog.pl 2014-03-31Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Jest jak w Matrixie – mówi w książce „System Białoruś” Andrzeja Poczobuta opozycjonista z Grodna. I rzeczywiście, tyle że choć system Białoruś jest systemem rodem z Matrixa, to jego Architekt nie jest sympatycznym, schludnym staruszkiem jak w filmie braci Wachowskich. Jest prostym człowiekiem z białoruskiej wsi. Byłym dyrektorem sowchozu, który znęcał się fizycznie nad swoimi pracownikami. Jak taka osoba mogła zdobyć władzę absolutną i zostać ostatnim dyktatorem Europy i to całkowicie legalnie? Możemy się tego dowiedzieć z tej lekko napisanej, zwięzłej, prostej i mocno wciągającej publicystycznej książki Andrzeja Poczobuta.
Kiedy mowa o systemie zwanym Białoruś, mowa o Łukaszence i odwrotnie. Jednego od drugiego nie oddzielisz, a Aleksander Ryhorawicz może mówić o sobie tak jak Ludwik XIV: Państwo to JA!
Czasem nawet wydaje się, że ostatni dyktator stał się nawet kimś więcej niż władcą absolutnym, o czym świadczy taki dialog:
Łukaszenka: Czy poradzicie sobie ze żniwami?
Gubernator obwodu brzeskiego Sumar: Nie chciałbym się z Bogiem sprzeczać Aleksandrze Ryhorawiczu, przecież widzicie, jaka jest pogoda.
- Przecież ja nie jestem Bogiem.
- Wy jesteście trochę wyżej.
- Dziękuję.
Jak Architekt Matrixa ma wpływ na cały system, nic nie dzieje się bez jego zgody i może zmienić w nim wszystko, tak samo w systemie Białoruś Baćka ma wpływ nawet na pogodę.
Książka Poczobuta dzieli się na trzy części. Pierwsza „Baćka. Twórca systemu” pokazuje jak lekceważony przez przeciwników i próbowany być wykorzystany przez popleczników niegroźny „wujek ze wsi” manipuluje jednymi i drugimi, sprytnie wykorzystuje media by zrobić show i zostaje pierwszym prezydentem Republiki Białoruś. Nie bez powodu autor nazywa go „politycznym kamikaze”, gdyż w drodze po władzę absolutną, Alliaksandr Łukaszenka często stawiał wszystko na jedną kartę i choć kilka razy wydawało się, że przegra, a przeciwnicy później go rozszarpią, to jak widać, złego diabli nie biorą.
Poczobut wspomina również o dzieciństwie Łukaszenki, gdzie można zobaczyć jak kształtowały się niektóre cechy jego osobowości. Najmocniejszy cios uderzający w wolność słowa uderzył w tych, którzy przyszłego, bądź świeżo wybranego prezydenta próbowali ośmieszać. Prezydent „Wyżej od Boga” był w dzieciństwie często wyśmiewany i wyszydzany przez rówieśników, toteż po zdobyciu władzy na wszelakie kpiny pod jego adresem odpowiadał brutalnie.
Druga część mówi jak system Białoruś działa, czyli o trzech głównych czynnikach, które Baćka wykorzystuje: chleb, show i strach. Chlebem jest gospodarka, która w 80% należy do państwa. Gospodarka, która ledwo ciągnie i daje iluzję stabilności. Choć pensje i emerytury są zawsze wypłacene w terminie, to jednak są tak niskie, że statystyczny Białorusin zjada 850 kilogramów ziemniaków. Nie tylko dlatego, że lubiac bulwu Bielarusy. Żywność w sklepach jest o wiele droższa niż w Polsce, Białorusini zarabiają mało, więc zostają ziemniaki lub zakupy w polskich supermarketach.
W białoruskiej telewizji, niemal 24 godziny na dobę leci twarz Łukaszenki robiącego swój show. Każde spotkanie z prezydentem jest tak starannie wyreżyserowane, że mogłoby się postarać o Oskara. Ale Baćka nie ogranicza swojego przestawienia tylko do telewizji. Zamienił Białoruś w jedno wielkie show, w którym jest gościem honorowym, prowadzącym i producentem w jednym. Trzeci czynnik, to strach, którym kontroluje społeczeństwo dzięki rozbudowanemu szpiegującemu, pałującemu, wtrącającemu do więzienia, wyrzucającemu z pracy lub uczelni aparatu represji.
Ostatnia część to „Życie w czasach dyktatury” oczami nauczyciela, biznesmena, emerytki, opozycjonisty, gruzczika i DJ-a. Mogę ich jednak czymś pocieszyć. Ci którzy mieli do czynienia z systemem Windows, wiedzą, że systemy lubią się zawieszać. Czasem zawieszają się, gdy komputer jest zbyt długo włączony, a czasem z powodu różnych błędów i wirusów… -
Recenzja: Uważam Rze .AN, 2014-03-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Białoruski Matrix
Maksim, wielokrotnie zatrzymywany przez białoruskie służby specjalne opozycjonista, tak podsumowuje realia panujące w jego kraju: „Znaczna część ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie zwyczaje obowiązują w państwie, w którym żyją. To jest jak w Matriksie (...) wystarczy zaangażować się w działalność opozycyjną i natychmiast zobaczysz, w jakiej rzeczywistości żyjesz" - podkreśla w rozmowie z Andrzejem Poczobutem. To jedna z wielu opinii, jakie znajdziemy w książce Poczobuta - dziennikarza, który od lat 90. XX w. jest działaczem mniejszości polskiej na Białorusi. Za rzekome znieważenie prezydenta Aleksandra Łukaszenki w 2011 r. został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata. W książce „System Białoruś" zebrał swoje dotychczasowe przemyślenia na temat Łukaszenki i sytuacji w kraju (o czym wielokrotnie pisał na łamach prasy czy na blogu), a wzbogacił j e rozmowami z nauczycielem, biznesmenem, emerytką, opozycjonistą, robotnikiem i młodym DJ-em z grodzieńskiego klubu. Niestety, tylko część jego rozmówców jest niezadowolona z polityki uprawianej od - bagatela! - 20 lat przez Łukaszenkę i jego świtę. Poczobut opisuje dojście „białoruskiego dyktatora" do władzy -jego karierę od wiejskiego komunistycznego aparatczyka do prezydenta kraju, który „będzie rządził do końca świata" (to słowa ze znanego na Białorusi dowcipu, bardzo gorzkiego w swej wymowie; odsyłam na s. 152 książki). Ale rządy Łukaszenki trzeszczą w szwach. Co prawda, nie z powodu głośno wyrażanego sprzeciwu, jak to ma miejsce na Ukrainie, a tylko z... braku funduszy: „Ekonomiści coraz głośniej mówią o tym, że sytuacja z 2011 r., kiedy to nastąpiło gwałtowne załamanie białoruskiej gospodarki, może się niebawem powtórzyć. Łukaszenka musi wprowadzać drastyczne cięcia (...), które dotkną aparatu państwowego, służb specjalnych i aparatu propagandowego". A jak wiadomo, tytułowy „system Białoruś" w znacznej mierze opiera się na tych siłach. Dotychczasowe trzy filary funkcjonowania systemu: „chleb, show i strach" mogą okazać się niewystarczające. Wówczas zaś „epoka Łukaszenki wcześniej czy później się skończy. Niewydolny i uzależniony od zewnętrznego wsparcia finansowego system Białoruś będzie musiał zostać zreformowany". Oby stało się to jak najszybciej,bo „wystarczy przejechać jakieś 200 km na wschód od Warszawy i wchodzi się w zupełnie inny wymiar - do kraju, gdzie wybory są fałszowane, gdzie niszczy się niezależne media, a liderów opozycji zamyka się w więzieniu".
Książkę Andrzeja Poczobuta polecam wszystkim, którzy choć trochę interesują się tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą. -
Recenzja: moznaprzeczytac.pl Jarek Szlązak, 2014-01-25Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Według światowej opinii monopol na niedemokratyczną formę rządów do niedawna miała Białoruś. Media (również w Polsce) co jakiś czas poświęcały temu niewielkiemu państwu wiele uwagi, szczególnie w okresie wyborów oraz przy omawianiu represji wobec opozycji. Obecnie tematem numer jeden jest Ukraina, jednak nie oznacza to, że u naszego drugiego wschodniego sąsiada coś się zmieniło. Wręcz przeciwnie – system rządów stworzony przez Aleksandra Łukaszenkę w ciągu tych 20 lat ostatecznie się uformował. Polakom (zarówno tym, którzy wychowali się w czasach komunistycznych jak i tym, którzy dorośli w wolnej Polsce) wydaje się, że dobrze rozumieją sytuację panującą na Białorusi. Telewizyjny obraz przedstawia ten kraj jako biedny i zacofany. Jednak po pierwszej wizycie w tym kraju ta opinia ulega zmianie. Wspaniałe drogi, czyste miasta, wszędzie spokój i porządek. W stolicy nowoczesne budownictwo, luksusowe samochody, wszędzie pełne półki sklepowe. I gdzie w tym wszystkim bieda i zacofanie? To bardziej nasz kraj (z jego drogami) można uznać za „zapyziałą” dziurę Europy. Jak naprawdę wygląda obecna Białoruś i jak żyje się w niej zwykłym ludziom? Na to pytanie stara się odpowiedzieć Andrzej Poczobut w swojej książce System Białoruś.
Podzielona na trzy części książka w sposób chronologiczny przedstawia europejski eksperyment nazwany „System Białoruś”. Pierwsza część zatytułowana „Baćka. Twórca systemu”. Przedstawia drogę do władzy twórcy tytułowego systemu – Aleksandra Rychorawicza Łukaszenki. Opisując dzieciństwo późniejszego prezydenta Poczobut stara się wykazać źródła pewnych jego cech charakteru, które będą warunkowały jego politykę. Przede wszystkim jego determinację:
"Łukaszenka był politycznym straceńcem, który postawił wszystko na jedną kartę [76]."
To ta cecha umożliwiła mu wspięcie się na sam szczyt. Jego polityczni przeciwnicy znając dobrze charakter Łukaszenki wielokrotnie i na różnych etapach, mogli z łatwością (i zgodnie z obowiązującym prawem) uniemożliwić mu pięcie się w górę. Jednak lekceważyli swojego przeciwnika i brakowało w działaniach konsekwencji. Dzięki tej ich bierności w 1994 roku Aleksander Łukaszenka mógł zostać prezydentem Republiki Białorusi. To był początek pewnej epoki która trwa do dzisiejszego dnia.
Od tego momentu rozpoczęło się budowanie pozycji prezydenta w państwie poprzez: usunięcie opozycji parlamentarnej, przejęcie kontroli nad mediami, podporządkowanie sobie całej administracji państwowej (łącznie z „niezależną” w krajach demokratycznych prokuraturą i sądami) i służb specjalnych oraz usuwanie (nierzadko fizyczne) przeciwników politycznych.
Takie działanie położyło podwaliny pod rządy Łukaszenki. Ich krótką charakterystykę prezentuje rozdział drugi. Poczobut prezentuje w nim czym jest „System Białoruś”. Zdaniem autora:
„(…)to autorytarna piramida, na czele której stoi prezydent mający absolutną kontrolę nad aparatem państwowym i służbami specjalnymi. Mając takie narzędzia jak chleb, show, oraz strach, potrafi trzymać w ryzach białoruskie społeczeństwo”[157].
Chlebem jest praca. 80% zakładów na Białorusi to państwowe firmy czy instytucje w których decydujący głos ma prezydent, szczególnie w kwestii zarobków. W tej kwestii Aleksander tak wypowiedział się na łamach prasy:
„Nam potrzebna jest taka demokracja, żeby człowiek pracował, dostawał jakąś pensję, żeby mógł i chlebka kupić, i mleczka, i śmietany, i twarożku, a czasem i kawałek mięsa, by dziecko nakarmić. Ale dziecko przecież dużo mięsa nie zje” [162].
I taką demokrację dla większości obywateli Białorusi buduje prezydent.
Show to tworzenie nie tylko przez media mitu Łukaszenki. Prezydent walczy z korupcją, prezydent poucza sportowców jak mają wygrywać, piosenkarzy jak mają śpiewać, pogodę jaka ma być… W sumie można powiedzieć, że Białoruś to Łukaszenka a Łukaszenka to Białoruś. Sam zainteresowany podzielił się tymi uwagami podczas jednego z radiowych wywiadów:
„U nas naród liczy na mnie. Swój los, los swoich dzieci wiąże ze mną. Dlatego muszę tym żyć”[181].
Jednak największą siłą tych rządów jest strach. Nikt nie jest pewny łaski prezydenta. Przeciwnicy polityczni boją się o swoje zdrowie czy życie, zwolennicy, że poświęci ich na ołtarzu walki z korupcją lub wykorzysta do załatania wciąż rosnącego deficytu budżetowego, służby specjalne – że konkurencyjna „firma” obejmie przewagę i zemści się za drobne (i duże) pstryczki w nos. Boi się w końcu i sam twórca systemu, Aleksander Łukaszenka, że kiedyś to się skończy. Skończą się pieniądze i zabraknie chleba i show, a zostanie tylko strach który pchnie ludzi do ostateczności.
W ostatnim rozdziale Poczobut prezentuje opinię zwykłych Białorusinów, wywodzących się z różnych środowisk, a dotyczących sytuacji panującą w ich państwie. Mówią oni o tym jak im się żyje, opisują swój stosunek do prezydenta i starają się określić koniec epoki Łukaszenki. U wszystkich jednak jest on bardzo odległy.
Książka Andrzeja Poczobuta jest dobrze napisaną historią Białorusi od momentu rozpadu Związku Radzieckiego po dzień dzisiejszy. Autor logicznie przedstawił genezę Systemu Białoruś, a przenikające się nawzajem wątki powodują, że tok rozumowania jest spójny. Czarny obraz, jaki rysuje się czytając tą książkę zostaje niejako rozjaśniony w ostatnim podrozdziale. Rosyjska polityka względem Białorusi, a dokładnie ograniczanie przez Kreml strumienia pieniędzy płynących do Mińska, przy braku alternatywnego źródła, powoduje szybko postępujące trudności gospodarcze w kraju i wymusza na prezydencie cięcia w sferze chleba i igrzysk, co może doprowadzić do upadku Łukaszenki i systemu przez niego stworzonego. Ale to przyszłość. Dziś prezydentem Białorusi jest Łukaszenka. Słowa jakie wypowiedział będąc szefem parlamentarnej komisji do walki z korupcją stanowią najlepsze podsumowanie tej książki (jak również sytuacji u naszego wschodniego sąsiada):
„Podstawowe uczucie które mnie ogarnia, jak sądzę jest także znane przytłaczającej większości rodaków: to świadomość, że wszyscy staliśmy się zakładnikami jakiegoś potwornego, niemoralnego i pozbawionego wszelkich wartości systemu manipulowania ludźmi i okłamywania ich”[66]. -
Recenzja: Peron4.pl Monika Długa, 2014-01-21Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Dziś już wiemy, że w sferze życzeń pozostaje myślenie, iż czas dyktatur skończył się wraz ze schyłkiem XX wieku. Wystarczy, że spojrzenie skierujemy na naszych wschodnich sąsiadów – Białoruś, gdzie reżim autorytarny od dwudziestu lat ma się dobrze, a nawet bardzo dobrze.
Aleksander Łukaszenka od 1994 roku nieprzerwanie rządzi krajem. Pan i władca, gospodarz i baćka (sam zresztą nadał sobie ten przydomek) Białorusi. Jest pan kimś ważniejszym od Boga – miał powiedzieć o nim gubernator obwodu brzeskiego Konstancin Sumar. Kult jednostki i polityczna unifikacja, tak dziś w skrócie wygląda prezydentura Łukaszenki. Jej szczegółową genezę i rozwój, ale też szeroki obraz współczesnej Białorusi funkcjonującej w cieniu prezydenta, przedstawia Andrzej Poczobut w książce System Białoruś.
Książka korespondenta Gazety Wyborczej, który na stałe mieszka w Grodnie, podzielona została na trzy zasadnicze części. Pierwsza z nich dotyczy postaci samego Łukaszenki. Przedstawia jego drogę do władzy, która wiodła od wyszydzanego i pogardzanego dziecka niezamężnej Kaciaryny Łukaszenki, przez szkoły, wojsko i partię, aż zatrzymała się w momencie w którym żaden urząd państwowy nie może obyć się bez wizerunku baćki. Determinacja, pewność siebie oraz wielkie zdolności adaptacyjne były i nadal pozostają wielkimi atutami prezydenta. Łukaszenko to zwolennik polityki prorosyjskiej, który na fali niepokoju po rozpadzie Związku Radzieckiego, zdołał uzyskać w pierwszych wyborach aż 80,34 proc. głosów. Polityczny mistrz, który doskonale potrafi wpasować się w gusta wyborców i który wszelki sprzeciw wobec siebie potrafi skutecznie zdusić w zarodku. Człowiek, który stworzył swój własny system zarządzania państwem oparty głównie na pomocy z zewnątrz, represji niepokornych i autorytaryzmie władzy.
Poczobut szczegółowo opisuje tę maszynerię wyróżniając jej trzy składowe: chleb, show, strach. A w tym wszystkim egzystują zwykli obywatele, zwykły człowiek (rozdział Życie w czasach dyktatury), który próbuje poradzić sobie z zastaną rzeczywistością. Dziennikarz prowadząc rozmowy ze zwolennikami, jak i przeciwnikami prezydenta, kreuje ciekawy obraz ludzi próbujących wyjaśnić casus dwudziestoletniej politycznej kariery Łukaszenki. I jak mówi jeden z bohaterów rozmowy: Każdy ma wybór. Dostosować się, walczyć, albo wyjechać. Żadna z tych propozycji nie wydaje się jednak do dość atrakcyjna.
Książka Poczobuta do dogłębne studium państwa autorytarnego. Autor, który na stałe mieszka na Białorusi, doskonale wie o czym pisze i punkt po punkcie obnaża system stworzony przez Łukaszenkę. W publikacji łatwo pogubić się wśród licznych nazwisk i dat. Trudno też skupić się na dość oschłej narracji. Szejnert i jej reporterskie środowisko przyzwyczaiło nas do narracji bliższej beletrystyce (pokusiło się o wprowadzenie do reportażu wątków fabularnych), co jednak nie ujmuje książce istotności. Bo System Białoruś to ważny i mądry tekst odsłaniający kulisy i nadużycia władzy. Warty uwagi, chociażby przez wzgląd na sąsiedztwo. -
Recenzja: PORTAL INTERNETOWY dlaStudenta.pl Jerzy Ślusarski, 2014-01-07Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
"Ludzie, którzy latami nie wstawali ze swoich łóżek, starzy, sparaliżowani, prosili swoje dzieci: Przyjeżdżaj, zawieź mnie na głosowanie. Dzieci pytały: Po co? Przecież i tak sfałszują wybory. A ci starzy odpowiadali: Nie, ja chcę na Łukaszenkę głosować. I oto oni, chorzy, z kulami, kijkami szli na mnie głosować. Jak w Piśmie Świętym: Wstań i idź. Tak było"
Białoruś to kraj dla Polski bardzo bliski, ale tylko geograficznie. To ten z naszych sąsiadów, do którego jest nam zdecydowanie najdalej - niewielu z nas tam było i zdaje sobie sprawę z tego, jak przedstawia się tamtejsza rzeczywistość. Pierwsze wrażenie z pobytu w Mińsku może być przyjemnie zaskakujące - nigdzie nie ma kojarzonych z PRL-u pustych sklepów, drogi są ładne, a miasto czyste. Pozory jednak mylą - Białoruś mentalnie w dalszym ciągu osadzona jest bardzo głęboko w realiach Związku Radzieckiego. Obywatel jest bezbronny wobec osaczenia aparatu państwowego, a sami ludzie nie znają nie tylko historii swojego narodu, ale często nie potrafią się nawet posługiwać ojczystym językiem. Tylko w podzielonym społeczeństwie, którego część nie odczuwa własnej tożsamości i najchętniej zostałaby przyłączona do Rosji, po władzę mógł sięgnąć tak skrajny populista jak Aleksander Łukaszenka, który urząd prezydenta sprawuje już od 20 lat.
Nie sposób mówić o Białorusi bez przybliżenia jego postaci. Łukaszenka to centralna postać książki Andrzeja Poczobuta, a fascynujący opis jego dojścia do władzy oraz sposobów jej utrzymania zajmują połowę "Systemu Białoruś". "Baćka" (uciskany naród tak kocha swojego pana, że nazywa go "ojcem") okazał się politycznym kamikaze, który wielokrotnie stawiał całą swoją karierę na jedną kartę i zawsze wygrywał. Mógł być wielokrotnie strącony w niebyt przez znacznie wówczas silniejszych od niego graczy, ale jego wielką siłą było to, że przez długi czas nikt nie traktował poważnie nieokrzesanego i wydawałoby się nieszkodliwego "wujka ze wsi". Pozwalano mu zatem krzyczeć i tym samym zdobywać stopniowo coraz większe poparcie wyjątkowo podatnego na proste hasła ludu. Chorobliwie ambitny Łukaszenka z dyrektora sowchozu szybko wyrósł na cynicznego polityka pełną gębą, który sztukę manipulacji i propagandy opanował do perfekcji. Kiedy już wypłynął na walce z korupcją i paradoksalnie dzięki wolności słowa oraz wolności gospodarczej (sic!) sięgnął po prezydenturę, błyskawicznie zaczął przemieniać kraj w swój autorski i dyktatorski twór, w którym najważniejsze dla utrzymania porządku są uczucie strachu przed władzą i szara stabilizacja, która nie daje nadziei na lepszą przyszłość. To nie tylko opinia międzynarodowych analityków i spejalistów, ale zwykłych mieszkańców Białorusi, którzy są bohaterami przejmujących reportaży drugiej połowy "Systemu".
Poczobut przedstawia całość w sposób doskonały pod względem fabularnym. Represjonowany przez opisywany system dziennikarz polskiej mniejszości na Białorusi nie ma złudzeń wobec stricte mafijnych metod stosowanych przez Łukaszenkę i taką też stosuje narrację. Obok owinięcia sobie wokół palca mediów i biznesowych oligarchów, "Baćka" potrafi być okrutnie bezwględny wobec opozycjonistów, własnych sojuszników politycznych, których samodzielność bez mrugnięcia okiem marginalizował dzięki zastępowi miernych, biernych, ale wiernych, a w skrajnych przypadkach nie miał żadnych skrupułów przed posunięciem się do politycznego mordu. Lud stoi jednak za nim bezwarunkowo i pomimo oczywistych wyborczych fałszerstw jego poparcie w społeczeństwie jest nadal bardzo wysokie. Ale może to nie powinno dziwić - stałym elementem białoruskiej telewizji są rozbudowane i wyreżyserowane show, gdzie wściekły Łukaszenka ruga macią oraz każe wyprowadzać w kajdankach ministrów i urzędników, którzy "nic nie robią i kradną", rozwiązuje problemy schorowanych emerytek, a podstawieni rolnicy i weterani wojenni proszą go, aby rządził do końca życia.
Punkt pierwszy - prezydent ma zawsze rację. Punkt drugi - kiedy prezydent nie ma racji, patrz punkt pierwszy. To twarda ręka Łukaszenki doprowadziła do tego, że Białoruś nigdy nie dała sobie samej szansy, a demokracja i kapitalizm to tam wciąż pojęcia nieznane. Dziękujmy Bogu, że taki facet nigdy nie rządził Polską, bo tak daleko od tego wcale znowu nie było.
"Łukaszenka: Czy poradzicie sobie ze żniwami?
Gubernator obwodu brzeskiego Sumar: Nie chciałbym się z Bogiem sprzeczać Aleksandrze Ryhorawiczu, przecież widzicie, jaka jest pogoda.
- Przecież ja nie jestem Bogiem.
- Wy jesteście trochę wyżej.
- Dziękuję" -
Recenzja: czytamrecenzuje.pl 2014-01-20Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W książce Andrzeja Poczobuta „System Białoruś” prezydent tego kraju, Aleksandr Łukaszenka, wydaje się być jednocześnie postacią groteskową i niezwykle skuteczną, śmieszną i przerażającą. Raz czytamy o człowieku nieporadnym, raz o skutecznym przywódcy, który bez pardonu rozprawia się z opozycją.
Andrzej Poczobut to dziennikarz „Gazety Wyborczej”, bloger, który pisze o Białorusi. Mieszka w Grodnie, działa w Związku Polaków na Białorusi. Za krytykę prezydenta Łukaszenki na łamach „GW” został skazany na trzy lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. W 2011 nagrodzony tytułem Dziennikarza roku. Jego najnowsza książka poświęcona jest prezydentowi Łukaszence i państwu jakie stworzył podczas niemal dwudziestu lat rządów.
To ciekawe, że tuż za naszą wschodnią granicą leży państwo, w którym łamane są prawa człowieka, ograniczane są podstawowe swobody obywatelskie. Nie trzeba jechać do Afryki, nie trzeba godzin spędzonych w samolocie, wycieczek na inny kontynent, żeby na własne oczy zobaczyć kraj rządzony przez dyktatora. Wystarczy stanąć na brzegu Bugu i spojrzeć przed siebie. Odległość jest nieduża, rzut kamieniem, dosłownie.
W książce Andrzeja Poczobuta dyktator bywa absurdalnie śmieszny. Jak tu się nie uśmiechnąć, kiedy czytamy, że dumny przywódca państwa urodził się we wsi Kopyś, albo że łysiejący Łukaszenka tak się wstydził swojej łysiny, że kombinował jak koń pod górę próbując ukryć brak owłosienia.
Jednocześnie Łukaszenka to twardy polityk, furiat, ktoś kogo nie chciałoby się mieć za wroga. Człowiek, który każe zamykać w więzieniach ludzi domagających się swoich praw. Ktoś, kogo oskarża się o tortury, a nawet zabójstwa polityczne.
Książka Poczobuta jest na pewno ciekawa, ale napisana w sposób niezbyt przystępny. Przypomina raczej podręcznik do historii. Ilość informacji na jednej stronie jest tak duża, że czytelnik nie jest w stanie wszystkich ich ogarnąć, przetrawić zapamiętać. Ponadto takie szczegóły techniczne jak drobna czcionka, nieduże akapity i odległości między wierszami nie uprzyjemniają czytania.
Mimo to po książkę warto sięgnąć, bo mówi o rzeczach, które, wydawać by się mogło, zniknęły już dawno z Europy. Tymczasem one ciągle dzieją się za naszą wschodnią granicą. I zapewne jeszcze długo dziać się będą. -
Recenzja: Wirtualna Polska 2014-01-14Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Z pewnością po skończeniu lektury „Systemu Białoruś” zupełnie jasne dla czytelników będą powody skazania Andrzeja Poczobuta za zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Oczywiście nie chodzi bynajmniej o to, że zarzuty stawiane przywódcy Białorusi przez autora książki są nieprawdziwe. Istotne jest natomiast, że w tekstach Andrzeja Poczobuta jego krytyczny stosunek do działań prezydenta jest aż nadto widoczny, a zgodnie z logiką systemu panującego u naszych wschodnich sąsiadów takie publiczne wypowiedzi na temat władzy są po prostu niedopuszczalne. Jednocześnie „System Białoruś” tak naprawdę nie jest zjadliwym pamfletem politycznym, lecz próbą analizy systemu rządów stworzonego przez Alaksandra Łukaszenkę, mającą przybliżyć czytelnikom realia współczesnej Białorusi.
Niektórzy mogą uznać za przesadę porównanie białoruskiego prezydenta do Ludwika XIV, ale nie da się zakwestionować, że udało mu się zupełnie zdominować życie publiczne w swoim kraju. Właśnie dlatego Andrzej Poczobut w pierwszej części książki szczegółowo omawia karierę tego polityka, który obecnie uważa się sam za Baćkę (ojca) Białorusinów. Trzeba przy tym podkreślić, że chociaż autor piętnuje zbrodnie reżimu, to jednocześnie potrafi docenić umiejętności polityczne Alaksandra Łukaszenki, które nie tylko pozwoliły mu w demokratycznych wyborach zdobyć najwyższy urząd w państwie, ale także na przykład zapewniły Białorusi wieloletnie wsparcie ekonomiczne ze strony Rosji. W dodatku trudno nie podziwiać tak niebywałej kariery, jaką zrobił ten dyrektor sowchozu Gorodiec, którego początkowo poważni politycy traktowali z pobłażaniem, a nawet pogardą. Tymczasem stał on się przecież swoistym symbolem swego kraju, potężnym przywódcą, któremu w Białorusi nikt nie jest w stanie się przeciwstawić.
W drugiej części książki Andrzej Poczobut przedstawia narzędzia, dzięki którym Alaksandr Łukaszenka sprawuje władzę już niemal przez dwadzieścia lat. Właśnie te fragmenty najlepiej pozwalają nam zrozumieć, jakim cudem w XXI wieku tuż za polską granicą może funkcjonować autorytarny system, który w dodatku nie zabrania obywatelom swobodnego podróżowania po świecie. I nawet jeśli elementy wskazane przez autora jeszcze nie do końca wyjaśniają fenomen białoruskiego eksperymentu ustrojowego, to możemy poznać jego tajemnice, których nie sposób dostrzec będąc jedynie obserwatorem z zewnątrz czy turystą w Mińsku. Z kolei zamieszczone w ostatniej części książki wywiady z Białorusinami reprezentującymi różne zawody i przekonania polityczne uświadamiają nam, że system stworzony przez Alaksandra Łukaszenkę mimo wszystko może wydawać się ludziom w nim żyjącym naprawdę atrakcyjny...
Z pewnością „System Białoruś” jest fascynującą lekturą zarówno dla osób zainteresowanych realiami życia u naszych wschodnich sąsiadów, jak i pragnących poznać mechanizmy budowania autorytarnej dyktatury. Dla tych drugich szczególnie interesujące będzie zaś przedstawione przez Andrzeja Poczobuta rozprzestrzenianie się metod stosowanych przez Aleksandra Łukaszenkę na inne kraje dawnego Związku Radzieckiego. Właśnie ten wątek powinien być według mnie dodatkową zachętą do sięgnięcia po tę książkę, abyśmy w razie konieczności potrafili rozpoznać zagrożenia dla demokracji w naszym kraju. W końcu lepiej uczyć się na błędach sąsiadów, a nie własnych! -
Recenzja: matrioszka24.blogspot.com 2014-01-13Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Gdyby w konkursach na książki roku utworzono kategorię "thriller polityczny" to bez wątpienia "System Białoruś" Andrzeja Poczobuta, zdobyłaby pierwsze miejsce. Jestem świeżo po lekturze tej publikacji - minęło kilka dni a ja nadal nie mogę ochłonąć. Czytając książkę podkreślałem ołówkiem najważniejsze moim zdaniem fragmenty - większa część jest podkreślona. Aż chciałoby się, aby wszystko to co opisał Poczobut było fikcją literacką, ale niestety każde zdanie tej książki jest faktem - tragicznym faktem. Niesamowite w tym wszystkim jest również to, że jeden człowiek, który pojawił się praktycznie znikąd, mógł stworzyć taki aparat państwowy jaki widzimy obecnie. Dzięki bardzo wnikliwej analizie, powstałej na podstawie archiwalnych materiałów źródłowych, powstała wg. mnie najlepsza jak dotychczas polskojęzyczna publikacja książkowa opisująca błyskawiczną karierę "baćki".
Książkę przyniósł mi pod choinkę "Mikołaj", ale dopiero kilkanaście dni temu, po skończeniu "Jakucka" M. Książka, mogłem po nią sięgnąć. Już po pierwszych kilku zdaniach wiedziałem, że książkę będzie się będzie czytało. I tak było. Pierwszego wieczoru byłem już po blisko 80 stronach, kolejny wieczór to kolejna "osiemdziesiątka". Trzeci wieczór i lektura skończona.
Aleksander Łukaszenka - jeszcze na przełomie lat 80-tych i 90-tych praktycznie nikomu nieznany dyrektor jednego z Sowchozów. Podwaliny swojej politycznej kariery rozpoczął jednak dużo wcześniej, bo już w okresie nauki i nieco później pobytu w wojsku, gdzie piastował m.in stanowisko politruka. Z ogromnym zaangażowaniem i determinacją piął się po szczeblach kariery. Używał wszystkich dostępnych metod, aby tylko osiągnąć upragniony cel. To co bezapelacyjnie trzeba mu przyznać to fakt, praktycznie zawsze osiągał to co sobie zaplanował. Zwieńczeniem tego było objęcie urzędu prezydenta w 1994 roku i systematyczne budowanie wprost niewyobrażalnego aparatu państwowego, który można spuentować jednym zdaniem "Państwo to ja".
"System Białoruś" to swoista kronika bardzo szczegółowo opisująca niezwykle skrupulatnie budowany przez Aleksandra Łukaszenkę system państwowy, w którym każdy sprzeciw wobec "wodza" może mieć tragiczne skutki. Porwania, zabójstwa niewyjaśnione do dziś, zastraszenia czy inne wyrafinowane metody utrudniania życia codziennego wszystkim tym, którzy pokazują swój sprzeciw to chleb powszedni za naszą wschodnią granicą. Nawet najbliżsi współpracownicy nie mogą spać spokojnie. Łukaszenka bardzo skrupulatnie gromadzi "haki" również na "swoich", tak aby w razie jakiegokolwiek nieposłuszeństwa móc skutecznie przywołać niepokornych do porządku. Tego wszystkiego naprawdę nie da się opisać, to po prostu strona po stronie trzeba przeczytać...
Bez wątpienia jest to LEKTURA OBOWIĄZKOWA dla wszystkich tych, których interesuje tematyka związana ze współczesną Białorusią.
ps. jedyny bardzo drobny minus to taki, że II część książki - rozmowy ze zwykłymi mieszkańcami Białorusi. Część ta mogłaby być nieco dłuższa, bo wtedy po poznaniu historii Białorusi przez pryzmat Łukaszenki oraz zapoznaniu się z opiniami mieszkańców, mielibyśmy w pełni jasny i klarowny obraz współczesnej Białorusi.
Panie Andrzeju !!! Jeśli kiedykolwiek przeczyta Pan ten wpis zachęcam aby napisał Pan kontynuację "Systemu Białoruś", który będzie szerszą wersją II części wyżej opisywanej książki - 250 stron sylwetek zwykłych mieszkańców Białorusi to byłoby coś. -
Recenzja: TVP Kultura, Tygodnik Powszechny Małgorzata NocuńRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
WSCHODNIE LEKTURY OBOWIĄZKOWE
To dwie ważne książki o naszych wschodnich sąsiadach: opowieści Andrzeja Poczobuta o Białorusi oraz Piotra Pogorzelskiego o Ukrainie.
Obaj autorzy są dziennikarzami doskonale znającymi opisywane kraje - Poczobut jest Polakiem urodzonym na Białorusi, a Pogorzelski wieloletnim korespondentem Polskiego Radia w Kijowie - i obaj to dziennikarze wciąż poszukujący, ciekawi ludzi. Wciąż podróżują, rozmawiają - w pracy korespondenta zagranicznego to dziś wcale nie takie oczywiste. Dzięki temu ich książki wychodzą poza poziom opisu rzeczywistości: są analizą sytuacji politycznej, społecznej, gospodarczej, prawdziwym kompendium wiedzy. O ile, czytając zagraniczne korespondencje, czasem aż czujemy, że dziennikarz przełącza kanały TV, by zdobyć wiedzę, to w książkach Poczobuta i Pogorzelskiego widać, jak głębokiej eksploracji musieli dokonać.
Poczobut wychodzi poza znane historie: jak było na Białorusi w latach 90., skąd się wziął Łukaszenka i dlaczego nikt tam nie liczy już na opozycję. Pisze o systemie, który pozwolił utrzymać się u władzy dyktatorowi: przedstawia kuluary j ego powstawania i krzepnięcia. Wyjaśnia, jak wygląda polityczna kuchnia i jak Aleksander Grigoriewicz zjednuje sobie sympatię obywateli. O „wertykale władzy" działaj ącym na Białorusi mało się w Polsce mówi, tymczasem to właśnie on pozwala zakonserwować system. Nie można z wertykału - czyli piramidy ważności urzędników, instytucji, ludzi - wyciągnąć jednego klocka, bo konstrukcja runie. Aby Łukaszenka przetrwał, musi pracować cały system represji. Poczobut pokazuje też spryt Aleksandra Grigoriewicza: w jego opisie dyktator jest zwierzęciem politycznym, które gdy trzeba, łasi się (dialog z Zachodem, gra z Rosją), atakuje (rozprawa zopozycją), a nawet zabija (mordy polityczne z 1999 r.). Momentami opowieść przypomina kryminał.
Z kolei Pogorzelski napisał reporterski podręcznik wiedzy o Ukrainie. To książka na dziś, gdy na Majdanie trwają protesty, a w mediach powtarzane są niezbyt mądre pytania: kiedy ten kraj pęknie na pół, kiedy Putin przygotowuje militarną operację i kiedy nastąpi „prawdziwy przełom"... Pogorzelski, znawca Ukrainy, tłumaczy nam ten kraj. Pisząc o społeczeństwie, oprowadza po blokowiskach i luksusowych apartamentach, i wyjaśnia ich design. Pisze o religii: Cerkiewna terytorium poradzieckim jest mocno zaangażowana w politykę. Tłumaczy, skąd się wzięli ukraińscy oligarchowie: ludzie, którym przyświecała maksyma „korzystaj z dnia dzisiejszego, bo następnego może nie być". Osobny rozdział poświęca roli kobiety. I pisze też o trudnych tematach z historii polsko- -ukraińskiej, jak Wołyń, które wciąż mamy do przepracowania. Mamy wreszcie kulturę: wysoką i masową. Z lektury „Barszczu ukraińskiego" dowiemy się także, jak żyje prezydent Wiktor Janukowycz. Na zachętę: bankiet na 60. jego urodziny kosztował 1,35 mln dolarów - prezydent lubi „na bogato" - ale że jego deklarowane dochody są niższe, skąd więc wziął pieniądze? Nikt spośród autorów książek popularnych nie stworzył jeszcze tak dogłębnego opisu Ukrainy. Przy tym: ton wypowiedzi Pogorzelskiego nie jest paternalistyczny - to także ważne przy opisywaniu Ukrainy przez Polaka.
-
Recenzja: 21. wiek .Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Białoruś od lat walczy o prawa człowieka. Również Andrzej Poczobut spotkał się z radykalną reakcją na negatywne słowa o prezydencie Aleksandrze Łukaszence – został aresztowany. Teraz postanowił napisać o tym, co dzieje się na Białorusi, a przede wszystkim o „baćce” – jej samozwańczym ojcu, Łukaszence. Jego portret wisi w każdym urzędzie państwowym. Od informacji o tym, co zrobił, zaczynają się niemal wszystkie białoruskie serwisy informacyjne. Łukaszenka jest uważany za najwyższy autorytet w polityce, sporcie, kulturze i wszystkich innych sferach. Jednak zdarzają się opozycjoniści. Wtedy prezydent nie ma dla nich litości (o czym przekonał się sam autor). Nikt nie odważa się Prorokować, kiedy Łukaszenka opuści swój urząd i zakończy okres dyktatury. Lekki styl i wypowiedzi świadków sprawiają, że książkę czyta się jak dobrą powieść. Obowiązkowa lektura dla wszystkich zainteresowanych Białorusią.
-
Recenzja: 21. wiek autor nieznany, 2013-12-05Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Białoruś od lat walczy o prawa człowieka. Również Andrzej Poczobut spotkał się z radykalną reakcją na negatywne słowa o prezydencie Aleksandrze Łukaszence - został aresztowany. Teraz postanowił napisać o tym, co dzieje się na Białorusi, a przede wszystkim o „baćce" - jej samozwańczym ojcu, Łukaszence. Jego portret wisi w każdym urzędzie państwowym. Od informacji o tym, co zrobił, zaczynają się niemal wszystkie białoruskie serwisy informacyjne. Łukaszen-ka jest uważany za najwyższy autorytet w polityce, sporcie, kulturze i wszystkich innych sferach. Jednak zdarzają się opozycjoniści. Wtedy prezydent nie ma dla nich litości (o czym przekonał się sam autor). Nikt nie odważa się prorokować, kiedy Łukaszenka opuści swój urząd i zakończy okres dyktatury. Lekki styl i wypowiedzi świadków sprawiają, że książkę czyta się jak dobrą powieść. Obowiązkowa lektura dla wszystkich zainteresowanych Białorusią.
-
Recenzja: prawy.pl Igor Koleśnicki, 2013-11-13Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książka białoruskiego opozycyjnego dziennikarza polskiego pochodzenia jest subiektywną opowieścią o ostatnim dyktatorze Europy. Andrzej Poczobut napisał przyzwoite, publicystyczne resume drogi do władzy i sytemu jaki stworzył Aleksander Łukaszenko. Jednak ambitniejszy czytelnik nie powinien oczekiwać po książce zbyt wielu nowych informacji czy intrygujących ocen.
Jednak takie też było najwyraźniej zamierzenie autora. Chciał on napisać lekką, zwięzłą, łatwą do przyswojenia książkę i taką właśnie ona jest. Prawdę powiedziawszy napisaną żywym, prostym (nie mylić z prostackim) językiem opowieść przetykaną anegdotami czyta się tak doskonale, że uparty czytelnik może ją pochłonąć jednym ciągiem.
Oczywiście dyskurs Poczobuta przesycony jest ostrymi ocenami. Ma do tego prawo. Autor wszak nie próbuje ukrywać swojego zaangażowania. Jest znanym dziennikarzem, publicystą i blogerem publikującym w opozycyjnych mediach białoruskich a także miejscowym korespondentem „Gazety Wyborczej”. Za swoje artykuły był celem białoruskiej prokuratury i sądów. W 2011 roku przesiedział kilka miesięcy w areszcie w czasie postępowania o „znieważenie prezydenta Białorusi”. Ostatecznie został skazany na trzy lata pozbawiania wolności w zawieszeniu na dwa lata. Kolejna sprawa z ubiegłego roku została umorzona.
Poczobutowi z pewnością nie pomogło i to, że przez lata był działaczem nieuznawanego przez białoruskie władze Związku Polaków na Białorusi będąc swego czasu przewodniczącym jego Rady Naczelnej i redaktorem wydawanego przezeń nielegalnego „Magazynu Polskiego na uchodźstwie”.
Poczobut był obecny na mińskim Placu Niezależności, gdy w dniu ogłoszenia wyników ostatnich wyborów prezydenckich – 19 grudnia 2010 r. – milicja i OMON brutalnie rozpędziły wielką demonstrację przeciw ich sfałszowaniu – jak uznali zwolennicy opozycji. Dzień ten rozpoczął na Białorusi nowy okres dokręcania śruby, aczkolwiek dziś już niemal wszyscy opozycjoniści znajdują się na wolności.
Niewątpliwie więc książka jest rozliczeniem prezydenta Białorusi przez jego przeciwnika. Poczobut krytykuje jego i system jaki stworzył z pozycji liberalnego demokraty, według tych kryteriów przykładając do współczesnej Białorusi szablon normalnego kraju. Truizmem jest stwierdzenie, że Aleksandr Łukaszenko ani liberałem, ani demokratą nie jest, co jest uwypuklane przez autora kolejnymi przykładami działań prezydenta. W tym względzie książka nie różni się od dyskursu mediów głównego nurtu, jaki słuchamy od lat - fałszowane wybory, dyktatura, represje. Mniej uważni obserwatorzy spraw naszego wschodniego sąsiada uzupełnią swój przegląd faktografii. Niemniej wydźwięk książki nie wychodzi poza moralizatorskie, dychotomiczne przeciwstawienie złego dyktatora dobrej, demokratycznej opozycji.
Różne wcielania Aleksandra Grigoriewicza
Dla tych lepiej orientujących się w sprawach Białorusi znacznie ciekawszy od części opisującej rządy pierwszego białoruskiego prezydenta będzie rozdział ukazujący jego drogę do władzy.
Poczobut opisuje pierwsze szczeble kariery Łukaszenki – z jednej strony konformisty, gorliwego działacza Komsomołu oraz komunistycznego agitatora od spraw międzynarodowych i ateizmu, z drugiej posiadającego inklinację do populizmu trybuna ludowego. Już wtedy gdy z łam uniwersyteckiej gazetki atakował wykładowców dających się we znaki studentom, i wtedy gdy demaskował „mafię” w mohylewskim urzędzie do spraw dystrybucji produkt spożywczych, za co zresztą został zeń wyrzucony.
Z pewnością więc młody Aleksander Grigoriewicz nie był zwykłym, miernym ale wiernym, komunistycznym aparatczykiem, ani komunistycznym baronem jak sekretarze partyjni, którzy wraz z rozkładem ZSRR przechwycili automatycznie autorytarną władzę nad republikami w Azji Środkowej.
Może wydać się zaskakującym, że Łukaszenka znany dziś jako konserwator sowieckich mechanizmów u schyłku Związku Radzieckiego był stronnikiem gorbaczowowskiej pieriestrojki i zwolennikiem ekonomicznych reform. W pierwszych pluralistycznych wyborach do Rady Najwyższej ZSRR Łukaszenka – wówczas nieźle radzący sobie dyrektor kołchozu w Gorodźcu wystartował w okręgu jako kandydat niezależny przeciw ówczesnemu premierowi republiki Wiaczesławowi Kiebiczowi. Wobec ataku nomenklatury i wówczas wyłącznie państwowych mediów przegrał. Jednak już rok później został dużą większością głosów wybrany deputowanym do republikańskiej Rady Najwyższej w Mińsku.
Co ciekawe ówczesny Łukaszenka znakomicie funkcjonował w żywiole kampanii wyborczej, jako chyba jedyny ówczesny białoruski polityk rozumiał jej naturę, mimo braku doświadczenia i przygotowania znakomicie odnajdywał na wiecach i nawiązywał dobry kontakt ze zwykłymi Białorusinami. To właśnie wówczas wszedł w buty ludowego trybuna na którego nadal się kreuje, rugając przez kamerami państwowej telewizji swoich ministrów i urzędników za takie czy inne sygnalizowane przez ludność nieprawidłowości.
Oczywiście od tego czasu wiele się zmieniło. Niegdysiejszy zawzięty krytyk zasklepionej sowieckiej nomenklatury, po dojściu do władzy po prostu ją przejął i uczynił własnym aparatem władzy. Niegdysiejszy bojownik z korupcją, która to rola była główną trampoliną do prezydentury w 1994 r., w czasie dwudziestu lat sprawowania głowy państwa zgromadził kolosalny majątek.
Miarą politycznego talentu Łukaszenki jest to, że dla znacznej części Białorusinów nadal pozostaje on swoim człowiekiem, „baćką” – ojczulkiem, gwarantującym w ich mniemaniu jako taką stabilizację socjalną, broniącym przed pazernymi biznesmanami i imperialistycznym zachodem.
Poczobut słusznie zauważa, że cały system ekonomiczny stworzony przez Białorusi, opierający się w dużej mierze na państwowej własności i centralnym planowaniu, mógł gwarantować jej mieszkańcom „małą stabilizację” tylko i wyłącznie wskutek wieloletniego dotowania go przez Moskwę, przesyłającej ropę i gaz po kosztach, w zamian za określone stanowisko polityczne Mińska.
W tym względzie zresztą również dokonała się przemiana Łukaszenki. Wchodził na scenę polityczną jako krytyk dyktatury Moskwy a jako deputowany pojawiał się na zebraniach klubu parlamentarnego antykomunistycznego Białoruskiej Frontu Narodowego. Poczobut przytacza opinię iż Łukaszenko przestał na nie przychodzić, gdy zobaczył, że dzięki BNF kariery nie zrobi. Gdy w 1994 r. 77% procent Białorusinów żałowało rozpadu ZSRR jak rasowy populista przedzierzgnął się w admiratora starych porządków czemu daje wyraz w sferze polityki historycznej i gospodarczej. Jednak autor publikacji zauważa, że wynika to nie tyle z ideologicznej wizji prezydenta ile świadomości, iż utrzymywanie zatrudnienia znacznej części ludności w państwowych przedsiębiorstwach daje władzy do ręki bezpośrednie i bardzo skuteczne narzędzie jej ewentualnego represjonowania.
Niepełny obraz
Biorąc pod uwagę istnienie współpracujących z władzą i całkowicie od niej uzależnionych oligarchów czy fakt, że znaczna część Białorusinów zatrudnionych jest na kontrakty będące odpowiednikami naszych „umów śmieciowych” Poczobut skutecznie falsyfikuje wyobrażenia niektórych lewicowych piewców współczesnej gospodarki Białorusi jako systemu „społecznie wrażliwego”.
Poczobut ukazał białoruskiego prezydenta takim jakim jest - jako niezwykle ambitnego, zdolnego polityka, do bólu pragmatycznego w swym dążeniu do zdobycia i utrzymania autorytarnej władzy. Kiedy trzeba także bezwzględnego, swego czasu nie cofającego się przed co najmniej tolerowaniem działania w ramach ministerstwa spraw wewnętrznych szwadronów śmierci eliminujących kryminalistów, ale także politycznych oponentów, w tym dawnych współpracowników.
Personalizując swój opis łukaszenkowskiej Białorusi autor niewątpliwie uczynił książkę strawniejszą dla masowego odbiorcy. Niemniej przez to tracimy z widnokręgu kawał rzeczywistości i tym trudniej zrozumieć podstawy „Systemu Białoruś” – a przecież nie są nimi jedynie cechy charakteru jej prezydenta (nadmierne psychologizowanie i tłumaczenie politycznych inklinacji Łukaszenki trudnym dzieciństwem nie jest mocną stroną książki).
Każdy bowiem kto zajmie się fenomenem Łukaszenki stwierdzi, że może on liczyć na poparcie znacznej części Białorusinów (w przeszłości nawet bezwzględnej większości). Poza strachem ma ono znacznie głębsze korzenie, które Poczobut zaledwie sygnalizuje. Tymczasem przecież warto się zastanowić, co decyduje o atrakcyjności owego systemu, nawet jeśli jest się jego krytykiem.
Brak ten rekompensują wieńczące książkę opisy postaw sześciu przeciętnych obywateli Republiki Białoruś, z którymi pozmawiał Poczobut. Ciekawe o tyle, że burzą łatwy stereotyp każący nam wyobrażać sobie, że zaplecze społeczne Łukaszenki stanowią jedynie emeryci i słabo wykształceni kołchoźnicy z prowincji. Stanowią one znakomite zwieńczenie pracy autora, który pozwala przemówić komuś poza sobą.
Istotnym minusem książki Poczobuta jest całkowity brak ujęcia specyficznej kwestii polskiej mniejszości narodowej na Białorusi. Tymczasem jest to największa wspólnota polska spośród naszych rodaków w trzech państwach dzierżących dziś dawne Kresy Wschodnie. Związek Polaków na Białorusi w ubiegłej dekadzie był ostatnią wielką organizacją społeczną niekontrolowaną przez władze (znacznie żywotniejszą od białoruskich partii opozycyjnych), zaś w 2005 roku został rozbity i zdelegalizowany. Łukaszenko w znacznej mierze krępuje możliwość pielęgnowania przez tę społeczność własnej tożsamości narodowej i przekazywania jej przyszłym pokoleniom – dość wspomnieć, że 295 tys. Polaków na Białorusi ma do dyspozycji tylko dwie polskojęzyczne szkoły, dla porównania około 200 tys. Polaków na Litwie.
Jednocześnie jednak także w kręgach opozycji nie brakuje szowinistycznie nastrojonych jednostek kwestionujących istnienie polskiej mniejszości nad Niemnem i Świsłoczą. Być może ten fakt łamiący nieco czarno-białą wizję Poczobuta, w której strona opozycyjna jest tą bezwzględnie dobrą, spowodował, że nie poświęcił on Polakom na Białorusi odrębnego miejsca w swoim wywodzie.
Tak czy owak stanowi to istotną wadę publikacji i zarzut pod adresem autora, który przecież jeszcze do niedawna był znaczącym działaczem nielegalnego ZPB. -
Recenzja: bernadettadarska.blog.onet.pl 2013-11-26Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Książka Andrzeja Poczobuta to historia najnowsza Białorusi w pigułce. Czytelnik może więc zapoznać się z wydarzeniami, które doprowadziły do objęcia władzy przez Aleksandra Łukaszenkę, a także dzięki zaprezentowanym faktom zastanowić się nad siłą, która uwodzi naród białoruski i sprawia, że dyktator cieszy się ciągle dużym poparciem. Poczobut nie oskarża społeczeństwa, próbuje jednak znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego niewola wydaje się dla wielu atrakcyjniejsza od wolności? Książka jest podzielona na trzy części. Ta pierwsza, najobszerniejsza, koncentruje się na jednostce. Jej bohaterem jest Aleksandr Łukaszenka. Dowiadujemy się, co umożliwiło wielką przemianę i jaki splot politycznych okoliczności pozwolił całkiem przeciętnemu i nieszczególnie szanowanemu mężczyźnie wybić się na szczyt i wprowadzić dyktaturę. Opowieść tę z powodzeniem można traktować jako przypomnienie, jak niełatwa i zaskakująca bywała droga do niezależności państw będących częścią Związku Radzieckiego. Część druga jest dużo krótsza i stanowi próbę sportretowania systemu stworzonego i utrzymywanego przez Łukaszenkę. W trakcie lektury trudno oprzeć się wrażeniu, iż najbardziej rozczarowująca nie jest postawa prezydenta Białorusi, ale to, w jaki sposób dają się uwodzić obywatele. Poczobut nie ukrywa, że podstawową bronią chętnie i często stosowaną przez Łukaszenkę jest reglamentowanie dóbr materialnych, a więc tego, co zostaje tu określone chlebem, wymyślenie spektakularnego show jako sposobu informowania o sukcesach władzy i wreszcie używanie strachu jako doskonale się sprawdzającej metody dyscyplinowania. Trzecia część ma najbardziej reporterski charakter. Poczobut oddaje głos zwykłym ludziom, reprezentantom różnych grup społecznych i różnych pokoleń oraz osobom o różnych poglądach. Zapoznanie się z portretami jednostek pozwala nieco zbliżyć się do niezrozumiałego fenomenu poddania się przewodnictwu Łukaszenki. W ten sposób autor wychodząc od charakterystyki jednostki mającej wpływ na losy wszystkich, przez pokazanie systemu stworzonego przez owego demiurga, zmierzając do opisania jednostek zmuszonych do poddania się wspomnianej władzy, pokazuje brutalność i zniewolenie wpisane w codzienność, która udaje normalność.
-
Recenzja: GLOBTROTER INFO Cezary Rudziński, 2013-11-11Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
O Białorusi piszemy na naszych łamach dosyć sporo. Każdy kolejny wyjazd tam stanowi bowiem okazję do odwiedzenia, a następnie prezentacji zabytków – lub zmian jakie w nich zachodzą, ciekawych miejsc oraz obiektów – zwłaszcza związanych z naszymi wielkimi rodakami tam urodzonymi lub mieszkającymi w przeszłości. Lub wspólnych kilkuwiekowych dziejów oraz innych atrakcji turystycznych. A jest ich dużo. Tamtejsze parki narodowe, rezerwaty i inne tereny zielone należą do najobszerniejszych i szczególnie wartych poznania w Europie. Zaś mieszkańcy kraju są gościnni, życzliwi obcym, a z nami, Polakami, szybko znajdują wspólny język. Przynajmniej ja przeważnie tylko takich spotykam odwiedzając Białoruś już ponad pół wieku. Ale turysta wpadający tam na krótko może tylko bardzo powierzchownie poznawać kraj. Zobaczyć, że jest czysty i zadbany, ma niezłe, zwłaszcza główne drogi. Dobrze zaopatrzone sklepy, chociaż z na ogół drogimi towarami. Czuć się osobiście bezpiecznie, o ile zachowuje tak, jak gościom przystało.
Pod wieloma względami, także tym ostatnim, może być nawet bardzo zaskoczony, zwłaszcza gdy udaje się tam po raz pierwszy. Nasze media bowiem, jeżeli piszą coś, lub pokazują z Białorusi, to na ogół bardzo wybiórczo. Szukając niepochlebnych dla niej sensacji, scen brutalnych rozpraw z opozycją czy biadając nad tamtejszym poziomem życia. Są to przeważnie fakty prawdziwe, tyle że stanowiące fragment obrazu kraju, którego większość mieszkańców żyje normalnie.
Co nie znaczy, że wszyscy zadowoleni są z tego życia. I nie borykają się z problemami, zwłaszcza materialnymi, chociaż nie tylko, które ono niesie. Lepiej jednak poznać jakiś kraj można tylko dłużej w nim żyjąc. Lub z książek napisanych przez stałych mieszkańców. Obliczu Białorusi mniej, lub wcale nieznanej przez większość turystów, poświęcona została książka tamtejszego wieloletniego korespondenta „Gazety Wyborczej”, a zarazem działacza mniejszości polskiej w Grodnie, która właśnie ukazała się nakładem wydawnictwa Helion.
Autor przedstawia w niej w ogromnym skrócie najnowsze dzieje tego kraju oraz jego unikatowy w Europie system polityczny. Określany przez niego jako dyktatura jednego człowieka, pierwszego i dotychczas jedynego od blisko 20 lat prezydenta Alaksandra Łukaszenki. W trzech częściach tej książki, z których pierwsza poświęcona twórcy obecnego systemy politycznego i jego drogi na szczyt władzy zajmuje dwie trzecie całości, pozostałe zaś prezentacji działalności systemu oraz życiu w czasach dyktatury, opisuje swój kraj.
W sposób rzeczowy, z tysiącami faktów i informacji oraz w oparciu o liczne źródła. Z 275 cytatami i odsyłaczami do nich. Obraz ten, chociaż dla zagranicznego czytelnika chwilami zbyt szczegółowy, z mnóstwem niewiele mówiących mu nazwisk lub opisem wydarzeń o których na ogół wcześniej nie słyszał, bywa w wielu miejscach zaskakujący czy wręcz szokujący.
Opis drogi prostego wiejskiego chłopaka z biednej rodziny do funkcji „Baćka” – Ojca (narodu) czyta się chwilami jak sensacyjną powieść. Jego upór w dążeniu do znalezienia się na szczycie władzy, przebojowość, wykorzystywanie okoliczności i sytuacji, zawierania i zmienianie sojuszy w wielu przypadkach imponuje. Są w tej biografii opisane lata szkolne oraz studenckie przyszłego prezydenta, działalność w komunistycznym związku młodzieży – komsomole i towarzystwie „Znanje” (Wiedza).
Autorytarne kierowanie sowchozem – państwowym gospodarstwem rolnym z takimi epizodami jak pobicie traktorzysty, podobno nie jednego. Ale przede wszystkim starania najpierw o dostanie się, jako deputowanego, do Rady Najwyższej – parlamentu, a następnie wybór na stanowisko prezydenta Republiki Białoruś. A działo się to w okresie agonii ZSRR, odkrywania stalinowskich zbrodni – zwłaszcza zbiorowych grobów ofiar NKWD w Kuropatach pod Mińskiem.
A następnie arcytrudnych gospodarczo i politycznie początków lat 90-tych na Białorusi. Ze społeczeństwem rozbudzającym się, na krótko, pod względem dążeń niepodległościowych i przerażoną komunistyczną „nomenklaturą” – funkcjonariuszami aparatu partyjnego i urzędników oraz stanowiących większość w parlamencie deputowanych. Na drodze na szczyt spotykały Łukaszenkę porażki, chociażby przegrane wybory do Rady Najwyższej.
Pierwsze w których startował, ale przeciwko ówczesnemu premierowi kraju i niewielką różnicą zdobytych głosów. Ale i sukcesy. Najważniejszym był wybór, gdy w następnych wyborach został deputowanym, na stanowisko przewodniczącego parlamentarnej komisji do walki z korupcją. Znakomicie to wykorzystał, nagłaśniając – a „lud” pragnął ukarania winnych jego biedy – wykryte sprawy korupcyjne.
Chociaż jak pisze autor „Politycznie raport (o ustaleniach komisji) Łukaszenki był wielkim sukcesem w zakresie walki z korupcją, chociaż okazał się totalnym niewypałem”. Jedynym jego skutkiem była bowiem dymisja przewodniczącego Rady Najwyższej Stanisłaua Szuszkiewicza, a z wymienionych „łapowników” nikt praktycznie nie poniósł odpowiedzialności. Ale raport ten stał się dla jego autora trampoliną na najwyższe stanowisko w państwie.
Chociaż niewiele brakowało, aby skreślono jego kandydaturę w tamtych wyborach, gdyż w dokumentach rejestracyjnych napisał nieprawdę. Że pracuje w Mińsku w Radzie Najwyższej i mieszka w stolicy, chociaż nie było wówczas zawodowych parlamentarzystów, a on nadal był urlopowanym dyrektorem sowchozu zameldowanym na wsi. Ale taka informacja mogła zostać źle odebrana przez wyborców… W tych, zwycięskich, wyborach pod hasłem walki z korupcją, były też brudne karty i nieczyste metody walki.
M.in. sfingowany rzekomy napad ze strzelanina na kandydata, czy czarny PR skierowany przeciwko kontrkandydatowi. Później, już na stanowisku prezydenta, sukcesywne ale konsekwentne zagarnianie całej władzy w kraju. Bezpośredni nadzór nad resortami „siłowymi” oraz stworzenie dodatkowo Służby Bezpieczeństwa Prezydenta i wszechmocnego Urzędu Obsługi Prezydenta nadzorującego wszystkie parki narodowe, dysponującego około 400 budynkami i tajemniczym Funduszem Prezydenckim z budżetem – podobno – większym niż całego kraju, a do dyspozycji wyłącznie A. Łukaszenki.
Dekretami prezydenta, wymuszonymi decyzjami parlamentu czy w wyniku ogłaszanych – i jak twierdzi opozycja – fałszowanych referendów, zniesienia wybieralności burmistrzów i szefów obwodów (województw) oraz centralizację władzy. Nawet wbrew decyzjom Sądu Konstytucyjnego. Bo, jak pisze autor, „Postkomunistyczna większość parlamentarna posłusznie wykonywała te polecenia”. Co zapoczątkowało tworzenie nowego systemu władzy.
Gdy Sąd Konstytucyjny podjął niekorzystną dla prezydenta decyzję, ten – znowu zacytuję – „… wydał kolejne rozporządzenie, którym wprowadził obowiązek wykonywania jego rozporządzeń dla wszystkich urzędników państwa, niezależnie od decyzji jakie podejmie Sąd Konstytucyjny”. I były one wykonywane. W innym przypadku prezydent, nie mając takich uprawnień, a jedynie siłę, odwołał znanego z uczciwości i wybranego przez parlament Wiktara Hanczara z funkcji przewodniczącego Centralnej Komisji Wyborczej.
I pomimo żądań przewodniczącego Rady Najwyższej Simona Szareckiego i prokuratora generalnego gen. Wasilija Kapitana, SBP nie wpuściła Hanczara do gmachu CKW. Są w tej książce także opisy brutalnej rozprawy fizycznej antyterrorystycznego oddziału „Alfa” z opozycyjnymi deputowanymi w sali parlamentu, którzy spodziewali się nawet, że zostaną rozstrzelani. Oraz historia – z odsyłaczami do źródeł – utworzenia w MSW specjalnego „szwadronu śmierci”.
Najpierw zlikwidował on kilku kryminalistów – „worow w zakonie” czyli złodziei w majestacie prawa, najwyższych autorytetów w świecie przestępczym, a później kilku porwanych opozycjonistów. Prowadzono w tej sprawie śledztwo, które jakoś „rozpłynęło się”, a część prowadzących je w obawie o życie schroniła się zagranicą. Zaś obwiniany szef państwa odparł zarzuty krótkim: ”Powiedzcie mi, kto uwierzy, że białoruski prezydent to morderca? Czy są na to jakieś dowody?”.
To tylko parę przykładów z walki o zdobycie i utrwalenie władzy prezydenta. Którego 12.8.2004 „Lud poprosił” prezydenta aby go nie opuszczał po zakończeniu drugiej kadencji. Więc wygrał w tej sprawie kolejne referendum i kolejne wybory. Brutalnie rozprawiając się po ich zakończeniu z kontrkandydatami. W drugiej części książki: „System. Jak to działa” autor koncentruje się na trzech obszarach działaniach systemu.
Kwestiach bytowych społeczeństwa („Chleb”) uzależnionego od władzy kraju w którym ponad 80% miejsc pracy należy do państwa, a prezydent osobiście mianuje ważniejszych szefów zakładów, kołchozów i sowchozów. Przy czym autor obala mit o rzekomym niskim bezrobociu (0,5–1%), gdyż statystyki obejmują tylko zarejestrowanych, a przy zasiłku rządu 25 $ wiele osób nie rejestruje się. Faktyczne bezrobocie zdaniem niezależnych analityków to na Białorusi co najmniej 5-6%.
Jest też w książce sporo innych informacji gospodarczych. O nierentowności połowy przedsiębiorstw państwowych i gospodarstw rolnych. I systemie „pomocy” dla nich. Należy to do obowiązków rentownych firm państwowych oraz części prywatnych. Tak np. Narodowy Bank Republiki Białoruś „opiekował się” 12 kołchozami i tylko w 2012 r. „zainwestował” w nie 600 milionów $. Ale kraj funkcjonuje i ludzie nie chodzą głodni.
„Głównym sukcesem prezydenta – pisze Poczobut – jest to, że białoruski robotnik ma zagwarantowaną niewielką, ale stabilną wypłatę.” W jaki sposób wszystko się jednak kręci? „Baranem – znowu zacytuję autora – który za to płaci jest Kreml”. Jego wsparcie gospodarcze, zwłaszcza tanie dostawy ropy i gazu, warte były w latach 1994 – 2008, według badań , 49 mld $. Według innych badań wartość tych ulg za surowce energetyczne w latach 2004-2009 wyniosła 37,7 mld $.
Ponadto Rosja przyjmuje zapłatę w niekonkurencyjnych jakościowo telewizorach, pralkach, traktorach itp. Łukaszenko sądził, że podobny model stosunków gospodarczych zastosuje w transakcjach z zachodem, ale się pomylił. A ponieważ Rosja wprowadza coraz ostrzej normalne zasady handlowe, rosną kłopoty gospodarcze Białorusi i konieczne są, wprowadzane w br. niepopularne oszczędności.
Drugim obszarem działalności systemu, nazwanego przez autora „Show”, są dobrze przygotowane i wyreżyserowane wystąpienia telewizyjne prezydenta z zadawaniem mu przez „prostych ludzi” pytań oraz natychmiastowych odpowiedzi, a niekiedy nawet podejmowaniem korzystnych dla danej wsi czy miasta decyzji. No i wszechogarniające wdrażanie „Ideologii państwowej” uzasadniającej potrzebę autorytarnych rządów.
A „mocna władza jest wyrazem świadomości narodowej Białorusinów”. „Białoruś przedstawia się jako prawdziwie niepodległe państwo, które jest ostoją cywilizacji słowiańskiej i przykładem dla innych państw.” Autor cytuje też za Wikileaks fragment tajnego raportu ambasady amerykańskiej w Mińsku na ten temat: „Ideologia państwowa Białorusi ma za zadanie utwierdzanie obywateli w przekonaniu, że kraj kwitnie i rozwija się, a wszystko to dzieje się tylko dzięki zasługom Łukaszenki.”
Jest to możliwe tylko w warunkach całkowitego podporządkowania mediów władzy. Tylko wobec Internetu staje ona bezradna. Trzeci obszar działania systemu, to „Strach”. Według zacytowanych w książce badań 25-33% Białorusinów źle ocenia władzę i jej lidera, podobnie tyleż popiera, reszta waha się. Jako narzędzia strachu autor wymienia: zabójstwa, wtrącanie opozycyjnych liderów do więzień za wymyślone przestępstwa, głównie rzekome nadużycia finansowe.
Ponadto blokadę informacyjną, skuteczne zastraszanie utratą pracy – z konkretnymi przykładami. No i odmowy rejestrowania nowych partii politycznych i organizacji społecznych oraz karanie za działalność w nie zarejestrowanych. W rezultacie władze tak zmarginalizowały opozycję, że wzrostu sympatii do niej nie powoduje nawet spadek popularności Łukaszenki.
„Najważniejszym celem prezydenta – pisze autor – było zbudowanie lojalnego i gotowego wykonać każdy rozkaz aparaty państwowego. I cen cel Łukaszenka osiągnął”. Stosując zresztą metodę kija i marchewki, zmian współpracowników itp., co też jest bogato udokumentowane. Trzecia część książki „Życie w czasach dyktatury” przedstawia, na przykładach różnych ludzi, zarówno zwolenników jak i przeciwników prezydenta, lub rozczarowanych jego działalnością, współczesne życie na Białorusi.
Warunki pracy, zarobki, zaopatrzenie, konflikty w rodzinach na tle ocen sytuacji itp. Dobrze oddaje to wypowiedź emerytki, byłej maszynistki, o czasach życia w ZSRR, nostalgię do których ma wielu Białorusinów: „Wtedy żyliśmy, jak nam się wydawało, normalnie. O niczym nie wiedzieliśmy. Ani o demokracji, ani o niepodległości, ani o dobrobycie.” Znaleźć można w tej książce również sporo ciekawostek.
W czasach rządów Łukaszenki liczba mieszkańców kraju spadła, głównie w rezultacie emigracji, o niemal milion, czyli prawie o 10%. Białorusini są największymi konsumentami ziemniaków w świecie. Spożywają ich średnio… 850 kg na głowę rocznie. Należą też do ścisłej czołówki pod względem samobójstw na 100 tys. ludności. W 2012 r. znacznie więcej ich zginęło z własnej ręki, niż w wypadkach drogowych. Problemem jest alkoholizm. Białoruś jest jedynym krajem w Europie w którym orzekana i wykonywana jest kara śmierci.
W latach 1990-2011 orzeczono 326 takich wyroków i tylko w jednym przypadku skazany został ułaskawiony. Kraj ten zajmuje też drugie na świecie miejsce pod względem liczby więźniów na 100 tys. mieszkańców. Chociaż ostatnio zdaniem władz, które kwestionuje opozycja, liczba ta spada. To tylko najważniejsze kwestie poruszone w tej książce oraz zawarte w niej fakty i przykłady.
Jest to lektura szalenie ciekawa, miejscami wstrząsająca, chociaż raczej nie dla masowego czytelnika. Ale wszyscy interesujący się nie tylko sytuacją w kraju naszego wschodniego sąsiada, lecz także mechanizmami dochodzenia, gdy pozwalają na to okoliczności, do władzy absolutnej oraz utrzymywania jej przez lata, powinni ją przeczytać. Przecież i u nas nie brakuje zwolenników rządów „silnej ręki”.
P.S. Czytając tę książkę natrafiłem na kilka rusycyzmów, a ściślej użyciu polskich słów w ich rosyjskim znaczeniu. Tak np. autor używa określenia lekcje zamiast prelekcje (str.23-24 i 186) w odniesieniu do odczytów wygłaszanych przez członków „Znania” oraz propagandzistów prezydenta. Słowo pytania (ros. woprosy – str.46: „Komisja (parlamentarna) ds. pytań rolniczych”) w polskim znaczeniu powinno być ds. problemów lub zagadnień. Grób ( ros. grob – str. 144) zamiast polskiego słowa trumna: „Chcesz by groby Zacharenki i Hanczara (zaginionych i najprawdopodobniej zamordowanych opozycjonistów) po Mińsku noszono” – cytowane słowa A Łukaszenki do prokuratora generalnego gen. Aleha Bażełki. Grobów ( ros. mogiła) nie nosi się, trumny tak. Może uda się to poprawić w przypadku dodruków lub kolejnego wydania. -
Recenzja: Subiektywnie o książkach awiola, 2013-11-08Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
"Polska miała czterech prezydentów, Rosja trzech, Ukraina czterech, a na Białorusi od lat jest ten sam przywódca – Alaksandr Łukaszenko".
Państwo Białoruś, nasz wschodni sąsiad to prawie dziesięciomilionowy kraj, w którym od dwudziestu lat rządzi niepodzielnie jedna i ta sama osoba – Aleksander Łukaszenka. Postać znana każdemu, kto nawet w ograniczonym stopniu interesuje się współczesną polityką i gospodarką. Łukaszenka przez wielu uważany za dyktatora, przez innych natomiast za ojca narodu. Dzięki wydanej niedawno książce Andrzeja Poczobuta, możecie dowiedzieć się co oznacza tytułowe wyrażenie "system Białoruś". Wyrażenie bardzo specyficzne i w pełni trafne jak się okazuje.
Andrzej Poczobut to dziennikarz, publicysta i bloger mieszkający w Grodnie. Autor od 2006 r. jest korespondentem "Gazety Wyborczej" na Białorusi i działaczem mniejszości polskiej w tym kraju. Za znieważanie Łukaszenki w 2011 r. został skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Autor jest mężem i ojcem dwójki dzieci: córki i syna.
"System Białoruś" to publikacja podzielona na trzy części. W pierwszej autor przedstawia czytelnikowi historię dojścia do władzy Aleksandra Łukaszenki. Część druga ukazuje trzy filary, na których oparta jest władza dyktatora – chleb, show i strach. W ostatniej autor stara się pokazać Białoruś widzianą oczami zwykłych obywateli tego kraju. Całość wieńczy podsumowanie obecnej sytuacji kraju i prognozy na przyszłość.
Andrzej Poczobut w swojej książce w dość kompleksowy sposób przedstawia pojęcie systemu Białoruś. Systemu, którego początek można upatrywać w objęciu władzy prezydenckiej przez dawnego dyrektora kołchozu – Aleksandra Łukaszenkę w 1994 r. Łukaszenka nazywany przez swoich rodaków "Baćką" stworzył swój własny ustrój polityczny w Europie, system oparty w głównej mierze na strachu. Poczobut poprzez opisanie historii dojścia do władzy Łukaszenki, dla niektórych niedoścignionego wzoru, ukazuje kulisy funkcjonowania stworzonej przez niego władzy. Nie wyobrażam sobie publikacji tego typu bez obszernej podstawy historycznej, która tworzy niejaką bazę do dalszych wynurzeń w tym temacie, więc to bardzo trafne ujęcie. W niektórych fragmentach książki szczegółowość opisywanych wydarzeń czy liczba przywoływanych ówczesnych białoruskich polityków może lekko przytłaczać, jednakże uważne czytanie publikacji z pewnością problem taki wyeliminuje. Dość ciekawym spostrzeżeniem jaki prezentuje Poczobut jest teza jakoby dwadzieścia lat niepodzielnych rządów Łukaszenki spowodowana była w głównej mierze słabością białoruskiej opozycji. Na poparcie swojego twierdzenia autor przytacza wiele zdarzeń w historii tego kraju, które uwiarygadniają jego tezę.
Fakty historyczne to jedna istotna kwestia godna roztrząsania. Życie zwykłego, przeciętnego obywatela Białorusi to natomiast druga strona, która chyba najbardziej zainteresuje czytelnika "Systemu Białoruś". W tym aspekcie autor trafnie wyczuł takie wymagania i w końcowej części zamieścił kilka rozmów ze zwykłymi obywatelami Białorusi, takimi jak nauczyciel, biznesmen czy emerytka. Z rozmów tych wyłania się dość niejednoznaczny obraz oceny rządów dyktatora, po lekturze których trudno stwierdzić czy społeczeństwo chciałoby innego prezydenta.
"System Białoruś" to również nieocenione cytaty z wypowiedzi białoruskich, czołowych polityków, których trudno doszukać się w znanych nam źródłach. To również liczne nawiązania do prywatnego życia Łukaszenki i jego dość rozwiązłego życia poza małżeńskiego. Poczobut stara się również przewidywać przyszłość Białorusi w związku z rolą dorosłego już syna prezydenta tego kraju i odcięciem pomocy finansowej przez Kreml. To dość ciekawe spostrzeżenia, dla których czas pokaże czy miały jakąkolwiek rację bytu. Dobrze, że autor w swojej publikacji nie skupił się jedynie na warstwie politycznej i gospodarczej, lecz wzmiankuje również na tematy społeczne i kulturowe współczesnej Białorusi. Oczywiście sfera polityczna przeważa, jednakże inne kwestie również są na łamach niniejszej książki poruszane, co czyni z niej swoisty kolaż różnorakich faktów na który składa się tytułowy "System Białoruś".
Jeśli macie mgliste pojęcie o dzisiejszej Białorusi i jej znanego na całym świecie dyktatora, to książka Andrzeja Poczobuta z pewnością rozjaśni wam wiele istotnych kwestii. Publikacja bowiem napisana jest rzeczowym i klarownym językiem, skupia się na wielu płaszczyznach i z pewnością nie jest monotematyczna. Poszerza dostępną wiedzę i wpływa na wytworzenie się obrazu kraju, który niejednolity społecznie i politycznie, jeszcze długo pozostanie daleko od stosowanie naczelnych zasad demokracji. Polecam. -
Recenzja: misja-ksiazka.blogspot.com Ana MatusevicRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Andrzej Poczobut pisząc "System Białoruś" sięgnął po sprawdzony przepis na dobrą książkę: najpierw naszkicował świat na miarę tego z "Folwarku zwierzęcego" i osadził w nim bohatera tak niezwykłego, że aż trudno uwierzyć w jego prawdziwość. Fabułę doprawił tajemniczymi zaginięciami, malwersacjami i licznymi intrygami, pozbawił czytelnika happy endu dla mocniejszego wrażenia i tylko o jednym zapomniał. Napisać we wstępie, że wszelka zbieżność postaci i wydarzeń jest przypadkowa.
Bardzo bym chciała, żeby opowieść Poczobuta można było zaliczyć do fikcji. Jednak tak się składa, że niczego nie musiał wymyślać. Najpierw więc był rozpad ZSRR i zamęt, jaki zapanował w krajach postradzieckich. Każde z państw, które po kilkudziesięciu latach odzyskało niepodległość, zaczęło podążać własną drogą - wyboistą, ale zmierzającą do demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Białoruś nie była wyjątkiem - już w 1991 roku powiewała tam biało-czerwono-biała flaga niepodległej republiki. Nieraz zachodziłam w głowę, jak doszło do tego, że dziś o tym kraju mówimy jako o ostoi totalitaryzmu w Europie. Ta książka odpowiedziała mi na wiele pytań.
Przede wszystkim: on. Prezydent, dyktator, "baćka". Pojawił się znikąd i stał się głównym bohaterem białoruskiej wersji snu o karierze "od pucybuta do milionera". Zaczynał jako nauczyciel i instruktor ideologiczny, żeby po mniejszych wzlotach i upadkach w końcowym okresie ZSRR znaleźć się na fotelu przewodniczącego kołchozu. Ironia losu, ale to właśnie pieriestrojka i demokratyczne procedury pozwoliły Aleksandrowi Łukaszence na przebicie się do parlamentu. Tutaj też nie od razu udało mu się rozwinąć polityczne skrzydła, ale jako wnikliwy obserwator i zdolny manipulator potrafił wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, żeby zrobić kolejny krok do przodu. W końcu, po burzliwej i brudnej kampanii wyborczej, został zaprzysiężony na pierwszego prezydenta niepodległej Białorusi. Od tego momentu konsekwentnie zaczął koncentrować całą władzę w swoich rękach: począwszy od wpływu na najważniejsze urzedy państwowe, poprzez zbudowanie silnej administracji prezydenckiej, aż po utworzenie wyższej izby parlamentu, podległej wyłącznie prezydentowi. Dzięki obsadzeniu wszystkich istotnych stanowisk swoimi ludźmi, likwidacji najwazniejszych konkurentów i zbudowaniu autorytetu na poczuciu strachu w ciagu kilku lat stworzył system, w którym jest jedynym decydentem.
Po drugie: system. Ni to komunizm, ni to wolny rynek; ni to demokracja, ni to totalitaryzm. Regularne wybory, referenda, a mimo to zawsze ten sam wynik. System jedyny w swoim rodzaju, choć wykorzystuje dobrze znane narzędzia: propagandę, cenzurę, represje. Andrzej Poczobut tłumaczy zawiłości ekonomiczne, wyjaśnia tajemnicę stałego wzrostu gospodarczego oraz bezrobocia na poziomie 1%. Według autora, tajemnica Łukaszenki tkwi w odpowiednim dawkowaniu tego, czego lud potrzebuje najbardziej: chleba i igrzysk. Gdy dodamy do tego niepewność jutra oraz uczucie strachu, otrzymamy machinę doskonałą.
Na koniec: człowiek. Czyli trybik w systemie. Wbrew pozorom, społeczeństwo białoruskie nie jest homogeniczne i nie stoi murem za prezydentem. Owszem, to głosom wyborców Łukaszenko zawdzięcza swoją wygraną prawie 20 lat temu, ale te nastroje dawno przeszły do historii. Młody białoruski naród został doświadczony po raz kolejny i stracił wiarę w sens walki. Nikt już nie wierzy w to, że ktoś mógłby wykorzystać władzę dla dobra ogółu, wsłuchać się w potrzeby ludzi, stworzyć warunki dla samodzielnego podejmowania decyzji. Dlatego też nawet tym, co po cichu swego prezydenta krytykują, trudno jest przekonać się do poparcia opozycji. Obok strachu o swoją przyszłość (za zaangażowanie się w działalność opozycyjną grozi utrata pracy, a nawet więzienie), ważną rolę odkrywa brak wiary w to, że walka ma sens. "Raz już byliśmy niepodlegli i demokratyczni" - zdaje się mówić ich postawa. - "I na dobre nam to nie wyszło".
Do książki Poczobuta miałam podejść z dystansem. Uważam, że autor jako ofiara represji białoruskiego systemu może widzieć świat wyłącznie w czarnych barwach. Jednak "System Białoruś" jest pozycją dość wyważoną. Dziennikarz rzeczywiście skupia się na systemie, tłumaczy mechanizm jego działania i choć krytykuje, robi to przytaczając fakty. Niektóre informacje od razu sprawdzałam u moich znajomych Białorusinów, ponieważ wydawały mi się zupełnie nieprawdopodobne, ale wygląda na to, że autor był daleki od fantazjowania.
Myślę, że dla wielu będzie to lektura wstrząsająca. Mną najbardziej wstrząsnął fakt uświadomienia sobie, że mimo wszystko najbardziej winnymi istnieniu białoruskiej dyktatury są sami Białorusini. To oni karmią system. To oni nie chcą dokonywać wyborów. Godzą się na odejście w niebyt białoruskiego języka i kultury. Nie chcą podjąć wysiłku identyfikacji własnych potrzeb, tych ważniejszych, niż tylko chleb. I popadają w coraz większy marazm. Z całym szacunkiem do wszystkich moich bliższych i dalszych białoruskich przyjaciół, ale przyszłość systemu zależy wyłącznie od was. Jeżeli odpowiada wam rzeczywistość, jaką widzicie za oknem, nie widzę powodu, żeby ktoś inny (Zachód, Europa, Polska, ktokolwiek) miał narzucać wam swoją pomoc.
Pozostaje tylko ogromny żal, że ten piękny kraj z fantastycznymi ludźmi staje się własnością prywatną jednego człowieka. -
Recenzja: PRESS MAK, 2013-11-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„Wystarczy przejechać jakieś 200 km na wschód od Warszawy i wchodzi się w zupełnie inny wymiar - do kraju, gdzie wybory są fałszowane, gdzie niszczy się niezależne media, a liderów opozycji zamyka się w więzieniu" - pisze w swojej książce Andrzej Poczobut, mieszkający w Grodnie korespondent „Gazety Wyborczej". On jak mało kto zna „System Białoruś". Wykorzystując dziennikarski warsztat, stara się przybliżyć realia życia za wschodnią granicą. W jego książce opowiadają o tym: nauczyciel, biznesmen, emerytka, opozycjonista, Siarhiej, który zapija się na wsi, czy DJ starający się tworzyć życie klubowe. Ten, kto o Białorusi przypomina sobie wyłącznie przy okazji kolejnych zamieszek czy aresztowań, powinien tę książkę przeczytać. Ten kraj wymaga naprawdę więcej uwagi - także od dziennikarzy.
-
Recenzja: Charaktery Piotr Brysacz, 2013-11-01Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
(...) I jeszcze jedna opowieść o czymś, co mamy pod nosem, ale czego nie dostrzegamy. Tym razem opowieść Andrzeja Poczobuta, dziennikarza i działacza mniejszości polskiej na Białorusi, o architekturze władzy. System Białoruś to książka o kraju „jakieś 200 km na wschód od Warszawy (...), gdzie wybory są fałszowane, gdzie niszczy się niezależne media, a liderów opozycji zamyka się w więzieniach {...), gdzie dyktatura to teraźniejszość. W ciągu ostatnich 19 lat w sąsiednich państwach wielokrotnie dochodziło do zmiany władzy. Polska miała czterech prezydentów, Rosja trzech, Ukraina czterech, a na Białorusi od lat jest ten sam przywódca - Aleksandr Łukaszenka".
Jak to możliwe, że w Europie w XXI stuleciu istnieje autorytarny system? Dlaczego Białorusini się na to godzą? Jak coś takiego może funkcjonować przy otwartych granicach i istnieniu internetu? - pyta Andrzej Poczobut. To niezwykle studium państwa i narodu, który ma kłopot z tożsamością i z określeniem, w którą stronę iść jako naród, i którą nogą ów marsz zacząć. Bohaterem Systemu Białoruś nie jest wcale Łukaszenka, on jest tylko pretekstem do opowieści o kraju tuż za miedzą, o którym nie wiemy nic lub prawie nic.
„Trzeba rozumieć, a nie widzieć, widzieć to jeszcze za mało...". Jednak, żeby zaczął się proces rozumienia, trzeba najpierw „to" zobaczyć. Zobaczcie, co pokazują Springer i Poczobut, lecz nie po to, by „zaliczyć" widzenie - zobaczcie po to, by zrozumieć... -
Recenzja: Gazeta Wyborcza Jakub Medek, 2013-11-02Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
System Białoruś. Ostatnia dyktatura Europy
Ludwik IV mówił, że "państwo to ja". Powiedzenie to doskonale pasuje do współczesnej Białorusi, która jest w całości autorskim projektem swojego przywódcy - rządzącego niepodzielnie od blisko dwóch dekad Aleksandra Łukaszenki - pisze w książce "System Białoruś" grodzieński korespondent "Gazety" Andrzej Poczobut.
- To nie jest biografia Aleksandra Łukaszenki. Ale nie sposób opisać dziś Białorusi bez pisania o jej władcy, o tym, jak doszedł do pozycji, którą zajmuje obecnie. Bo ten kraj to obecnie w całości jego autorski projekt - podkreślał Andrzej Poczobut, mieszkający w Grodnie działacz mniejszości polskiej w Białorusi, od kilku lat grodzieński korespondent Gazety Wyborczej. O swojej książce opowiadał białostoczanom na spotkaniu zorganizowanym przez Fundację Uniwersytetu w Białymstoku.
"Baćka" w roli głównej
"System Białoruś", bo taki nosi tytuł wydana kilkanaście dni temu przez Editio publikacja, składa się z trzech części. Pierwsza i najobszerniejsza opisuje właśnie przebieg kariery polityka określanego często mianem ostatniego dyktatora Europy. Od stanowiska kierownika sowchozu do wszechmocnego prezydenta.
- Nie sposób odmówić Aleksandrowi Łukaszence sprytu i ogromnego talentu wyczuwania nastrojów społecznych. Oraz determinacji. W swojej karierze wielokrotnie stawiał on wszystko na jedną kartę. I wygrywał - mówił Poczobut.
Kolejna część "Systemu" opisuje, jak współczesna Białoruś działa i na jakich filarach się opiera. Zdaniem autora to chleb, show i strach. Przez lata Łukaszenka był w stanie zapewnić dzięki tanim surowcom ze wspierającej go Rosji swoim mieszkańcom byt może nie bogaty, ale stabilny. Gospodarka, chociaż niewydolna, w większości należy do państwa, Białorusini uniknęli więc kosztownych społecznie reform ustrojowych. Prezydent lubi rządzić publicznie, często ostrymi słowami, w bezpośrednio relacjonowanych przez opanowane przez państwo media, łajając swoich podwładnych. Cały sposób zarządzania krajem przypomina jeden wielki telewizyjny show z dobrym, acz srogim gospodarzem - "baćką" - w roli głównej.
Tym zaś, których nie przekonuje taka rzeczywistość, pozostaje strach. Łukaszenka bowiem przeciwników politycznych niszczy na różne sposoby, łącznie z zamykaniem w więzieniach. Opozycja i Zachód przypisują jego służbom też co najmniej kilkanaście niewyjaśnionych zabójstw, w tym Wiktora Hanczara, niegdyś jednego z najbliższych współpracowników prezydenta, później jego nieprzejednanego przeciwnika.
Wariant chiński
Podczas spotkania z białostoczanami Poczobut opowiadał też o tym, jak powstawała jego naszpikowana rozmowami i cytatami książka.
- Tak naprawdę napisałem ją w kilka miesięcy, kiedy władze po wypuszczeniu mnie z więzienia zabroniły mi opuszczać Grodno. Ale materiały do niej zbierałem od 2006 roku - opowiadał dziennikarz, który w ubiegłym roku, oskarżony o znieważenie w artykułach prasowych prezydenta, spędził w areszcie kilka miesięcy.
Aktualne poparcie dla dyktatora Poczobut ocenia na 30 procent.
- Kolejne 30 procent to zdeklarowani przeciwnicy władzy. Reszta stoi w środku, niezdecydowana - wyliczał, zastrzegając, że wszelkie badania opinii publicznej w Białorusi obarczone są ogromnym błędem. Oficjalne ośrodki badawcze zajmują się propagandą, tych niezależnych się mieszkańcy boją, ilość odmów na pytania ankieterów sięga 40 procent.
- Ale prezydent jest w stanie rządzić nawet przy tak niskim poparciu. Z jednej strony ma za sobą cały potężny aparat represji. Z drugiej opozycja jest słaba. Rozbita i podzielona - mówił, dodając że władzy Łukaszenki zagrozić może skutecznie sytuacja ekonomiczna. W Białorusi od dwóch lat panuje kryzys, Rosja wystawia też prezydentowi rachunek za tanie surowce, przejmując kolejne białoruskie przedsiębiorstwa.
- Czy w Białorusi możliwy jest wariant chiński? Czyli autorytarna władza i częściowo rynkowa gospodarka? - pytała autora Ewa Zwierzyńska.
- On na pewno o tym marzy. Ale brakuje mu odwagi. Stał się zakładnikiem własnej polityki. Wie, że zmiany w gospodarce pociągną za sobą niezadowolenie społeczne, którego się boi. Wiele mówi o reformach, każe je opracowywać i na nic się nie decyduje. Trwa w marazmie - odpowiadał Poczubut.
Białorusi się zmieni
Agnieszkę Romaszewską, dyrektor Telewizji Bielsat, interesowało natomiast, czy w ocenie Poczobuta nie ma takiego ryzyka, że po upadku Łukaszenki Białoruś po prostu przestanie istnieć, stając się częścią Rosji.
- Nie wydaje mi się, żeby to było możliwe. Mimo nieustannych ciągot ku restauracji ZSRR, jakie ma prezydent, to państwo jest niepodległe. Wyrosło całe pokolenie obywateli, którzy - nawet jeśli zsowietyzowani, nawet jeśli nie znają języka białoruskiego - to jednak czują się Białorusinami. Tego nie da się pominąć - oceniał autor. Jego zdaniem prędzej czy później sytuacja w Białorusi się zmieni i Łukaszenka straci władzę.
- Ale w jaki sposób i z jakim efektem, tego dziś nie wie nikt. Ja wiem, że chciałbym to opisać - podsumowywał spotkanie Poczobut. -
Recenzja: bialystokonline.pl Anna Dycha, 2013-10-28Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Osoba prezydenta Łukaszenki na tyle zdominowała życie publiczne na Białorusi, że dziś nie można mówić o tym kraju, nie wspominając o Łukaszence. Jest on uważany za najwyższy autorytet w polityce, sporcie, kulturze. Jednak oblicze Białorusi nie jest już jednolite. Obok popleczników obecnego władcy są tam także ludzie, którzy stoją w opozycji do niego. Nie wszyscy obywatele chcą bezrefleksyjnie uczestniczyć w show, jaki od lat funduje im rządząca ekipa.
Czytelnicy dowiedzą się, jak wygląda świat za murem - kraj, który osiemnaście lat temu stał się sceną jednego aktora, oraz ludzie, którzy trwają w chorym systemie i cierpliwie czekają na zmianę. -
Recenzja: bialorus.pl Wiktoria ŚciapanowiczRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
„System Białoruś” – pod takim tytułem ukazała się i jest już do kupienia książka grodzieńskiego dziennikarza i działacza społecznego Andrzeja Poczobuta. Prezentacja wydania odbyła się wczoraj w Faktycznym Domu Kultury w Warszawie. W spotkaniu i dyskusji z autorem uczestniczyło około 50 osób. Oprócz pytań dotyczących książki zebrani pytali o sytuację polityczno-społeczną na Białorusi, a także osoby prezydenta i jego synów. Na pytanie „czy autor nie boi się reakcji władz na jego książkę?” Poczobut odpowiedział:
- Mam nadzieję, że władze Białorusi z historii kontaktów ze mną wyciągnęły wnioski i pamiętają, że jest taki obywatel Republiki Białoruś o nazwisku Poczobut, który ma prawa zagwarantowane Konstytucją, korzysta z tych praw i właściwie nic więcej do życia nie potrzebuje.
„System Białoruś” jest książką o systemie politycznym na Białorusi, o karierze Alaksandra Łukaszenki i o tym, jak rządzi Białorusią. Opisuje też w jak bezprecedensowy sposób Alaksandr Łukaszenka traktuje przeciwników politycznych. Przypomina o osobach zaginionych bez wieści, o więźniach politycznych, którzy latami są dręczeni w więzieniach tylko dlatego, że mieli odwagę wystąpić przeciwko dyktaturze.
Andrzej Poczobut jest dziennikarzem, publicystą i blogerem. Od 2006 roku pełni funkcję korespondenta „Gazety Wyborczej” na Białorusi. Jego praca zyskała uznanie tak w Polsce, jak i na Białorusi, gdzie wielokrotnie dostawał nagrody dziennikarskie. W 2011 roku miesięcznik „Press” uznał go za Dziennikarza Roku. Za swoją działalność społeczną i dziennikarską był też wielokrotnie zatrzymywany i aresztowany. Za rzekome znieważenie prezydenta Aleksandra Łukaszenki na łamach „Gazety Wyborczej”, białoruskiej prasy i swojego bloga w 2011 roku został skazany na 3 lata więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Mieszka w Grodnie. -
Recenzja: kresy24.pl 2013-10-24Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Powtarzające się pytanie ze strony Europejczyków; w jaki sposób ktoś taki jak Łukaszenka doszedł do władzy i utrzymuje ją przez prawie 20 lat, zmusiły mnie do napisania tej książki - powiedział Andrzej Poczobut podczas spotkania autorskiego, na którym prezentował swoją książkę "System Białoruś".
Prezentacja książki Andrzeja Poczobuta, wydanej w języku polskim przez wydawnictwo Helion odbyła się 23 października w Instytucie Reportażu. Prowadząca spotkanie autorka programu „Studio Wschód” – Maria Przełomiec, powiedziała na wstępie, że cała Polska była przejęta aresztowaniem i późniejszym skazaniem dziennikarza na karę dwóch lat pozbawienia wolności, dlatego dzisiaj to wielka radość dla wszystkich, widzieć go w Warszawie. Andrzej Poczobut powiedział, że do napisania książki zmusiły go niekończące się pytania Europejczyków, jak to możliwe, że taki człowiek jak Łukaszenka mógł dojść do władzy a później utrzymać ją przez 20 lat. Odpowiedź Poczobuta jest krótka: „Dyktator Łukaszenka – to cyniczny, pozbawiony skrupułów i zasad manipulator. Dzięki tym cechom doszedł do władzy i utrzymuje ją do dziś”.
Według Poczobuta, władza dla Łukaszenki jest celem samym w sobie, dlatego stara się ją utrzymać na wszelkie możliwe sposoby: za pomocą aparatu represji, 100 tysięcznej armii milicjantów, OMON-u, „szwadronów śmierci”. Dokąd Łukaszenka będzie zachowywał władzę, nigdy na Białorusi nie odbędą się wolne wybory – przekonuje dziennikarz. Ze swoimi najsilniejszymi rywalami rozprawia się w najbardziej brutalny sposób. „Przykładem tego jest kandydat na prezydenta Andriej Sannikow. Polityk ten przeszedł przez piekło, a celem władzy było jego zniszczenie” – mówił Poczobut.
Zapytany przez Marię Przełomiec, „czy możliwe, że Łukaszenka jest po prostu szaleńcem ”, dziennikarz odpowiedział, że jest on sprytnym manipulatorem. „Zwykłemu szaleńcowi nie udałoby się tak długo utrzymać władzy”.
Według Poczobuta, Łukaszenka umiejętnie gra na mentalności Białorusinów;
„Niestety, Białorusini zamiast się ratować, cały czas czekają, że ktoś ich uratuje. Ludzie nie wierzą w swoje siły, pytają „a co ja mogę ”. Przy tym notowania Łukaszenki są nadzwyczaj niskie, Białorusini są nim zmęczeni, chcą zmiany władzy”- przekonuje dziennikarz.
Jednak Łukaszenka nie będzie w stanie utrzymywać władzy w nieskończoność – jego „wykończy” gospodarka – mówi Poczobut. -Nie da się cały czas żyć na „narkotyku” w postaci taniej rosyjskiej ropy, nie można w nieskończoność utrzymywać władzy przy pomocy OMON-u i szwadronów śmierci. -
Recenzja: ksiazka-online.pl 2013-10-27Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Białoruś to kraj, o którym nie mówi się w mediach dobrze. Przesada? Prezydent – tyran? A może tkwi w tym ziarno prawdy? Editio serwuje nam na zakończenie tygodnia doskonałą książkę Andrzeja Poczobuta – “System Białoruś”.
Autor – działacz mniejszości polskiej na Białorusi pisze o tym kraju dość obiektywnie. Miałem obawy, że człowiek wielokrotnie aresztowany i zatrzymywany przez tamtejsze służby będzie chciał “odegrać się” na systemie. Na szczęście jest inaczej.
Podobnie do swoich relacji w “Gazecie Wyborczej” Poczobut prezentuje czytelnikowi białoruski system od podszewki. System, w którym główną rolę gra inwigilacja i ciągła atmosfera strachu.
Ilość służb na Białorusi większa jest pewnie niż w Korei. Sam Łukaszenka uwielbia wiedzieć wszystko o wszystkich i wszystkim. Jego konikiem są gry, w których ludzie jak pionki padają po celnych zagraniach.
Tych jednak najwięcej było na początku drogi Baćki. W 2013 roku jego pomysł na państwo zaczyna się sypać pod względem gospodarki. Brak pieniędzy i odpowiedniej perspektywy może doprowadzić do upadku reżimu. Może? Przekonamy się o tym niebawem.
Biografia Łukaszenki (a tym samym Białorusi) kreślona piórem Poczobuta pokazuje, że Łukaszenko miał politycznego nosa. Medialne ustawki, zagrania pod publikę i ciagłe podkreślanie, że liczy się z narodem dały mu władzę praktycznie nieograniczoną. Mały opór sąsiadów (w tym Polski) sprawia, że saga pod tytułem “Łukaszenko” trwa nadal.
Bohaterowie książki Poczobuta różnie oceniają rzeczywistość. Jednym się ona podoba, inni są wrogami system. Są i tacy, którzy nauczyli się żyć w matrixie.
Warto samemu ocenić “System Białoruś”. -
Recenzja: Gazeta Wyborcza jame, 2013-10-28Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W wydanym w ubiegłym tygodniu "Systemie" Poczobut, współpracujący jako jej białoruski korespondent z Gazetą Wyborczą, opisuje kulisy funkcjonowania współczesnej Białorusi. Pokazuje mechanizmy, które umożliwiły jej prezydentowi, nazywanemu często ostatnim dyktatorem Europy, dojście do władzy i jej utrzymywanie.
Mieszkający na co dzień w Grodnie autor opisuje historię Aleksandra Łukaszenki i pozorną groteskę, jaką wydają się być jego rządy. Przypomina jednak, że od czasu gdy były kierownik sowchozu stanął na czele wschodniego sąsiada Polski, żadne wybory w tym kraju nie były uczciwe, język i kultura narodowa zanikają, społeczeństwo ulega rusyfikacji, a kraj dawno już stracił niezależność na rzecz Moskwy. Autor pokazuje też, jak Rosja podtrzymuje władzę Aleksandra Łukaszenki dzięki tanim dostawom surowców energetycznych, za co ten odwdzięcza się, m.in. wyprzedając Moskwie państwowe przedsiębiorstwa. W Białorusi nie ma wolności słowa, zgromadzeń, nie rejestruje się organizacji praw człowieka, w więzieniach przebywają konkurenci Łukaszenki - opozycjoniści, ale również działacze społeczni.
Andrzej Poczobut, który ma za sobą odsiadkę w więzieniu w ramach śledztwa w sprawie o obrazę prezydenta, przypomina też o osobach zaginionych bez wieści, o więźniach politycznych, którzy latami są dręczeni w więzieniach tylko dlatego, że wystąpili przeciwko dyktaturze.
-
Recenzja: Polskie Radio 2013-10-23Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
W księgarniach 23 października ukazała się książka Andrzeja Poczobuta o systemie politycznym na Białorusi, ”System Białoruś”, o drodze kariery Aleksandra Łukaszenki i o tym, jak rządzi Białorusią.
Andrzej Poczobut, niezależny dziennikarz i działacz Związku Polaków na Białorusi przedstawia w "Systemie Białoruś" rozwój łukaszenkowskiej dyktatury i mechanizmy, które pozwalają na jej podtrzymanie. Opisuje, jak Aleksander Łukaszenka zdołał dojść do władzy w 1994 roku, przedstawiając się Białorusinom jako bojownik z korucją. Wyniki śledztwa korupcyjnego Aleksandra Łukaszenki okazały się mizerne, ale pomogły mu w wewnętrznej rozgrywce o władzę. Jak pisze w swojej książce Andrzej Poczobut, nikt wówczas nie traktował Łukaszenki poważnie: nie wydawał się groźny, wydawało się, że to po prostu nieokrzesany dyrektor sowchozu.
Od czasu objęcia władzy przez Aleksandra Łukaszenkę żadne wybory nie były uczciwe. Sam dyktator z czasem uzależnił państwo od rosyjskiego finansowania, od dostaw tanich surowców, ropy naftowej i gazu. Rosja pośrednio płaci Łukaszence za utrzymanie swojej strefy wpływów w Rosji. Finansowe wsparcie Rosji kosztuje – Aleksander Łukaszenka oddaje niezależność kraju kawałek po kawałku, sprzedając m.in. strategiczne przedsiębiorstwa, zgadzając się na ustanowienie bazy wojskowej, wystawiając Białoruś w pierwszym rządzie do projektów integracyjnych Władimira Putina, blokując integrację Białorusi z Zachodem. Język białoruski zanika, większość Białorusinów mówi po rosyjsku. Historia jest ideologizowana. Władza łukaszenkowska ignoruje fakt stalinowskich represji, w których zginęły dziesiątki tysięcy obywateli białoruskich, nie lokalizuje się miejsc tych egzekucji, władze nie stawiają ofiarom pomników. W zakładach pracy i na wyższych uczelniach pracują ideolodzy, którzy dbają o to, by wszyscy zachowywali się tak, jak tego chce władza. Na Białorusi nie ma wolności słowa, zgromadzeń, nie rejestruje się organizacji praw człowieka, w więzieniach przebywają konkurenci Łukaszenki - opozycjoniści, ale również działacze społeczni.
Książka pokazuje, w jak bezprecedensowy sposób Aleksander Łukaszenka traktuje przeciwników politycznych. Przypomina o osobach zaginionych bez wieści, o więźniach politycznych, którzy latami są dręczeni w więzieniach tylko dlatego, że mieli odwagę wystąpić przeciwko dyktaturze. -
Recenzja: se.pl Tomasz WalczakRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
O Białorusi wiemy mniej więcej tyle – rządzi nią „ostatni dyktator Europy” i panuje tam straszliwy zamordyzm. Niewiele więcej. Dzięki książce Andrzeja Poczobuta – dziennikarza i opozycjonisty możemy się przekonać, skąd się wziął Łukaszenka i jak zdobył absolutną władzę na Białorusi.
Wiedza przeciętnego Polaka o początkach rządów Alaksandra Łukaszenki jest nadzwyczaj mizerna. A historia tego byłego komsomolca i dyrektora sowchozu to prawdziwy polityczny thriller z nieopisaną ambicją i nie przebieraniem w środkach w tle. Poczobut krok po kroku śledzi jego karierę od niespełnionego aparatczyka, przez nikomu nieznanego deputowanego Rady Najwyższej Republiki Białoruś po gwiazdę białoruskiej polityki i wreszcie niepodzielnie panującego prezydenta.
Autor pokazuje Łukaszenkę jako człowieka o niezwykłym instynkcie politycznym, arcydemagoga, który w przeciwieństwie do swoich przeciwników rozumiał nastroje społeczne i umiał je umiejętnie wykorzystać. Kiedy po pierwszym zachłyśnięciu się wolnością wśród Białorusinów narastało rozczarowanie niepodległością jak mało kto potrafił tak zagrać na społecznych emocjach wypowiadając walkę z korupcją i głosząc hasła powrotu do idei Związku Radzieckiego. Kiedy bardziej wytrawni politycy – postkomunistyczny premier Wiaczasłau Kiebicz i lider największej partii opozycyjnej Zianon Pazniak tracili siły na wzajemne przepychanki, Łukaszenka potrafił rozegrać ich spory z korzyścią dla siebie, sukcesywnie rosnąc w siłę. Jednocześnie przez długi czas parlamentarni wyjadacze traktowali go jako niegroźnego „wujek ze wsi”. Ta ignorancja miała ich potem zgubić, kiedy Alaksadr Ryhorowicz został już prezydentem i zaczął swoją wendetę połączoną z umacnianiem autorytarnej władzy.
Książka imponuje mrówczą pracą wykonaną przez Poczobuta, który przytacza dziesiątki mniej lub bardziej znanych faktów oraz cytatów z najważniejszych postaci białoruskiej sceny politycznej, do których udało się dotrzeć autorowi. Nic jednak lepiej nie ilustruje sytuacji za naszą wschodnią granicą niż barwne i często nieprzemyślane wypowiedzi samego Łukaszenki, które Poczobut obficie przytacza. Dzięki temu wszystkiemu ta w gruncie rzeczy niezbyt obszerna praca (raptem 250 stron) staje się najbardziej wyczerpującą pozycją wśród dostępnych w Polsce prac poświęconych Białorusi i jej przywódcy, która pozwala łatwo zrozumieć, jakie żywioły doprowadziły Łukaszenkę do władzy i jak udało mu się ją utrzymać. -
Recenzja: mojeopinie.pl Michał Marciniak, 2013-10-21Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Białoruś dla jednych to państwo, o którym wiadomo właściwie tyle, że rządzi nim twardą ręką nieprzerwanie od kilkunastu lat Aleksander Łukaszenko. Oprócz tego można dodać, że jest to duży, nierentowny kołchoz utrzymujący się jedynie dzięki wsparciu finansowemu ze strony Rosji.
Ewentualnie określić republikę jeszcze jako pole ziemniaków, podlewane samogonem, będące ostoją słowiańskości.
I wszystko to będzie prawdą, choć żadne z tych stwierdzeń nie będzie zawierało w sobie sedna tego, czym jest Republika Białorusi. Klucz do odpowiedzi na to pytanie kryje się w debiucie książkowym wieloletniego korespondenta Gazety Wyborczej z Grodna, Andrzeja Poczobuta.
Rzeczywistość w kraju Łukaszenki pachnie groteską i stąd może o Białorusi mówi się zazwyczaj z przymrużeniem oka. Zapomina się przy tym, że ten prawie dziesięciomilionowy kraj wbrew pozorom nie stanowi prymitywnego organizmu państwowego, nie jest też przybocznym przedsiębiorstwem rolnym Federacji Rosyjskiej. Dzięki bezwzględnej, momentami wręcz wulgarnej i jednocześnie sprytnej grze politycznej jednego człowieka Białoruś to właśnie system. System oparty o szereg czynników nieznanych zachodniej opinii publicznej. I tenże właśnie „System Białoruś” opisuje dziennikarz z Grodna, pozwalając poznać sposób funkcjonowania tegoż systemu i choć trochę go pojąć. Bo o zrozumieniu tu nie może być mowy, lecz wina w tym wypadku nie leży po stronie autora, lecz tkwi w specyfice naszego wschodniego sąsiada.
Andrzej Poczobut szczegółowo, bez pominięcia żadnego ważnego wątku relacjonuje proces powstawania „Systemu Białoruś”. Począwszy od opisu kariery Aleksandra Łukaszenki, poprzez wypunktowanie słabości opozycji, analizę ideologii (jej braku?) płynącej z Mińska, kończąc na scharakteryzowaniu związków białoruskiego biznesu z władzą oraz relacji prezydenta z Kremlem, przypominających sinusoidę. Wszystko to podane jest czytelnikowi z uwzględnieniem chronologii, bez zbędnej faktografii, w przystępny, choć momentami zbyt formalny sposób. Z drugiej strony taka forma jest uzasadniona, w przypadku gdy trzeba dokonać streszczenia żywotu prezydenta, uwzględniając historyczny kontekst jego marszu po władzę. A bez tego książka pozbawiona byłaby szkieletu.
Łukaszenka oczywiście jest głównym bohaterem książki i to wokół jego osoby skupiona jest uwaga autora. Z „Systemu Białoruś” dowiadujemy się nie tylko o początkach kariery prezydenta Białorusi, jako nauczyciela i przewodniczącego kołchozu, ale także o jego życiu prywatnym. Możemy przeczytać również o tym, jak w krótkim czasie, dzięki bezkompromisowości, baćka odsunął od życia politycznego nie tylko swoich przeciwników, ale i tych, którzy razem z nim doszli na szczyt władzy. I tu niestety kryje się jeden z minusów tej książki. Opisy parlamentarnych gier i zawiłych zależności politycznych są żmudne, przepełnione nazwiskami, momentami ich drobiazgowość męczy czytelnika. Ponadto niektóre wnioski z nich wysuwane są wtórne. Tezy głoszone przez autora czytelnik zainteresowany Białorusią mógł już przeczytać zarówno w polskiej biografii Łukaszenki napisanej przez Michała Kacewicza, jak i książce „Białoruś- kartofle i dżinsy”, autorstwa Małgorzaty Nocuń i Andrzeja Brzezieckiego. Nie oznacza to oczywiście, że Poczobut nie powinien już opisywać tych sytuacji, które wzięli na warsztat wyżej wymienieni autorzy, byłoby to absurdalne oskarżenie. Rzecz w tym, że można było liczyć, tym bardziej że wydania te od „Systemu Białoruś” dzieli sześć lat, na podejście do pewnych kwestii z innej, świeżej perspektywy.
Atutem „Systemu Białoruś”, którego brakuje w innych, podobnych pozycjach, jest ostatni rozdział książki, w którym autor schodzi z pozycji jedynego obserwatora sytuacji na Białorusi. Poczobut oddaje głos obywatelom tego kraju, wśród których znajdują się m.in. biznesmen, emerytka, pracownik fizyczny i DJ, tworząc w ten sposób przekrój społeczeństwa, w którym są zarówno przeciwnicy obecnej władzy jak i zwolennicy. Konsultacja, jakiej dokonał Poczobut z opinią publiczną daje nam lepszy, bardziej obiektywny obraz społeczeństwa zza Bugu. Czytelnik ma dzięki temu bezpośrednią styczność z obywatelami Białorusi i ich opinią na temat sytuacji na Białorusi.
Mimo paru drobnych mankamentów „System Białoruś”, jest ważną i potrzebną pozycją. Po pierwsze wciąż, jako społeczeństwo polskie, za mało wiemy o Białorusi. Po drugie, nawet jeśli już coś wiemy, to jest to obraz skrzywiony nie zawsze rzetelnym i oddającym tamtejsze realia przekazem medialnym. Książka, która na dniach ukaże się nakładem wydawnictwa Editio naszą wiedzę nie tylko prostuje, ale i uzupełnia. Dlatego jest to pozycja godna polecenia, a jeśli dodatkowo czyjeś zainteresowania oscylują wokół haseł: polityka i wschód, to „System Białoruś” musi przeczytać obowiązkowo. -
Recenzja: PRESS Mariusz KowalczykRecenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Trochę o tym zapominamy. „Jednak wystarczy przejechać jakieś 200 km na wschód od Warszawy i wchodzi się w zupełnie inny wymiar – do kraju, gdzie wybory są fałszowane, gdzie niszczy się niezależne media, a liderów opozycji zamyka się w więzieniu” – pisze w swojej książce „System Białoruś” Andrzej Poczobut, mieszkający w Grodnie korespondent „Gazety Wyborczej” na Białorusi. Książka ma się ukazać 23 października br.
Andrzej, jak mało kto zna „System Białoruś”. Od lat doświadcza go na własnej skórze. Piszę to w chwili, gdy on siedzi w gabinecie nr 34 sądu rejonowego w Grodnie. Zaproszono go tam, bo upłynęły właśnie dwa lata od chwili, gdy został skazany na trzy lata więzienia (w zawieszeniu na dwa). Zanim go skazano odsiedział 91 dni. Jego przestępstwo polegało na tym, że w swoich tekstach w „GW” i w Internecie nie wyrażał nabożnego stosunku do prezydenta Łukaszenki, tylko pisał o nim „dyktator”. Teraz w sądzie mają ocenić, czy Andrzej podczas zawieszenia kary zachowywał się dobrze i można go pozostawić na wolności, czy jednak należy go zamknąć w więzieniu, bo jest groźnym przestępcą. Na Białorusi procedura taka dotyczy wszystkich, którym się kończą zawiasy.
Nie mam złudzeń, że decyzja będzie zależała od tego, co przez te dwa lata Andrzej robił i pisał. A robił, to co do niego należało, czyli przekazywał nam, co na Białorusi widzi na własne oczy. Andrzej wie, że jest równie możliwe, iż wróci dziś do domu na kolację jako ten, który odbył już karę, ale może też trafić do celi więziennej, żeby jeszcze w niej rok odsiedzieć. Umówiliśmy się jednak na wieczór na rozmowę. „Mam nadzieję, że do usłyszenia” - napisał.
Jak to możliwe, że w Europie, w XXI w. ludzie nie wiedzą, czy nie trafią za chwilę do więzienia, sądy wydają wyroki na telefon, niezależne media są zastraszane i niszczone, a państwowe liżą nogi władzy? Andrzej właśnie ten fenomen stara się wytłumaczyć w „Systemie Białoruś”.
W pierwszej części książki z detalami opisuje historię Aleksandra Łukaszenki. A historia to niezwykła: „Jak w przypadku każdego mitycznego bohatera, dokładne miejsce i czas urodzenia Aleksandra Łukaszenki są nieznane”. Bo raz twierdzi, że urodził się 30 sierpnia, innym razem, że 31 sierpnia, ale zawsze podaje ten sam rok – 1954. Andrzej przypomina, jak podczas spotkania z weteranami II wojny światowej Łukaszenka zapewniał, że jego ojciec zginął na wojnie. Zapomniał pewnie, że wojna skończyła się w 1945 roku.
Jednak Łukaszenka w książce Andrzeja to wcale nie jest kołchozowy przygłup, ale wyrachowany, bezwzględny hipokryta, który przebył drogę od wiejskiego komunistycznego aparatczyka do prezydenta Białorusi. Andrzej opisuje, że gdy mu się opłacało, cieszył się z rozpadu Związku Radzieckiego, ale kiedy tylko wiatr się zmienił, bo Białorusini zaczęli mieć dość chaosu i biedy po upadku ZSRR, zaczął głosić konieczność odbudowania Kraju Rad. Ludzie mu uwierzyli, gdy stanął na czele komisji tropiącej korupcję wśród urzędników i polityków. Nic wielkiego Łukaszenka nie wytropił, ale tak głośno krzyczał, że słychać go było na całej Białorusi. Potem, wielu z tych, których wytropił, włos z głowy nie spadł, bo tak się opłacało Łukaszence. Tacy ludzie, którzy mieli brud za paznokciami byli mu właśnie potrzebni – miał na nich haki, więc wiedzieli, że w przypadku najmniejszej nielojalności, ich los będzie marny.
Przyszły dyktator miał tę przewagę nad swoimi politycznymi przeciwnikami, że stawiał wszystko na jedną kartę, tak by ani sobie ani swoimi współpracownikom nie zostawiać wyjścia awaryjnego. Mieli do wyboru: przeć do władzy, nie zwracając uwagi na metody, jakimi się posługują, albo wylądować w więzieniu.
Z Łukaszenki wcześniej się na Białorusi śmiano. Jednak gdy został prezydentem w 1994 roku nagle nie było do śmiechu nawet jego dotychczasowym zwolennikom i współpracownikom. Łukaszenka niszczył ich bez mrugnięcia okiem, gdy tylko uznawał, że odniesie z tego korzyść.
Oczywiście niszczył też tych, którzy mu się sprzeciwiali. Nimi zajmowało się specjalne komando, po spotkaniu z którym przepadali bez wieści. Nie zapomniał zmienić konstytucji, w której wszystkie organy władzy podporządkował sobie i zniósł zasadę, że na Białorusi prezydentem można być tylko przez dwie kadencje.
Poczobut pisze, że tytułowy „System Białoruś” opiera się na trzech filarach: chlebie, show i strachu. Chleb to gwarancja, że jeżeli nie będziesz się wychylał, to pensję - co prawda niezbyt wysoką – co miesiąc dostaniesz. Twój status materialny zależy oczywiście od władzy, gdyż 80 proc. białoruskiej gospodarki jest w jej rękach. Najwięcej chleba dostają oligarchowie. Ale w przypadku najmniejszego nieposłuszeństwa jest to chleb więzienny. Show to propagandowe przedstawienia telewizyjne dla narodu, podczas których wąsaty dyktator łączy się na przykład ze studia telewizyjnego z urzędnikami i beszta ich za nieefektywną pracę, albo twierdzi, że niczym Bóg załatwił im odpowiednią pogodę na żniwa. W show nie mogą przeszkadzać niezależne media, które zostały zmarginalizowane i często narzucają sobie autocenzurę.
Ci, którym to wszystko się nie podoba, mają się bać. „Strach czują więc nie tylko zwykli Białorusini, strach oblatuje również notabli, przedstawicieli służb specjalnych oraz… samego Łukaszenkę. Od początku swoich rządów konsekwentnie wzmacnia swoją ochronę. Przejazd prezydenta Białorusi jest dziś nie lada wydarzeniem – snajperzy na dachach, zamknięte okiennice, zablokowany ruch w mieście, funkcjonariusze służb specjalnych w cywilnych strojach wzdłuż trasy przejazdu. (…) Czasami dbałość o ochronę Łukaszenki jest wręcz zabawna. Przyjazd Łukaszenki do jakiegoś miasta bądź rejonu poprzedza okresowa konfiskata broni palnej wszystkich myśliwych z danego regionu” – opowiada w książce Andrzej.
Rzeczywistość, którą opisuje dziennikarz nie jest wesoła. W jego książce opowiadają o niej nie tylko politycy i dziennikarze, ale też nauczyciel, biznesmen, emerytka, opozycjonista, Siarhiej, który mieszka na wsi i DJ. Ale udało mu się nie popadać w patos. Wręcz przeciwnie, przytacza kawały, jakie Białorusini opowiadali sobie przez 19 lat rządów Łukaszenki. Na przykład taki: W ramach demokratyzacji, modernizacji i cyfryzacji na Białorusi wprowadzono głosowanie przez Internet. Ten, kto chce zagłosować na Łukaszenkę, musi wejść na stronę Łukaszenka.ZA. Ten, kto wejdzie na stronę Łukaszenka.PRZECIW, zostaje przekierowany na witrynę KGB.BY. Tam szybko mu tłumaczą, jak trafić na stronę Łukaszenka.ZA.
Właśnie się dowiedziałem, że białoruski sąd tym razem przekierował Andrzeja do domu, a nie do więzienia. Chwilę porozmawialiśmy, słyszałem, że się cieszy, głosy radości słyszałem też w tle.
„System Białoruś” przypomina, że to wszystko dzieje się tak blisko nas. -
Recenzja: Rzeczpospolita Rusłan Szoszyn, 2013-10-08Recenzja dotyczy produktu: ksiązka drukowanaCzy recenzja była pomocna:
Z wszystkich europejskich państw postkomunistycznych tylko na Białorusi władza się nie zmienia. W ciągu ostatnich 20 lat Polska miała czterech prezydentów, Rosja – trzech, Ukraina – czterech, Litwa – pięciu. Jedynie Białoruś niezmiennie ma jednego wodza – Aleksandra Łukaszenkę.
Swój urząd sprawuje on od 19 lat i śmiało może powtórzyć słynne słowa króla Francji Ludwika XIV: „Państwo to ja". Gdy w 1994 roku Łukaszenko, jako dyrektor sowchozu, zaczynał swą wielką karierę polityczną, nikt nawet nie śnił, że całkowicie zdominuje on życie publiczne na Białorusi. Dziś jego portret wisi w każdym urzędzie państwowym. Od tego, co zrobił lub jaki dokument podpisał prezydent, rozpoczynają się wszystkie białoruskie dzienniki telewizyjne.
W Polsce tymczasem panuje przekonanie, że dyktatura to zjawisko zanikające – zauważa w swej najnowszej książce „System Białoruś" Andrzej Poczobut, dziennikarz i działacz mniejszości polskiej na Białorusi. „Dyktatura to Stalin i Hitler, to PRL, czyli daleka historia. Jednak wystarczy przejechać jakieś 200 km na wschód od Warszawy i wchodzi się w zupełnie inny wymiar – do kraju, gdzie wybory są fałszowane, gdzie niszczy się niezależne media, a liderów opozycji zamyka się w więzieniach. Tym sposobem trafia się w miejsce, gdzie dyktatura to teraźniejszość" – podkreśla dziennikarz.
Książka Poczobuta przypomina nieco popularny film „Slumdog". W 1994 roku zwykły wiejski nauczyciel Aleksander Łukaszenko postawił wszystko na jedną kartę, ale zamiast miliona wygrał całe państwo leżące w centrum Europy. Od tamtej pory świat zaczął kojarzyć Białoruś z imieniem jednego człowieka, który gra główną rolę w stworzonym przez siebie teatrze.
Szczegóły książki
- Dane producenta
- » Dane producenta:
- ISBN Książki drukowanej:
- 978-83-246-7321-6, 9788324673216
- Data wydania książki drukowanej :
- 2013-10-23
- ISBN Ebooka:
- 978-83-246-8767-1, 9788324687671
- Data wydania ebooka :
- 2013-10-23 Data wydania ebooka często jest dniem wprowadzenia tytułu do sprzedaży i może nie być równoznaczna z datą wydania książki papierowej. Dodatkowe informacje możesz znaleźć w darmowym fragmencie. Jeśli masz wątpliwości skontaktuj się z nami sklep@helion.pl.
- Format:
- 140x208
- Numer z katalogu:
- 14088
- Rozmiar pliku Pdf:
- 1.6MB
- Rozmiar pliku ePub:
- 3MB
- Rozmiar pliku Mobi:
- 6.6MB
- Pobierz przykładowy rozdział PDF
- Pobierz przykładowy rozdział EPUB
- Pobierz przykładowy rozdział MOBI
Helion SA
ul. Kościuszki 1C
41-100 Gliwice
e-mail: gpsr@helion.pl
Spis treści książki
- Droga do władzy (14)
- Wujek ze wsi szuka swego miejsca (44)
- Kamikadze ze Szkłowa (60)
- Pierwszy prezydent (92)
- Architekt nowego systemu (113)
- Biada pokonanym! (132)
- Rządzić do końca świata (150)
- Chleb (158)
- Show (178)
- Strach (193)
- Nauczyciel: trzy razy głosowałem na Łukaszenkę (212)
- Biznesmen: nie trzeba się wychylać (217)
- Emerytka: żyję dzięki ogrodowi (221)
- Opozycjonista: jest jak w Matriksie (225)
- Siarhiej: czekanie na cud (233)
- DJ: trzeba się dostosować (236)
Wstęp (5)
Część I. Baćka. Twórca systemu (9)
Część II. System. Jak to działa (153)
Część III. Życie w czasach dyktatury (207)
Niewolnicy systemu (243)
Źródła (248)
Dzięki opcji "Druk na żądanie" do sprzedaży wracają tytuły Grupy Helion, które cieszyły sie dużym zainteresowaniem, a których nakład został wyprzedany.
Dla naszych Czytelników wydrukowaliśmy dodatkową pulę egzemplarzy w technice druku cyfrowego.
Co powinieneś wiedzieć o usłudze "Druk na żądanie":
- usługa obejmuje tylko widoczną poniżej listę tytułów, którą na bieżąco aktualizujemy;
- cena książki może być wyższa od początkowej ceny detalicznej, co jest spowodowane kosztami druku cyfrowego (wyższymi niż koszty tradycyjnego druku offsetowego). Obowiązująca cena jest zawsze podawana na stronie WWW książki;
- zawartość książki wraz z dodatkami (płyta CD, DVD) odpowiada jej pierwotnemu wydaniu i jest w pełni komplementarna;
- usługa nie obejmuje książek w kolorze.
Masz pytanie o konkretny tytuł? Napisz do nas: sklep@helion.pl
Proszę wybrać ocenę!
Proszę wpisać opinię!
Książka drukowana
Proszę czekać...
Oceny i opinie klientów: System Białoruś Andrzej Poczobut (18) Weryfikacja opinii następuję na podstawie historii zamówień na koncie Użytkownika umieszczającego opinię. Użytkownik mógł otrzymać punkty za opublikowanie opinii uprawniające do uzyskania rabatu w ramach Programu Punktowego.
(6)
(8)
(3)
(0)
(0)
(1)
więcej opinii
ukryj opinie